Nie 500, a 700 metrów dla wiatraków? "To będzie pełny paraliż planistyczny"
Zahamowanie rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce, "paraliż planistyczny", ograniczenie inwestycji - z tym może wiązać się przyjęcie przez parlament poprawki dotyczącej "ustawy wiatrakowej". Zmiana dotyczy zwiększenia minimalnej proponowanej odległości, dla której można budować elektrownie od zabudowy mieszkalnej, z 500 do 700 metrów. Poprawka, którą zgłosił poseł PiS Marek Suski, została przyjęta przez sejmowe komisje. Teraz zajmie się nią Sejm.
- Sejmowe komisje przyjęły poprawkę do "ustawy wiatrakowej" zmieniającą proponowaną minimalną odległość postawienia wiatraka od zabudowy mieszkalnej z 500 do 700 metrów.
- Eksperci z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej oraz Związku Miast Polskich zgodnie przyznają, że byli zaskoczeni poprawką.
- Zmiana o 200 metrów, zdaniem rozmówców Interii Biznes, zarówno ograniczy rozwój energetyki wiatrowej w Polsce, jak i spowoduje problemy związane z planowaniem zagospodarowania przestrzennego.
Nowelizacja "ustawy wiatrakowej" stanowi ostatni do spełnienia kamień milowy przed otrzymaniem unijnych pieniędzy na realizację Krajowego Planu Odbudowy. Jednak proces legislacyjny od początku wywołuje kontrowersje. Najpierw rządowy projekt ustawy leżał w sejmowej "zamrażarce", sięgnięto po niego dopiero teraz, gdy ważą się losy przyznania dofinansowania z Unii Europejskiej. Gdy postanowiono rozpocząć prace nad zmianą ustawy, łącznie pojawiło się na nią osiem pomysłów - dodatkowo pięć z Sejmu i dwa z Senatu. Podczas połączonych prac sejmowych Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej zdecydowano o przegłosowaniu pomysłu rządu z jedną, ale bardzo istotną poprawką. Zamiast możliwości stawiania elektrowni w proponowanej minimalnej odległości 500 metrów od zabudowy mieszkalnej - obecnie wynosi dziesięciokrotność wysokości wiatraka (10H) - poseł Marek Suski zaproponował zwiększenie jej do 700 metrów. Zmiana ta, zdaniem ekspertów, w bardzo znaczący sposób wpłynie na rozwój energetyki wiatrowej w Polsce.
Jak się okazuje, 200 metrów w lokalizacji farm wiatrowych odgrywa kluczową różnicę w dostępności terenów pod inwestycje wiatrowe. Podkreśla to w rozmowie z Interią Biznes Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
- Wynika to przede wszystkim w sposobie rozmieszczenia zabudowy mieszkalnej w Polsce, bo jest ona bardzo rozproszona, co utrudnia możliwość realizacji tego typu inwestycji w zaproponowanej odległości 700 m. Są województwa, które definitywnie będą całkowicie pozbawione możliwości inwestycyjnej według tej regulacji - szczególnie południe Polski, to rozproszenie jest tam większe. W pozostałych województwach również te 700 m powoduje, że potencjał mocy jest zmniejszony minimum o połowę - mówi ekspert.
PSEW przytacza na Twitterze opracowanie firmy doradczej Ambiens, działającej w branży OZE. Z analiz wynika, że dodanie 200 metrów spowoduje "wzrost wykluczonego obszaru o 44 proc. w całej Polsce".