Nie będzie łatwo o prawo jazdy. Egzamin jak pole minowe
Ministerstwo Infrastruktury szykuje nowelizację przepisów dotyczących egzaminów na prawo jazdy. Odpowiedni projekt rozporządzenia jest przygotowany i wprowadza zmiany, które - w opinii ekspertów - uproszczą "oblewanie" kursantów, jednocześnie w niewielkim stopniu wspierając edukację związaną z poprawą bezpieczeństwa na drogach.
"Egzaminatorzy nie będą mieli wyjścia i za każdy błąd będą musieli zakończyć egzamin na prawo jazdy. Ministerstwo Infrastruktury przygotowało nowelizację, która utrudni zdobycie uprawnień w Polsce" - alarmuje brd24.pl - portal o bezpieczeństwie w ruchu drogowym.
Resort infrastruktury przygotował zmiany w systemie egzaminowania kierowców. Zgłoszonych ma być dziewięć poprawek, które budzą duże kontrowersje w branży.
Do tej pory egzaminatorom wyliczono błędy, za które mogą zakończyć egzamin. To oni mieli decydować, czy to zrobią. Nowelizacja dopisuje do tabeli z błędami jednoznaczne stwierdzenie - że za każdy z błędów egzamin na prawo jazdy trzeba będzie zakończyć z wynikiem negatywnym - alarmuje brd24.pl.
"Taka zmiana będzie fatalna" - komentuje cytowany przez brd24.pl jeden z egzaminatorów, od lat pracujący w zawodzie. "Dziś błędem, który może zakończyć egzamin jest np. przejechanie przez podwójną linię ciągłą. Dobry egzaminator może dziś rozróżnić przecięcie prostopadłe linii ciągłej od najechania, gdy się jedzie równolegle przy linii. Kursant może zahaczyć jednym tylnym kołem, bo lekko mu nie wyjdzie. Takiego egzaminu kończyć nie trzeba i nie należy. Ale po zmianach prawa to będzie koniec" - tłumaczy.
Egzaminatorzy dziwią się wprowadzeniu nowego, odrębnego zadania podczas egzaminu na prawo jazdy na motocykl.
"Do końca ubiegłego roku przeprowadzenie motocykla bez udziału silnika, czyli przepchanie go po placu, było częścią jednego z zadań egzaminacyjnych. Od stycznia tego roku stało się to oddzielnym zadaniem. Nowelizacja przygotowana przez resort uczyni pchanie motocykla znów częścią innego zadania. Po co? Nie wiadomo" - zwracają uwagę.
Portal brd24.pl przytacza dane, z których wynika, że w Polsce za pierwszym podejściem egzamin na prawo jazdy kategorii B zdaje ledwie 30 proc. kursantów. Dla porównania - w Niemczech za pierwszym razem zdaje ok. 70 proc. przystępujących do egzaminu.
"Obecny system uczynił egzaminatorów pracownikami totalnie bez kontroli. Nadzór marszałków jest mocno formalny. To powoduje, że są w kraju egzaminatorzy, którzy oblewają aż 97 proc. kursantów. I nikt im nie może nic zrobić" - zwraca uwagę brd24.pl
***