Nie dla supermarketów!
Właściciele niewielkich sklepów, związkowcy i lewicowi działacze wzięli w stolicy Indii, Delhi udział w proteście przeciwko wchodzeniu na indyjski rynek wielkich zagranicznych sieci handlowych i supermarketów.
Stosunkowo niewielki protest z udziałem około tysiąca osób, które wznosząc okrzyki, spaliły wizerunki przedstawiające amerykańską sieć Wal-Mart i jej indyjskiego partnera Bharti Enterprises, świadczy jednak - pisze agencja AP - o narastających napięciach towarzyszących przekształcaniu się gospodarki Indii.
Indyjski boom gospodarczy przekracza już granice branży technologicznej i innych wielkich przedsięwzięć, które zatrudniają stosunkowo mało ludzi i zaczyna przekształcać tę część gospodarki, która od pokoleń w niezmienny sposób zapewniała źródło utrzymania setkom milionów ludzi.
Od początku tego roku dochodziło w Indiach do aktów przemocy ze strony farmerów, zrozpaczonych wywłaszczeniami, którzy stracili ziemię potrzebną na rozwój wielkich przedsięwzięć przemysłowych.
Organizatorzy czwartkowego protestu uważają, że jest to punkt zwrotny dla 12 milionów - jak się szacuje - sklepików i zapowiadają dalsze protesty.
- To tylko pierwsze dni długiej kampanii - mówi Dhamendra Kumar z organizacji India FDI Watch, prowadzącej lobbing przeciwko wielkim sklepom. - Korporacyjny hurt chce zmiażdżyć ducha Indii.
Hasło protestujących "Opuście hurt" nawiązuje do hasła Mahatmy Ghandiego "Opuście Indie" w okresie antybrytyjskich manifestacji, które poprzedziły uzyskanie niepodległości przez Indie.
Podczas gdy w Indiach rozwija się "kultura supermarketu", rośnie również opozycja przeciwko zagranicznym sieciom handlowym, jak amerykański Wal-Mart i przeciwko krajowym firmom, które zakładają podobne sieci.
- Interes upada. Nie mogę zaoferować zniżek jak wielkie sklepy. Dlaczego rząd nas nie chroni? Stracimy nasze sklepy, a do innej pracy się nie nadajemy - powiedział właściciel małego sklepu na ruchliwym targowisku w Bombaju, Alok Prakas.
Inni sklepikarze z Bombaju mówią, że zamkną sklepy, o ile zrobi to też konkurencja - a na to się nie zanosi. - Dlaczego mam zamykać sklep, jeśli obok czynny jest drugi. Wszyscy moi klienci tam pójdą. Strajk ma sens, jeśli biorą w nim udział wszyscy - uważa handlujący na przedmieściu Bombaju Prem Patel.
W poniedziałek amerykański Wal-Mart podpisał porozumienie z Bharti Enterprises o wspólnej budowie hurtowych rynków, które będą kupować towary od farmerów i małych wytwórców i odprzedawać hurtownikom. Zdaniem krytyków Wal-Mart w ten sposób tylnymi drzwiami usiłuje wślizgnąć się na indyjski rynek.
Zamieszkane przez 1,1 mld ludzi Indie i rosnąca w siłę indyjska klasa średnia to bardzo łakomy kąsek dla dużych hurtowników. Rynek ten, oceniany na ponad 250 mld dolarów, rośnie w tempie 20 proc. rocznie. Globalni hurtownicy - francuski Carrefour, brytyjskie Tesco i niemieckie Metro - prowadzą w parlamencie Indii lobbing na rzecz liberalizacji przepisów chroniących indyjski rynek.