Nie ma już na świecie nadziei
Z czym nam się kojarzą Antypody? Z dobrym klimatem, spokojem, pewnością jutra. Tymczasem? Realny przyrost PKB w Nowej Zelandii w IV kwartale ubiegłego roku wyniósł minus 0,9 procent (licząc kwartał do kwartału).
Porównując ostatni kwartał 2007 r. z tym samym okresem 2008 r. przyrost PKB był na poziomie zaledwie +0,2 procent. Sytuacja gospodarcza jest najgorsza od 16 lat.
Kontraktów na budowę nowych domów było w tym czasie mniej aż o 14 procent, eksport z tego pięknego kraju był niższy o 3,3 procent. Wszystko dlatego, że Nowa Zelandia w kryzys weszła jako jedna z pierwszych wysoko rozwiniętych gospodarek świata, trwa on tam już cały 2008 r. i na pewno nie skończy się przed czerwcem br.
Bank centralny Nowej Zelandii walczy ze spowolnieniem jak wszyscy - tnie stopy. W ubiegłym roku były one jeszcze na poziomie 8,25 proc., teraz już na poziomie 3 proc. W kwietniu spodziewana jest następna obniżka dla ratowania gospodarki.
W tym regionie są jednak kraje, którym nadal wiedzie się dobrze. Korea Południowa zaczęła słabnąć w poprzednim kwartale, lecz spadek kwartał do kwartału wyniósł 5,1 proc. zamiast oczekiwanego 5,6 proc. Inne azjatyckie "tygrysy" nadal rosną. Wietnam w I kwartale tego roku zanotował wzrost PKB o 3,1 proc. wyznaczając cel w granicach 4,8-5,6 proc. Indonezja oczekuje 3-proc. zwyżki PKB.
Problem w tym, że "tygrysy" spodziewały się wyższego wzrostu i musiały ograniczyć swoje apetyty. W takim razie gdzie inwestować - jeszcze w Azji czy już w Nowej Zelandii, która za kilka miesięcy wyjdzie z cienia? Oto jest pytanie?
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL
