Nie ma podstaw do ściągania?

Rząd przedłużył do czerwca czas trwania kontroli w firmach farmaceutycznych. Dlaczego? Nie wiadomo. Zapewne chodzi pieniądze.

Rząd przedłużył do czerwca czas trwania kontroli w firmach farmaceutycznych. Dlaczego? Nie wiadomo. Zapewne chodzi pieniądze.

Zgodnie z rządowym harmonogramem, do końca marca Urzędy Kontroli Skarbowej miały ustalić wartość kwot, o których zwrot Skarb Państwa chce się upomnieć od importerów leków. Nie przedstawiły.

Termin trwania kontroli został więc przedłużony do czerwca. Zdaniem prawników, którzy reprezentują oskarżane firmy, kolejne trzy miesiące też nie wystarczą, aby dokończyć analizę.

Mówią, że to szukanie na siłę, bo przepis, na który powołuje się rząd, Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodny z ustawą zasadniczą. Do UE na paluszkachWiele firm zupełnie gdzie indziej upatruje przyczyn przełożenia terminu przedstawienia raportu.- To, że potrzeba więcej czasu na sprawdzenie całej dokumentacji, to jedno, ale myślę, że rząd boi się nagłośnienia sprawy na forum europejskim tuż przed akcesją Polski - uważa szef jednej z firm farmaceutycznych, który woli pozostać anonimowy.Przedstawiciele koncernów nie chcą się wypowiadać pod nazwiskiem.

Reklama

Większość informacji płynie nieoficjalnymi kanałami, a firmy starają się ukryć to, że rząd zarzuca im nieuczciwość.- Nie chcą być kojarzone z hasłem, że coś ukradli. Bo nie ukradli. Prawo przez lata było niejasne, więc interpretowaliśmy je tak, aby móc finansować swoją działalność. Innej możliwości nie dostaliśmy. Nasi partnerzy po stronie rządowej akceptowali współpracę przez kilka lat, a teraz zaczęli interpretować przepisy inaczej - mówi Andrzej Trzeciakowski, dyrektor generalny firmy Hexal, który jako jeden z nielicznych wypowiada się oficjalnie. Pod przymusemZgadza się on z opinią, że rząd chce po cichu wejść do UE, zwłaszcza po interwencji komisarza Verheugena. Przedstawiciel Komisji Europejskiej w liście do premiera Millera ostrzegł, że ewentualne nałożenie kar będzie naruszeniem traktatu europejskiego, a w takim przypadku Polska powinna się liczyć z konsekwencjami ze strony UE.- Może być też drugi powód. Groźba nałożenia kar to nóż na gardle, który ma importerów zmusić do obniżenia cen niektórych leków do poziomu poniżej opłacalności. Resort przedstawił swoje propozycje cenowe i zapowiedział, że jeśli ich nie zaakceptujemy, usunie 19 preparatów z listy refundacyjnej. Jednocześnie nie daje gwarancji, że leki na niej zostaną, gdy obniżymy ceny - mówi Andrzej Trzeciakowski. Kilka firm potwierdziło, że otrzymało podobne pisma z resortu zdrowia. - Przez dwa lata nie było aktualizacji wykazu, a teraz resort szykuje już trzecią nowelizację listy w ciągu czterech miesięcy. O czymś to świadczy - uważa dyrektor Trzeciakowski.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: rząd | Nie wiadomo | firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »