Nie prywatyzować szpitali

W tej kwestii zgadzam się całkowicie z prezydentem. Tyle, że zmiany proponowane przez PO nie oznaczają prywatyzacji służby zdrowia. Chodzi w nich przede wszystkim o formę prawną działania szpitali w przyszłości.

Komercjalizować nie znaczy sprzedawać

Rządząca koalicja proponuje, by szpitale obowiązkowo przekształcić w spółki prawa handlowego, czyli je skomercjalizować. Pisałem już na tych łamach o różnicy między komercjalizacją a prywatyzacją, nie będę więc tego tematu rozwijał. Przypomnę jedynie, że jeden z koalicjantów w podjętej przed paroma dniami uchwale wyraźnie wypowiedział się przeciwko prywatyzacji, tym samym pozostając zwolennikiem jedynie komercjalizacji szpitali.

W wypadku przyjęcia koalicyjnej propozycji nowo utworzone spółki dostałyby majątek szpitala - teren, budynki i sprzęt. Dotychczasowy właściciel szpitali powiatowych, czyli samorząd otrzymałby w zamian udziały w spółce. Samorząd mógłby nimi dowolnie dysponować, pozostawić sobie, czy też sprzedać część lub całość. W wypadku sprzedaży całości lub większościowej części udziałów nastąpiłaby rzeczywista prywatyzacja. Nie wiem na jakiej podstawie PiS oraz prezydent uważają , że samorządy zaczną masowo wyprzedawać udziały. Działalność władz samorządowych podlega przecież ocenie wyborców. Ponadto samorząd, czyli właściciel spółki ma do wyboru jeszcze jedną możliwość pozbycia się "kłopotu". Może majątek szpitala wydzierżawić.

Reklama

O dobre zarządzanie szpitalem martwi się wówczas dzierżawca, a na konto samorządu płynie czynsz dzierżawny. Jednocześnie władze samorządowe pozostają nadal właścicielem szpitalnego majątku. Znany mi szpital powiatowy w Rykach w ten właśnie sposób został sprywatyzowany. Tylko ślepy mógłby nie zauważyć, jak zmienia się jego wygląd i wyposażenie w sprzęt, Jak poszerza się wachlarz wykonywanych zabiegów operacyjnych, a jednocześnie pacjenci nieprzerwanie są otoczeni bezpłatną opieką medyczną. Podstawę finansową działalności szpitala stanowi bowiem kontrakt z NFZ. Nawiasem mówiąc, znacznie bogatszy niż w czasach, gdy szpital był - potocznie mówiąc - państwowy, co pozwala na leczenie większej liczby chorych. Szpital jest dobrze zarządzany, a liczba personelu odpowiada rzeczywistym potrzebom.

Nie bać się płacenia

Nie rozumiem również dlaczego w wypadku komercjalizacji a nawet prywatyzacji pacjenci mieliby płacić za leczenie. To nieprawda. Jak wspomniałem wcześniej, podstawowym źródłem pieniędzy także dla sprywatyzowanych szpitali będą kontrakty z NFZ. Oznacza to, że opieka medyczna w dotychczasowym zakresie pozostanie bezpłatna. Opłaty będą tak jak dotychczas jedynie za ponadstandardowe usługi. Dotyczyć to może również procedur medycznych, za które NFZ nie płaci. Ale te procedury w publicznych szpitalach są po prostu praktycznie niedostępne, chyba, że szpital mając zyski z bardzo opłacalnych NFZ-towskich procedur zdecyduje się je zastosować.

A obawy, że szpital-spółka prawa handlowego stanowiąca własność samorządu będzie gonił wyłącznie za zyskiem są w moim przekonaniu całkowicie bezpodstawne z powodów, o których była mowa wyżej.

Zarządzanie i opłacanie

To dwa podstawowe problemy w działalności szpitali. Są przecież publiczne szpitale, które nie są zadłużone, bo są dobrze zarządzane. Nie ma w nich przerostów zatrudnienia, kupuje się tylko rzeczywiście niezbędny sprzęt, skutecznie negocjuje kontrakty z NFZ itd. Tyle, że w spółce prawa handlowego można łatwiej wymusić dobre zarządzanie. Szpital nie może beztrosko popadać w długi, co czyni obecnie niejeden dyrektor publicznego szpitala.

Kolejny problem to opłacalność procedur medycznych finansowanych przez NFZ. Często stawki za poszczególne procedury mijają się z rzeczywistymi kosztami leczenia pacjentów. Ich urealnienie to wielka i trudna praca, absolutnie konieczna, jeżeli służba zdrowia ma normalnie funkcjonować.

Gdy piszę te słowa nieznane są jeszcze postanowienia parlamentu. Można mieć tylko nadzieję, że rozwiązania proponowane przez koalicję nabiorą mocy ustaw, a do referendum nie dojdzie. Byłoby to bowiem przekazanie decyzji w ręce ludzi nie znających meritum sprawy, do tego skutecznie straszonych, że zmiany wiążą się z płaceniem lub niedostępnością leczenia w szpitalach.

Stefan Ancerewicz

Nowe Życie Gospodarcze
Dowiedz się więcej na temat: szpital | zdrowie | Narodowy Fundusz Zdrowia | samorząd | sprzęt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »