Niebezpieczna gra Unii Europejskiej

Porozumienie Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, dotyczące wsparcia słabszych gospodarek kontynentu i rynków finansowych łączną kwotą 960 miliardów dolarów, najwyraźniej uspokoiło inwestorów na całym świecie - na razie.

Decyzja ta nie rozwiązuje jednak, nawet w sposób doraźny, problemu, który legł u podstaw kryzysu. Problemem tym jest bowiem irracjonalna polityka gospodarcza. Porozumienie, które rząd Grecji zawarł z władzami w UE (w tym z Komisją Europejską i z Europejskim Bankiem Centralnym) oraz z MFW, pogorszy jeszcze obecne trudności ekonomiczne.

Wiedzą o tym ekonomiści, również ci, którzy z ramienia UE i MFW negocjowali wspomniany pakt. Prognozy pokazują, że jeśli pakiet pomocowy zadziała, zadłużenie Grecji wzrośnie z obecnych 115 procent PKB do 149 procent PKB w 2013 roku. Oznacza to, że za mniej niż trzy lata - a najprawdopodobniej jeszcze wcześniej - Grecja stanie przed takim samym kryzysem, z jakim przychodzi jej mierzyć się dzisiaj. Co więcej, greckie ministerstwo finansów już dziś przewiduje, że w tym roku PKB Grecji zmniejszy się o 4 procent (w roku 2009 spadek ten wyniósł mniej niż 1 procent). Niewykluczone jednak, że prognoza ta okaże się być wielce optymistyczną. Innymi słowy, Greków czeka wielka udręka, gospodarka ich kraju skurczy się, a zadłużenie wzrośnie - a wówczas najprawdopodobniej znów przyjdzie im wybierać pomiędzy przedłużeniem terminu spłaty zaciągniętego długu, jego restrukturyzacją albo niewywiązaniem się ze spłaty wierzytelności - i/lub opuszczeniem strefy euro.

Reklama

Z tego fiaska należy wyciągnąć wnioski

Po pierwsze, żaden rząd nie powinien podpisywać porozumienia praktycznie gwarantującego recesję, której końca nie widać - i liczyć na to, że mechanizmy światowej gospodarki w końcu go z tej recesji wyciągną.

Procedura "wewnętrznej dewaluacji" - w której stopa bezrobocia jest celowo windowana do wysokich poziomów, tak, by doszło do spadku płac i cen przy jednoczesnym zamrożeniu nominalnego kursu walutowego - jest nie tylko nieuczciwa, jest również niewykonalna. W przypadku Grecji jest twierdzenie to jest jeszcze bardziej prawdziwe, jeśli weźmie się pod uwagę jej wyjściowe zadłużenie.

Racja jest po stronie dziesiątek tysięcy Greków protestujących na ulicach, a nie ekonomistów UE. Od recesji nie można się wykpić; trzeba stopniowo wychodzić z niej o własnych siłach - tak, jak robią to USA (aczkolwiek zbyt powoli). Jeżeli Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie stworzą Grecji możliwości wzrostu gospodarczego, dla Aten lepiej będzie, jeśli opuszczą strefę euro i zaczną renegocjować warunki spłaty zadłużenia.

Dewaluacja "euro"

Strategii "wewnętrznej dewaluacji" próbowała już Argentyna - od połowy 1998 roku do końca 2001 roku. Skutkiem była gospodarcza depresja, która pogrążyła połowę kraju w ubóstwie. Niebawem rząd podjął decyzję o obniżeniu kursu peso w stosunku do dolara i ogłosił niemożność wywiązania się ze spłaty zadłużenia. Gospodarka kurczyła się jeszcze tylko przez jeden kwartał, by w efekcie doświadczyć gruntownego uzdrowienia i w przeciągu kolejnych sześciu lat wzrosnąć o 63 procent (dodajmy, że strategia "wewnętrznej dewaluacji" nie tylko skazuje kraj na niekończącą się recesję, ale też na długi i bardzo powolny proces wychodzenia z kryzysu w przypadku, gdy okaże się ona "skuteczna" - czego dowodzą chociażby prognozy MFW dla Łotwy i Estonii. W świetle tych prognoz, oba bałtyckie państwa będą potrzebować ośmiu - dziewięciu lat, by osiągnąć poziom produkcji sprzed recesji).

Dewaluacja - obniżenie oficjalnej ceny waluty danego kraju, wyrażonej w walutach innych krajów lub w złocie

Na początku maja rynki zareagowały gwałtownymi spadkami na wypowiedź przedstawicieli unijnych władz, według których UE nie rozważała zastosowania luzowania ilościowego (czyli powiększania ilości pieniądza, do czego w ciągu ostatnich kilku lat uciekała się amerykańska Rezerwa Federalna, wpompowując w system bankowy 1,5 biliona dolarów) jako jednego ze sposobów rozwiązania obecnego problemu.

Władze UE oświadczyły również, że kraje, które są wciąż pogrążone w recesji lub w przypadku których proces wychodzenia z niej przebiega niemal niezauważalnie, muszą jeszcze bardziej zmniejszyć swoje deficyty budżetowe. Nowe porozumienie, zatwierdzone 7 maja, anuluje te wypowiedzi jedynie częściowo. Eksperci nie wahają się przed obarczeniem Grecji i innych słabszych europejskich gospodarek - Portugalii, Włoch, Irlandii, Hiszpanii - winą za ich własne problemy. Mimo, iż w latach ekonomicznego boomu kraje te doprowadziły do wytworzenia się bańki spekulacyjnej na rynku aktywów, dopuszczając się jednocześnie innych nadużyć (tak, jak większość państw), to przecież nie one są odpowiedzialne za globalną recesję, która wywindowała poziom ich deficytów.

Prawdziwy problem polega jednak na tym, że Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy wciąż oferują tym krajom średniowieczne lekarstwo w postaci upuszczania pacjentowi krwi. Dopóki to się nie zmieni, możemy spodziewać się jeszcze większych kłopotów.

Mark Weisbrot

New York Times / International Herald Tribune

Tłum. Katarzyna Kasińska

New York Times IHT
Dowiedz się więcej na temat: granie | gran | MFW | niebezpieczeństwo | zadłużenie | procent | bezpiecznie | PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »