Niemcy. Drugie życie ostatniej kopalni węgla kamiennego
Kopalnię Prosper-Haniel zamknięto po 150 latach. Obiekt jednak nie popadł w zapomnienie i stał się "zieloną atrakcją" swojego miasta.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Choć ostatnia kopalnia węgla kamiennego w Niemczech została zamknięta już trzy lata temu, pod samą bramę obiektu ciągle dojeżdżają miejskie autobusy. Chętnych na przejażdżkę nie brakuje, mimo, że ostatni górnicy pokonywali tę trasę w grudniu 2018 roku.
Starsi mieszkańcy miasta Bottrop na pytanie o Prosper-Haniel reagują melancholijnie. To w końcu przez dekady był największy zakład pracy w okolicy, który utrzymywał całe rodziny. A przy tym duma regionu, którą odwiedzali politycy, a nawet sam papież. Kopalnia działała 155 lat, począwszy od 1863 roku. Jej zamknięcie zakończyło górniczy etap historii Zagłębia Ruhry. Ale też stało się symbolem zwrotu Niemiec ku energii odnawialnej.
Młodszym mieszkańcom okolica już coraz rzadziej kojarzy się z górnictwem. "Najlepsze miejsce w mieście" - można usłyszeć. Bo można się tam miejscami poczuć jak na górskiej wycieczce, ale i zobaczyć operę, pojeździć na nartach, polecieć w stanie nieważkości czy też pooglądać z wysokości panoramę całego Zagłębia Ruhry.
Spacerując po okolicy ostatniej niemieckiej kopalni węgla kamiennego można się momentami poczuć niczym w rezerwacie przyrody. Choć trzeba pamiętać, że wszystko ma w końcu przemysłowe korzenie. A dominująca nad okolicą 160-metrowa góra jest w rzeczywistości hałdą, która przez dekady zbierała odpady z kopalni Prosper-Haniel.
Chętnych na wędrówkę po okolicach nie brakuje. Pod hałdę Haniel można dotrzeć Drogą krzyżową; kolejne stacje pokazują jednak nie tylko kolejne etapy męki Chrystusa, ale też urządzenia górnicze. Przy każdej stacji jest opowieść o innym sprzęcie: są wagony kolejki górniczej, wiertła, windy, elementy szybów. Na końcu drogi jest wielki, drewniany krzyż, który w 1987 roku poświęcił Jan Paweł II.
Stamtąd już niedaleko do szczytu hałdy. Widok jest zaskakujący, bo na szczycie jest wbitych ponad 100 drewnianych pali. To "Totemy" - instalacja baskijskiego artysty Agustína Ibaroli, który postawił tam nieużywane podkłady kolejowe, a potem je pomalował. Gdy instalacja powstawała w 2002 roku, była pomyślana jako kontrast do szarego, przemysłowego krajobrazu. Z tym że krajobraz już nie jest szary. Okolica przez lata była zazieleniana i w efekcie zupełnie nie przypomina terenów już przemysłowych.
Tuż pod szczytem natomiast można zobaczyć specyficzny "krater". To powstały w 2007 roku amfiteatr. Spektakle przyciągają tam dziesiątki gości, a w 2016 roku wystawiono nawet sztukę operową - "Latającego Holendra" Ryszarda Wagnera.
Najwięcej osób przyciąga jednak AlpinCenter, 640-metrowy zamknięty stok narciarski. To jeden z najdłuższych krytych stoków świata. Młodzież chętnie wybiera się natomiast do tunelu aerodynamicznego "Indoor Skydiving", w którym jak opowiada właściciel "można się poczuć jak podczas skoku spadochronowego z kilku tysięcy metrów".
- Staramy się jak najlepiej wykorzystać tereny poprzemysłowe do celów rekreacyjnych - opowiada DW Thorsten Albrecht z biura prasowego urzędu miasta Bottrop. Przyznaje jednak, że miasto ma swoje problemy, na przykład brakuje przestrzeni, w której firmy mogłyby budować swoje siedziby, a deweloperzy - nowe mieszkania.
Bottrop ma też poważne problemy ekonomiczne. Z opublikowanych w 2018 roku statystyk wynika, że PKB na mieszkańca w Bottrop jest najniższy spośród wszystkich dużych miast w Niemczech. Wynosi 22,7 tys. euro na głowę rocznie, gdy na przykład w Monachium jest to blisko 80 tys., a w Wolfsburgu - ponad 180 tys.
Albrecht ma nadzieję, że przedsiębiorców przyciągną właśnie tereny dawnych kopalni i ich okolic. Na południu miasta jest planowany właśnie wielki projekt rewitalizacji obiektów poprzemysłowych. Zachowane zostaną niektóre elementy kopalni, ale wokół nich powstaną nowe biurowce, parki czy mieszkania.
Co będzie z samą kopalnią Prosper-Haniel? Tego na razie nie wiadomo. Thorsten Albrecht wyjaśnia, że w tej chwili szyby kopalni są zapełniane betonem, aby "wszystko zostało ostatecznie zamknięte". Wiele wskazuje, że ostatnia kopalnia będzie więc swoistą atrakcją turystyczną, a jej zabudowania można ciągle podziwiać, spacerując po hałdach.
- Trzeba przyznać, że transformacja kopalni i okolic w zielone miejsce nam się udała. Teraz poważniejsze zadanie - transformacja całego miasta - opowiada nam jeden z mieszkańców Bottrop, który spacerował po otaczającym dawny zakład lesie Köllnischer Wald.
Mateusz Madejski, Redakcja Polska Deutsche Welle