Niemcy mają zabrać swoje śmieci z Polski. Hennig-Kloska: Zrobią to na własny koszt
20 tys. ton odpadów z nielegalnego wysypiska w Tuplicach ma jeszcze w tym roku opuścić Polskę - poinformowała minister klimatu i środowiska. Dowody wskazują na to, że zostały one sprowadzone do naszego kraju nielegalnie z zagranicy. Śmieci - zgodnie z ustaleniami - mają wrócić do Niemiec, a nasi zachodni sąsiedzi zrobią to na własny koszt.
20 tys. ton odpadów z Tuplic ma wrócić do Niemiec. To efekt porozumienia pomiędzy Ministerstwem Klimatu i Środowiska a stroną niemiecką - poinformował resort. - Od 2015 roku mamy w Polsce zalegające 35 tys. ton odpadów, oficjalnie zidentyfikowane jako odpady, które przybyły do nas z zagranicy - powiedziała we wtorek Paulina Hennig-Kloska.
Tuplice to największe składowisko żużli pocynkowych. - Potencjalnie są to substancje, które mogą stanowić zagrożenie dla środowiska, dlatego bardzo się cieszę, że ten pierwszy krok został zrobiony - powiedziała z kolei Anita Sowińska, wiceszefowa MKiŚ.
Według informacji resortu, 5 marca niemieckie ministerstwo środowiska przedstawiło harmonogram działań wobec odpadów w Tuplicach, zgodnie z którym do 15 kwietnia będzie trwała ocena ofert złożonych w przetargu - jego rozstrzygnięcie zaplanowane jest do 30 kwietnia. Odpady z Tuplic do Niemiec mają wrócić najpóźniej 31 października.
Na tym jednak nie koniec, nielegalne odpady mają zalegać jeszcze na sześciu innych wysypiskach w Polsce - mowa o 35 tys. tonach śmieci, oficjalnie zidentyfikowanych jako przywiezione z zagranicy. Oprócz Tuplic, składowane są one również w Starym Jaworze, Sobolewie, Gliwicach, Sarbii, Bzowie oraz Babinie.
- Zgromadzone dowody potwierdzają, że odpady trafiły do Polski z Niemiec, a w myśl unijnej dyrektywy, trafiły do Polski nielegalnie - poinformowała Hennig-Kloska. Wywiezienie odpadów z Tuplic ma być pierwszym krokiem, a rozmowy w sprawie kolejnych wysypisk trwają.
- Polskie władze są w kontakcie z niemieckim rządem, aby przedstawiciele poszczególnych landów przyjechali na wizję lokalną. Wszystko po to, żebyśmy mogli uznać wspólnie nielegalne pochodzenie odpadów i przeprowadzić tę samą procedurę, którą rozpoczniemy w Tuplicach - przekazała szefowa resortu klimatu.
Minister klimatu chwali się osiągniętym sukcesem w kwestii uzyskanego porozumienia w sprawie zwrotu nielegalnych odpadów do Niemiec. Hennig-Kloska wskazała, że porozumienie nie byłoby możliwe, gdyby nie powrót na "drogę dialogu" ze stroną niemiecką.
"Rozmowy międzynarodowe dają rezultaty. W ciągu miesiąca 20 tysięcy ton śmieci, które nielegalnie trafiły do Polski znacznie wracać do Niemiec. Mamy harmonogram prac dla wielkiej góry śmieci z Tuplic (woj. lubuskie). Sprzątamy po bezradności poprzedników. Dosłownie" - napisała szefowa resortu na platformie X.