Niemcy poczuli strach. Przenoszą się do Polski
Już nie da się zatrzymać dezindustrializacji Niemiec; warunki prowadzenia biznesu są nie do zniesienia; koszty energii i pracy dobijają niemieckie firmy; kraj przestał być atrakcyjny dla zagranicznych inwestorów - takie głosy są coraz częstsze wśród przedstawicieli niemieckiego biznesu, a dla wielu firm wybawieniem miałoby być... przeniesienie działalności do Polski. Pewnie nie spodziewalibyśmy się usłyszeć takich opinii jeszcze kilka, kilkanaście lat temu - teraz spędzają sen z powiek niemieckich polityków, bo to do nich adresowane są postulaty natychmiastowych zmian.
Narzekania na niemiecką biurokrację, czy wysokie koszty pracy albo energii, nie są niczym nowym. Ale tym razem sytuacja jest inna, dużo poważniejsza - napisał w tym tygodniu opiniotwórczy "Handelsblatt", cytowany przez portal "Deutsche Welle".
"Handelsblatt" powołuje się na Deloitte oraz Federalne Zrzeszenie Niemieckiego Przemysłu (BDI). W Niemczech wszczęto alarm: prawie połowa niemieckich przedsiębiorców jest zdania, że praktycznie nie da się już zatrzymać postępującej dezindustrializacji Niemiec, czyli procesu zaniku głównych gałęzi przemysłu w kraju.
Z analizy Deloitte i BDI jasno wynika, że połowa badanych niemieckich przedsiębiorców najchętniej przeniosłaby działalność do innego kraju UE, przyjaźniejszego dla biznesu. Co więcej, duża część firm już wyprowadziła część produkcji za granicę, porzucając zbiurokratyzowane Niemcy.
Choć to może szokować, przedsiębiorcy z kraju nazywanego do niedawna gospodarczą lokomotywą Europy wpadli w skrajny pesymizm w ocenie perspektyw prowadzenia biznesu. "Wielu już nie wierzy, że wkrótce uda się rozwiązać strukturalne problemy"- "Handelsblatt" cytuje jednego z ekspertów Deloitte, który przekonuje, że przedsiębiorcy są coraz bardziej pesymistyczni, pytani o sytuację w dłuższej perspektywie.
Gazeta (cytowana przez "DW") przypomina, że niemiecki producent sprzętu AGD firma Miele ogłosiła niedawno przeniesienie 700 miejsc pracy przy produkcji pralek do polskiego Ksawerowa. Na podobny krok zdecydował się także dostawca części samochodowych Valeo.
"Deutsche Welle" zwraca uwagę, że przedsiębiorcy pytani o najpoważniejsze ryzyka dla ich działalności wymieniają na pierwszym miejscu "rosnące wymagania regulacyjne", czyli coraz bardziej uciążliwą biurokrację. Na drugim miejscu znalazła się polityka energetyczna Niemiec. Na następnych pozycjach wymieniono niewystarczającą liczbę wykwalifikowanych pracowników oraz wysokie koszty surowców.
Wolfgang Niedermark, członek władz BDI, mówi, że Niemcy tracą na atrakcyjności jako ośrodek gospodarczy, a polityczny zastój hamuje niezbędne inwestycje. "Rząd musi teraz działać zdecydowanie" - apeluje.
Wskazywanie problemów niemieckiej gospodarki stało się ostatnio normą, jednak "Handelsblatt" cytowany przez "Deutsche Welle" przytacza też postulaty niemieckiego biznesu, które mogłyby poprawić konkurencyjność firm.
"Pomimo ponurej analizy obecnej sytuacji i sceptycznego spojrzenia w przyszłość, firmy dostrzegają też możliwości złagodzenia problemów. Na przykład, 86 procent z nich jest zdania, że Niemcy muszą więcej inwestować i wprowadzać innowacje, aby nadążyć za globalną konkurencją. Jednym z przykładów jest cyfryzacja i automatyzacja, które mogą złagodzić niedobór wykwalifikowanych pracowników i obniżyć koszty. Zdecydowana większość firm twierdzi, że jest bardzo aktywna w tym obszarze" - czytamy.
