Niemiecki Uniper ma poważne problemy przez działania Gazpromu
Gazprom, ogłaszając działanie siły wyższej w listach do co najmniej trzech europejskich kontrahentów, stara się uchronić przed roszczeniami z ich strony - oceniają eksperci. Europa od dłuższego czasu nie otrzymuje zamówionych wolumenów gazu. Niemiecki Uniper już zmaga się z poważnymi problemami, wystąpił do rządu o pomoc publiczną, liczy też na dodatkowe kredyty. Proces sądowy musiałby wykazać, czy ograniczenia w wysyłce gazu były proporcjonalne do rzeczywistej skali problemów technicznych.
Oficjalnie otrzymanie listu od Gazpromu potwierdziły niemieckie firmy - Uniper i RWE, przy czym Uniper uważa przytoczenie klauzuli o działaniu siły wyższej za nieuzasadnione.
Firmy zazwyczaj deklarują działanie siły wyższej, gdy nieprzewidziane zdarzenie, takie jak pożar lub klęska żywiołowa, uniemożliwia im wywiązanie się z umów. To standard w umowach biznesowych określający ekstremalne okoliczności, które zwalniają stronę ze zobowiązań prawnych.
Kontrakty długoterminowe Gazpromu zawierają minimalne i maksymalne dzienne dostawy na każdy kwartał. Jeśli Gazprom nie spełni wniosku nawet w minimalnej wysokości, importer ma prawo nałożyć grzywnę, na którą składa się opłata karna i rekompensata za utracone ilości. Wielu europejskich kupców złożyło po 14 czerwca oświadczenia, że ich zamówienia nie są realizowane.
Cytowany przez Bloomberga Trevor Sikorski, szef działu gazu ziemnego, węgla i węgla w Energy Aspects Ltd., ocenia, że wywołanie przyczyny prawnej z mocą wsteczną "jest co najmniej niezwykłe". Zakłada on, że europejscy nabywcy zakwestionują zawiadomienie i będą domagać się odszkodowania.
Także zdaniem niezależnego eksperta Aleksandra Sobko, cytowanego przez "Kommiersanta", użycie argumentu "siły wyższej" ma na celu uniknięcie przez Gazprom kar za zmniejszony wolumen dostaw. - Jeżeli kontrahenci pójdą do sądu, to możemy spodziewać się długiego procesu, w którym wolumeny gazu dostarczanego przez Nord Stream zostaną porównane z możliwościami kompresorów gazu, biorąc pod uwagę okoliczności konserwacji turbin - powiedział.
Przypomniał, że zimą 2014-2015, kiedy Gazprom próbował uniemożliwić uruchomienie rewersowych dostaw gazu na Ukrainę, zmniejszył również wolumeny dostaw poniżej kontraktowych. W efekcie koncern faktycznie zapłacił karę za niedostateczną podaż gaz.
Niemiecki Uniper już znalazł się w bardzo trudnej sytuacji - został zmuszony do zakupu brakujących ilości gazu na giełdzie, gdzie cena jest zdecydowanie wyższa niż w długoterminowych kontraktach Gazpromu. Spółka złożyła w piątek wniosek o pomoc publiczną do rządu federalnego, chce rozłożyć dodatkowe koszty albo bezpośrednio na własnych klientów, albo na wszystkich odbiorców końcowych za pomocą opłaty. Liczy też na zwiększenie linii kredytowej.
Według analityków Bloomberga, Uniper traci około 30 mln euro dziennie z powodu konieczności zastąpienia dostaw rosyjskiego gazu. To właśnie tej różnicy europejscy kontrahenci mogą teoretycznie domagać się od Gazpromu.
16 czerwca Gazprom obniżył poziom dostaw gazociągiem Nord Stream do 40 proc., powołując się na problemy z dostawą remontowanej w Kanadzie turbiny. W tej chwili gaz pompowany jest z Rosji jedynie szczątkowo. Nord Stream 1 nie działa od 11 do 21 lipca w związku z planowanymi wcześniej naprawami. Koncern nie tłoczy już surowca przez gazociąg Jamał-Europa, a przez Ukrainę śle surowiec jedynie przez punkt wejścia Sudża, wykorzystując jedynie 38 proc. dostępnych mocy.
Monika Borkowska
***