Nieogłoszona niewypłacalność Rosji
27 czerwca upłynął termin, w którym Rosyjska Federacja powinna wypłacić 100 mln dol. z tytułu swojego długu zagranicznego. Agencja ratingowa Moody`s oświadczyła, że Rosja nie wykonała swojego zobowiązania, dopuszczając w ten sposób do defaultu.
"27 czerwca posiadacze rosyjskiego długu państwowego nie otrzymali płatności kuponowych od dwóch euroobligacji o wartości 100 mln dol. do czasu wygaśnięcia 30-dniowego okresu karencji, co zgodnie z naszą definicją stanowi niewykonanie zobowiązania" - stwierdza komunikat agencji Moody`s.
Jak twierdzą jednak dziennikarze gazety "Wiedomosti", jest mało prawdopodobne, by zagraniczni inwestorzy byli zainteresowani oficjalną deklaracją niewypłacalności RF. Przywołują opinię zachodnich komentatorów, którzy zwracają uwagę, że jest to pierwsze od 1918 r. niewywiązanie się kraju z zobowiązań zagranicznych, kiedy to Włodzimierz Lenin anulował wszystkie długi imperium carskiego, które w cenach z 2022 r. wynosiły ok. 500 mld dolarów (w rezultacie kryzysu w 1998 r. RF ogłosiła "techniczną" niewypłacalność, ale dotyczył on jedynie długów wewnętrznych).
Rosyjskie Ministerstwo Finansów nie zgadza się z taką interpretacją. Twierdzi, że środki zostały odesłane w maju, ale nie trafiły do posiadaczy papierów wartościowych. Przyczyną jest europejski depozytariusz - Euroclear. Zdaniem "Wiedomosti", sytuacja ta jest wyjątkowa: z jednej strony dłużnik ma środki i zamiar spłaty długu, z drugiej - nie ma możliwości technicznych, by to uczynić.
Sekwencja wydarzeń miała być następująca:
27 maja nadszedł oficjalny termin wypłaty przez Rosję kuponów na dwie euroobligacje Ministerstwa Finansów - w dolarach zapadających w 2026 r. (kupon na 71,25 mln dol.) oraz w euro zapadających w 2036 r. (26,5 mln euro).
W lutym Ministerstwo Finansów, Bank Rosji i Narodowy Fundusz Majątku zostały objęte zachodnimi sankcjami, skarb USA wydał osobną licencję, która pozwoliła Rosji na obsługę zadłużenia zagranicznego (dzięki temu Ministerstwo Finansów zapłaciło, na przykład euroobligacje w marcu).
Jednak licencja USA na obsługę długu publicznego w walutach obcych wygasała 25 maja i nie zamierzano jej przedłużyć. Dlatego rosyjskie Ministerstwo Finansów wcześniej przesłało środki w dolarach i euro do Krajowego Depozytu Rozliczeniowego (NSD), aby płatności mogły dotrzeć do zagranicznych posiadaczy długu publicznego, przed wygaśnięciem amerykańskiej licencji.
Pieniądze zostały przesłane posiadaczom euroobligacji, a także pośrednikom zagranicznym, w tym systemowi rozliczeniowo-rozliczeniowemu Euroclear, w celu dalszego przekazania inwestorom. 24 maja pieniądze trafiły do Euroclear w dolarach, a 25 maja - w euro - napisało na swojej stronie internetowej Ministerstwo Finansów.
Ale, jak podaje Reuters, pieniądze z Euroclear nie dotarły do inwestorów.
Ministerstwo Finansów Rosji poinformowało na swojej stronie internetowej 27 czerwca, że międzynarodowe systemy rozliczeniowe, które otrzymały środki w całości i z góry, dysponując zaś prawnymi (licencja Departamentu Skarbu USA, wygasła 25 maja) i finansowymi możliwościami doprowadzenia płatności do ostatecznych odbiorców, "nie podjęły niezbędnych kroków, aby to zrobić".
W związku z tym że zagraniczni depozytariusze odmówili dokonywania płatności, Ministerstwo Finansów opracowało schemat płatności za euroobligacje w całości za pośrednictwem NSD - ale w rublach. Depozytariusze zagraniczni posiadający prawa do rosyjskich euroobligacji będą mieli otwarte w NSD specjalne rachunki rublowe typu I. Środki dla tej grupy posiadaczy będą indeksowane po aktualnym kursie rynkowym waluty nominalnej, do momentu faktycznego rozliczenia. Ministerstwo Finansów 23 czerwca wypełniło swoje zobowiązania wobec posiadaczy dwóch emisji euroobligacji w ramach nowego programu rublowego, przekazując kupon na 12,51 mld rubli (234,85 mln dol.) w NSD.
Tym samym - jak konkluduje resort - inwestorzy nie otrzymali środków nie dlatego, że dłużnik nie przekazał płatności, ale z powodu działań osób trzecich.
Taka sytuacja nie jest przewidziana w dokumentacji emisyjnej jako default, ale zdaniem prawników, ze strony zagranicznych posiadaczy długu publicznego, niespłacanie zobowiązań przez dłużnika, nadal można uznać za niewykonanie zobowiązania. Aleksander Jermolenko, senior partner w FBK Legal, uważa, że "istnieje formalno-prawne rozumienie niewykonania zobowiązania jako faktu nieotrzymania płatności, czyli niewykonania zobowiązań w terminie". Igor Dubow, prawnik i partner w Joncew, Lachowski i Partnerzy, podkreśla natomiast, że "niewykonanie zobowiązań w walucie obcej, co jest przewidziane w warunkach umowy, jest formalnie naruszeniem warunków emisji i pociąga za sobą określone konsekwencje związane z tym naruszeniem".
- Niewykonanie zobowiązań anonsują międzynarodowe agencje ratingowe, ale cała <wielka trójka" wycofała ratingi Rosji. - Jeśli agencje ratingowe same wycofają ratingi emitenta, nie mogą ich obniżyć do poziomu niewypłacalności - mówi Maksym Petroniewicz, starszy ekonomista w banku Otkrytie.
Default mogą zgłosić też sami inwestorzy, jeżeli ich udział w inwestycji przekracza 25 proc. wartości wyemitowanych obligacji i zechcą rozpocząć windykację na drodze sądowej. "Wiedomosti" są jednak zdania, że będzie to trudne.
Cytowani przez gazetę prawnicy zwracają uwagę na to, że istnieje wiele różnych opcji pracy z długami (czekanie, negocjowanie, restrukturyzacja), więc inwestorzy nie podejmują działań gwałtownych. Niewypłacalność nie jest korzystna dla nikogo: Rosja i obligatariusze są zainteresowani konstruktywnym rozwiązaniem tej sytuacji i są przewidziane procedury, które sprzyjają osiągnięciu celu.
- Sytuacja jest niezwykle niejednoznaczna i mało prawdopodobne wydaje się to, aby posiadacze rosyjskich euroobligacji rzeczywiście chcieli ubiegać się o oficjalne uznanie niewypłacalności swoich papierów - uważa Władimir Klimanow, dyrektor Centrum Polityki Regionalnej RANEPA. - Problem w tym, że nawet jeśli niektórzy inwestorzy będą gotowi odrzucić spłatę w rublach i uznać stratę euroobligacji, inni mogą nie zechcieć tracić środków i pogarszać swoich bilansów, więc zdecydują się na mechanizm zaproponowany przez Ministerstwo Finansów - wyjaśnia Klimanow.
W przypadku roszczeń wobec Rosji, Ministerstwo Finansów będzie mogło skierować roszczenie do osoby trzeciej, na przykład do depozytariuszy, którzy odmawiają dokonania płatności z powodu sankcji. Samodzielne organizowanie "prawnego piekła" nie leży w interesie inwestorów.
Michaił Wasiliew, główny analityk Sovcombanku, nie widzi teraz dla Rosji znaczących konsekwencji niewypłacalności: kraj jest już odcięty od zachodniego systemu finansowego po rozpoczęciu konfliktu na Ukrainie. Rosja ma nadwyżkę dolarów i euro z nadwyżki na rachunku obrotów bieżących, więc nie ma teraz potrzeby zaciągania pożyczek z zewnątrz.
Również publicysta portalu Ekonomiczna Prawda Jarosław Winokurow jest zdania, że bankructwo Rosji nie będzie miało większego wpływu na jej bieżąca sytuacji w gospodarce. Więcej dolegliwości wywołują nałożone za agresję na Ukrainę sankcje. I to właśnie one pozbawiły Rosje możliwości obsługi zadłużenia zagranicznego, mimo że Federacja Rosyjska ma wystarczające środki, a nawet wolę polityczną do dokonywania takich płatności.
Winokurow zwraca uwagę, że rosyjski rynek walutowy funkcjonuje obecnie w sztucznych warunkach. Rubel umacnia się do rekordowych wartości w ciągu ostatnich siedmiu do ośmiu lat. Wynika to z faktu, że dużą podaż waluty obcej zapewniają eksporterzy energii, którzy byli zobowiązani do sprzedaży 80 proc. dochodów walutowych.
Rosja chce wypłaty zobowiązań w rublach, po aktualnym kursie rynkowym, czyli de facto po bardzo zaniżonej stawce. Ponadto, depozytariusze nie będą mogli wycofać otrzymanych płatności, ze względu na ograniczenia w przepływie kapitału, wprowadzone przez Rosyjski Bank Centralny. Poza tym, istnieje też duże ryzyko, że korzystanie z systemu rubla naruszy sankcje. Dlatego zagraniczni inwestorzy, którzy kiedyś zainwestowali w rosyjski dług rządowy, nie będą chcieli podlegać wtórnym sankcjom Zachodu.
Ukraiński autor jest jednak zdania, że niewypłacalność Rosji może mieć wpływ na jej pozycję w przyszłości. W przypadku zakończenia wojny, Rosja przez lata może zostać odcięta od możliwości pozyskiwania środków na rynkach zagranicznych. Pożyczanie staje się również niedostępne dla lokalnych firm prywatnych.
Wśród dodatkowych konsekwencji niewykonania zobowiązania jest prawdopodobieństwo tzw. cross-default w przypadku innych zewnętrznych zobowiązań. Oznacza to, że inwestorzy innych euroobligacji Rosji, mogą żądać wcześniejszej spłaty obligacji od rządu rosyjskiego. Obecnie wielkość zadłużenia zagranicznego Federacji Rosyjskiej wynosi około 40 mld dol., z czego 20 mld dol. należy do nierezydentów.
Brak wcześniejszej spłaty zobowiązań zagranicznych może spowodować, że zagraniczni wierzyciele będą próbować odzyskać swoje inwestycje na drodze sądowej. Jednym ze źródeł ich spłaty może być zamrożone 300 mld dol. Banku Centralnego.
Zdaniem wicedyrektora wykonawczego MFW Władysława Raszkowana, będzie to wzmacniać pozycję Ukrainy w przyszłym sporze z Rosyjską Federacją o odszkodowania. Na razie jednak prawdopodobieństwo odzyskania zamrożonych rosyjskich rezerw jest niskie, ponieważ zmiana ich właściciela jest technicznie niemożliwa. Wymagałoby to decyzji Departamentu Skarbu USA.
- Usunięcie sankcji z tych aktywów nie wydaje się być bliską perspektywą, więc inwestorzy będą próbowali zebrać inne aktywa należące do Rosji - zakłada Witalij Wawryszczuk, szef departamentu badań makroekonomicznych grupy ICU.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!
Długofalowe konsekwencje defaultu znacznie utrudnią Rosji powrót na światowe rynki - po zakończeniu wojny, powróci ona na światowe rynki kapitałowe z ratingami śmieciowymi, które pozostaną z nią przez wiele lat.
- Po ogłoszeniu niewypłacalności ratingi kredytowe będą uwzględniać to wydarzenie przez dziesięciolecia. Oznacza to, że inwestycje w Rosji będą uważane za bardzo ryzykowne, a inwestorzy będą domagać się niebotycznych zwrotów ze swoich środków - mówi Aleksander Parasczij, szef działu analitycznego Concorde Capital.
Olga Iwaniak