Niepokojące listy ze skarbówki. Jeśli taki dostaniesz, masz jedno wyjście, by uniknąć kontroli
Skarbówka bacznie obserwuje aktywność Polaków w internecie. Wystarczy, że zaistnieje podejrzenie, a urzędnicy wyślą tzw. list behawioralny. Korespondencja może porządnie zaniepokoić, zwłaszcza tych, którzy nie mają pojęcia, że skarbówka zajmuje się takim działaniem. List wysyłany jest zwykle zanim urzędnicy zabiorą się na całego za kontrolę. Kto i kiedy powinien spodziewać się otrzymania korespondencji?
- Skarbówka wysyła Polakom tzw. listy behawioralne. To zwykle zapowiedź nadchodzącej kontroli.
- Tej możemy uniknąć tylko w jeden sposób, który zresztą opisywany jest w korespondencji od fiskusa.
- Urzędnicy bacznie sprawdzają media społecznościowe i platformy sprzedażowe i stąd biorą wiedzę o działalności gospodarczej adresatów listów behawioralnych.
Skarbówka może nas zaskoczyć nagle listem z niepokojącą treścią. Choć może się wydawać, że to podejrzana korespondencja, urzędnicy skarbówki faktycznie zajmują się wysyłką tzw. listów behawioralnych. O sprawie donosi "Gazeta Wyborcza", opisująca sytuację rehabilitanta, który swoje usługi oferował w mediach społecznościowych, a potem otrzymał wiadomość od skarbówki. Okazuje się, że nie jest on jedynym w ostatnim czasie.
Niewielu ma pojęcie o tym, że skarbówka zajmuje się wysyłaniem listów, w których upomina Polaków. "Urząd Skarbowy ma wiedzę o pana działalności" - zwykle tak zaczynają się listy, które trafiają do skrzynek pocztowych. Urzędnicy skarbówki monitorują bowiem w internecie, czy ktoś nie prowadzi działalności gospodarczej wbrew prawu, a dokładniej czy nie robi tego bez rejestracji i czy odprowadza podatki.
Resort finansów odpowiedział "Gazecie Wyborczej", że tego typu korespondencja wysyłana jest "dla dobra" Polaków, a Krajowa Administracja Skarbowa tłumaczy, że "listy mogą być wysyłane np. wtedy, gdy urząd ma uzasadnione podejrzenia, że podatnik prowadzi niezarejestrowaną działalność gospodarczą". Skąd fiskus wie, co robią Polacy? Doradcy podatkowi nie robią tajemnicy z faktu, że Polacy śledzeni są na platformach sprzedażowych jak Vinted, Allegro czy OLX.
Pojedyncza sprzedaż w sieci nie jest obiektem zainteresowania skarbówki, jak donosi sam fiskus. Jednak jeśli w internecie będziemy prężnie prowadzić działalność, a w papierach nie będziemy mieli rejestracji działalności gospodarczej, skarbówka bez wątpienia wyśle list behawioralny. Taka niepokojąca korespondencja to jednak ostatnia szansa, by uniknąć kontroli.
W każdym takim liście urząd sam zaprasza do kontaktu, w celu wyjaśnienia sytuacji. Nie zawsze w końcu to, co w sieci wygląda na szeroką i zorganizowaną sprzedaż na platformach aukcyjnych musi oznaczać działalność gospodarczą. Jeśli jednak adresat listu nie zgłosi się do fiskusa, z pewnością zabierze się on za kontrolę takiej osoby. Może ona obejmować okres do pięciu lat wstecz.
Money.pl zwraca uwagę, że w sytuacji otrzymania listu behawioralnego ze skarbówki warto odpowiedzieć, ale lepiej nie robić tego pochopnie. Zachowanie zimnej krwi i pamięć, że urzędnicy fiskusa mogą przejrzeć naszą dokumentację do pięciu lat wstecz, powinna dać nam do myślenia. Dlatego lepiej skonsultować się z księgowym lub doradcą podatkowym taki list ze skarbówki.
- Trzeba zgłosić się do urzędu i wyjaśnić swoją sytuację. A wcześniej zastanowić się, czy to, co robimy, jest faktycznie działalnością gospodarczą. Jeśli przekonamy urzędników, że do firmy nam daleko, cała sprawa powinna rozejść się po kościach. Sprzedaż rzeczy prywatnych, które mieliśmy dłużej niż pół roku, nie podlega bowiem pod PIT - mówi Grzegorz Gębka, doradca podatkowy w kancelarii GTA, cytowany przez "Rzeczpospolitą".
Przemysław Terlecki