Niepokojące wyniki kontroli zabawek. Na co powinni uważać rodzice?
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów po raz kolejny przebadał zabawki dla dzieci. Wśród wziętych pod lupę pluszaków, lalek i piłek nieprawidłowości wykazano w jednej trzeciej artykułów.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) poinformował, że zakończyły się kontrole 65 modeli pluszaków, miękkich lalek i piłek, a także dziecięcych kostiumów i masek. Inspektorzy sprawdzali oznakowanie, trwałość szwów, obecność zbyt małych elementów oraz palność niektórych zabawek
Kontrole przeprowadzili inspektorzy z ośmiu wojewódzkich Inspektoratów Handlowych: w Katowicach, Kielcach, Krakowie, Łodzi, Olsztynie, Opolu, Warszawie i Wrocławiu. PAP informuje, że w przypadku pierwszej z nich eksperci sprawdzili 30 modeli zabawek. Kontroli podlegali importerzy, sprzedawcy hurtowi, sklepy detaliczne oraz wielkopowierzchniowe. 27 modeli zabawek pochodziło z Chin, po jednym z Indonezji, Polski i Włoch.
Na 30 modeli zabawek nieprawidłowości stwierdzono w sześciu. W dwóch przypadkach brakowało wymaganych ostrzeżeń, np. informacji "Trzymać z dala od ognia", przez co konsument nie miał odpowiedniej informacji o ryzyku związanym z użyciem zabawki. Kontrola wykazała w jednym przypadku przekroczony dopuszczalny czas palenia się materiału, z którego wykonano zabawkę, co stwarzało ryzyko poparzenia i pożaru.
W dwóch kolejnych przypadkach wykryto niewłaściwą deklarację zgodności lub jej brak, a w pozostałych brakowało danych producenta i importera.
Druga kontrola dotyczyła zabawek miękkich z wypełnieniem. Siedem wojewódzkich inspektoratów z Łodzi, Olsztyna, Poznania, Rzeszowa, Szczecina, Warszawy i Wrocławia od stycznia do kwietnia 2024 r. sprawdziło oznakowanie 35 modeli pluszowych maskotek, miękkich książeczek, lalek i piłek. Wszystkie produkty zostały zweryfikowane także w laboratorium pod kątem bezpieczeństwa w zakresie konstrukcji - dostępności wypełnienia czy obecności małych elementów.
Aż 24 badane zabawki pochodziły z Chin, sześć z Polski, dwie z Indonezji, po jednej z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Szwecji. Inspektorzy zweryfikowali, czy zabawki mają m.in.:
- prawidłową dokumentację techniczną (np. sprawozdanie z badań);
- prawidłową deklarację zgodności;
- dane identyfikacyjne producenta lub importera;
- prawidłowy znak CE;
- wymagane ostrzeżenia;
- instrukcję w języku polskim.
Sprawdzano m.in.: trwałość szwów i dostęp do wypełnienia, które może zostać połknięte przez dziecko, obecność małych elementów, kształt i rozmiar produktu. UOKiK podał, że z 35 modeli zabawek osiem miało nieprawidłowości. W czterech przypadkach chodziło o zbyt małe elementy, w trzech - dostęp do wypełnienia z materiału włóknistego, w jednym - zaniżoną grubość folii, a w kolejnym był to niewłaściwy kształt i rozmiar uchwytu.
UOKiK radzi, aby zabawki kupować od sprawdzonych dostawców. Powinno się sprawdzać, czy posiadają one dokumentację techniczną - np. potwierdzające zgodność z wymaganiami sprawozdanie z badania przeprowadzonego przez wiarygodne laboratorium, prawidłowo sporządzoną deklarację zgodności, instrukcję w języku polskim, a także wymagane ostrzeżenia. Chodzi również o oznakowanie CE (wskazuje ono, że dany wyrób został zbadany przez producenta i uznany za spełniający wymogi UE dotyczące zdrowia, bezpieczeństwa i ochrony środowiska)..
Za wprowadzenie do obrotu przez producenta bądź importera zabawki niezgodnej z wymaganiami grozi kara w wysokości do 100 tys. zł. Za każdą niezgodność formalną można otrzymać karę do 10 tys. zł, a za brak oznakowania CE do 20 tys. zł - przekazał Urząd. PAP przypomina, że niebezpieczna zabawka jest zgłaszana przez UOKiK do unijnego systemu Safety Gate RAPEX, aby nie trafiła w ręce europejskich konsumentów.