NIK sprawdzi Orlen. Kontrole obejmą "awarie" dystrybutorów i ceny paliw

Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś zapowiedział w rozmowie z "DGP", że inspektorzy sprawdzą, czy w świetle ostatnich "awarii" dystrybutorów na stacjach paliw Orlenu nie doszło do naruszenia strategicznych rezerw surowca. Jednocześnie pod lupą kontrolerów znajdzie się także polityka cenowa koncernu. Przypomnijmy, że benzyna i olej napędowy powinny drożeć, a nie tanieć, na co wpływ mają wysokie ceny ropy i słabość złotego na tle dolara.

Jak wynika z wywiadu udzielonego przez Mariana Banasia "Dziennikowi Gazecie Prawnej", NIK podejmie działania mające na celu sprawdzenie obecnej sytuacji na rynku paliwowym w Polsce. Jak wskazał prezes Izby, urzędnicy skontrolują m.in. Rządową Agencję Rezerw Strategicznych pod kątem ewentualnego naruszenia zasad uruchomienia strategicznych rezerw paliw.

Orlen informował o "awariach", choć w praktyce brakowało paliwa

Pokłosiem inspekcji mają być ostatnie "awarie" na stacjach Orlenu. Jak informowaliśmy na łamach Interii Biznes, koncern naftowy rozesłał wiadomość do kierujących punktami sprzedaży paliw z zaleceniami, że w przypadku braku benzyny lub oleju napędowego dystrybutory mają być oznaczone jako niedziałające z uwagi na "problemy techniczne". 

Reklama

Przedstawiciele spółki Skarbu Państwa, która potwierdziła autentyczność maila, mieli także zakazać ogłaszania, że na stacjach brakuje paliwa. Jak tłumaczył później Orlen, wiadomość miała pochodzić z początku września i dotyczyć niewielkiej liczby punktów sprzedaży. Media społecznościowe obiegły jednak fotografie ze stacji z różnych zakątków Polski, które mogły sugerować, że problem nie występował sporadycznie. 

NIK skontroluje Orlen. Chodzi o niskie ceny paliw na stacjach

Pod lupę śledczy mają wziąć także politykę ustalania cen paliw przez koncern. Chodzi o "anomalię", której efektem są obniżki cen benzyny i oleju napędowego, choć we wszystkich krajach w regionie te drożeją. Dzieje się tak z uwagi na uwarunkowania rynkowe - cena ropy utrzymuje się na wysokich poziomach, co przekłada się na droższe gotowe produkty paliwowe w hurcie, czemu nie pomaga stale zyskujący na wartości dolar.

Jak stwierdził prezes NIK, "ceny (na stacjach - red.) zmienią się po wyborach". Dodał także, "że mamy do czynienia z działaniem stricte politycznym". Zdaniem Banasia gospodarką kieruje "rynek i konkurencja, a nie monopol", z którym mamy "niestety do czynienia w przypadku Orlenu". 

Przypomnijmy, że Izba zgłosiła również chęć zbadania podobnych sytuacji, ale z końca ubiegłego roku. Wówczas na koncern padł cień oskarżeń ze strony polityków opozycji oraz części ekspertów, że Orlen zawyżał koszt paliw sprzedawanych w detalu, aby po 1 stycznia 2023 r., kiedy wróciła pełna stawka VAT na produkty, kierowcy nie doznali szoku cenowego. Jednak w tym przypadku spółka nie wpuściła urzędników do swoich biur. 

Obecnie średnia cena za litr paliwa na stacjach w Polsce wynosi ok. 5,99 zł. Z wyliczeń Urszuli Cieślak, analityczki firmy Reflex, gdyby zachowano historyczne relacje, z uwzględnieniem obecnie obowiązujących cen na europejskich rynkach paliw gotowych, to litr benzyny powinien kosztować ok. 7 zł, natomiast oleju napędowego w przedziale od 7,10 do 7,40 zł.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Orlen | NIK | Marian Banaś | ceny paliw
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »