Nord Stream 2 raczej zostanie dokończony

Niemcy i Rosja są zdeterminowane, by ukończyć budowę Nord Stream 2. Inwestycja jest gotowa w około 95 proc., trudno sobie wyobrazić, by projekt przerwano na tym etapie. W ostatnim czasie Niemcy aktywniej bronią gazociągu. Niemieckie media piszą o możliwym zniesieniu sankcji przez USA, jeśli Niemcy przedstawią propozycje rozwiązań zapewniających Europie bezpieczeństwo energetyczne. Wygląda na to, że inwestycja zostanie zrealizowana.

- Nie mogę powiedzieć na 100 proc., że Nord Stream 2 zostanie ukończony, ale nie zmieniam swojej intuicyjnej prognozy, że wszystko zmierza ku sfinalizowaniu inwestycji. Bardzo trudno jest oczekiwać zmiany stanowiska rosyjsko-niemieckiego w tej sprawie. Niemieckie środowisko polityczne i biznesowe w ostatnim czasie nawet mocnej je akcentuje - mówi Interii dr Szymon Kardaś, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.

Aktywizacja Niemiec

Niedawno, przy okazji publikacji prospektu emisyjnego Gazpromu, rosyjski koncern po raz pierwszy ostrzej napisał o czynnikach ryzyka związanych z budową Nord Stream 2. Ryzyko sankcyjne sygnalizował już wielokrotnie jako firma giełdowa w sprawozdaniach finansowych. Ale tym razem po raz pierwszy oznajmił, że trzeba brać pod uwagę nie tylko ryzyko opóźnień, ale też nieukończenia inwestycji. - Sądzę, że podkreślenie ryzyka nieukończenia projektu miało być elementem presji na Niemcy, sygnałem, że sankcje są coraz bardziej dotkliwe i trzeba zacząć działać - ocenia Kardaś.

Reklama

Wygląda na to, że ta strategia zadziałała, bo Niemcy zaczęli intensywnie zabiegać o ukończenie inwestycji. Kanclerz Niemiec Angela Merkel podkreśliła, że jej stanowisko wobec Nord Stream 2 się nie zmienia i nie zamierza porzucać projektu, jest jednak gotowa do rozmów na jego temat ze Stanami Zjednoczonymi. Wolę dokończenia budowy gazociągu potwierdził także nowy przewodniczący CDU Armin Laschet, który w przyszłości może zastąpić Merkel na stanowisku kanclerza.

Powołana została Fundacja Meklemburgii-Pomorza Przedniego na rzecz Ochrony Klimatu i Środowiska, która ma doprowadzić do dokończenia budowy gazociągu. - Ma ona być parasolem, pod którym mają schować się ci, którzy angażują się w projekt NS2. Na sztandarach mają cele środowiskowe, ale docelowo ma to być forma obejścia sankcji - uważa Kardaś.

Zdaniem eksperta, zmianę na stanowisku prezydenta USA Niemcy i Rosja traktują jako szansę, by przynajmniej porozmawiać na temat tego projektu. - Za czasów Donalda Trumpa przestrzeni do rozmów nie było. Joe Biden również jest przeciwny budowie Nord Steram 2, ale inwestorzy mają nadzieję, że pojawi się jakieś wyjście z tej sytuacji. W ostatnich dniach niemieckie media informowały, że pojawiają się propozycje politycznego, niemiecko-amerykańskiego  porozumienia w tej sprawie - mówi.

 "Handelsblatt" poinformował, powołując się na źródła zbliżone do rządu federalnego, że Waszyngton zaproponował Berlinowi zniesienie sankcji dotyczących gazociągu pod warunkiem, że Niemcy przedstawią pakiet rozwiązań gwarantujących bezpieczeństwo energetyczne Europy Środkowej.

Piętrzące się problemy

21 stycznia Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą Unię Europejską do natychmiastowego wstrzymania budowy Nord Stream 2 i nałożenia nowych sankcji na Rosję. Była to odpowiedź na aresztowanie Aleksieja Nawalnego, rosyjskiego opozycjonisty, który wrócił do kraju po kilkumiesięcznym leczeniu w Niemczech. Nawalny wcześniej został otruty na terenie Rosji bojowym środkiem z grupy nowiczok.

Ale to nie pierwsza przeszkoda, z jaką muszą zmierzyć się inwestorzy realizujący projekt. Problemów było wiele na różnych etapach inwestycji: brak zgody UOKiK na powołanie konsorcjum finansującego budowę, problemy z uzyskaniem pozwoleń na budowę, wprowadzenie przez UE dyrektywy gazowej zasadniczo zmniejszającej opłacalność projektu, gigantyczna kara od UOKiK. Najmocniej w projekt uderzyły jednak sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone ponad rok temu. USA argumentowały, że gazociąg zwiększy zależność Europy od gazu rosyjskiego, choć działania tego kraju należy też odbierać jako element walki o europejski rynek, na który trafiają dostawy amerykańskiego LNG.

Szymon Kardaś podkreśla, że sankcje okazały się skuteczne, ale nie należy ich przeceniać, szczególnie mając na uwadze zakres poczynionych do tej pory prac i ich koszt. A już na pewno nie należy nie doceniać determinacji głównych zainteresowanych. - Tandem rosyjsko-niemiecki bardzo mocno prze do przodu, by ten projekt doprowadzić do końca, bez względu na wszystko - ocenia.

Kontrowersji było sporo, a mimo to prace wciąż się toczą. - Firma wyszła na plac budowy, nie mając wszystkich pozwoleń. Inwestycję kontynuowano mimo nowelizacji dyrektywy gazowej przyjętej przez UE, która nakłada pewne prawne ograniczenia dotyczące eksploatacji gazociągu, mogące wpłynąć na rentowność jego wykorzystywania. Później doszło do otrucia Aleksieja Nawalnego, rosyjskiego opozycjonisty. To także nie powstrzymało projektu. Mając to na uwadze trudno oczekiwać, by również jego aresztowanie przełożyło się na decyzje biznesowe. Co jeszcze musiałoby się wydarzyć, by Niemcy zmienili stanowisko? Naprawdę nie wiem, skoro po tych wszystkich zwrotach projekt nadal jest kontynuowany - mówi ekspert OSW.

W grudniu statek Fortuna ułożył 2,6 km rur, następnie opuścił teren budowy. Teraz znów wrócił. Duńczycy potwierdzają, że prace mają być prowadzone między 25 stycznia a połową maja. Do ukończenia zostało zaledwie 5 proc. inwestycji. - Fortuna układa rury wolno, gdyby tylko ta jednostka miałaby prowadzić prace, zajęłyby one jeszcze sporo czasu. Ale jest jeszcze przecież statek Akademik Czerski, który miał przejść modernizację. Na razie krąży on między Kaliningradem a portami niemieckimi. Nie wiadomo, czy ta modernizacja została już przeprowadzona, myślę, że bałagan informacyjny w tym przypadku jest celowy. Gdyby Akademik Czerski przystąpił do prac, budowa mogłaby zakończyć się w tym roku - ocenia Kardaś.

Pierwotnie gazociąg miał być gotowy pod koniec 2019 roku, jednak na skutek kolejnych problemów inwestycja była opóźniana. Na dziś nie jest to jednak dla Rosjan zasadniczym problemem - mają oni umowę tranzytową z Ukrainą obowiązującą do 2024 roku. Dysponują też alternatywnymi szlakami tranzytu surowca.

Popyt na gaz się utrzyma

Pozostaje pytanie o zasadność tej inwestycji, mając na uwadze Europejski Zielony Ład, który traktuje gaz wyłącznie jako paliwo przejściowe w transformacji. Tymczasowo będzie on na pewno będzie potrzebny, szczególnie że w części krajów będzie zastępował węgiel. Analityk OSW zwraca uwagę, że dodatkowo popyt na błękitne paliwo ze Wschodu wzrośnie, bo spada wydobycie w Europie - w Holandii, w Norwegii, w Wielkiej Brytanii. Dochodzi jeszcze kolejny argument - produkcja wodoru z gazu.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

- Jeśli chodzi o możliwość transportowania wodoru tego typu rurociągami, możliwe będzie wykorzystanie do 20 proc. przepustowości rury. To nie jest gazociąg przeznaczony  do eksportu wodoru. Ale można przyjąć, że gaz przesyłany tym połączeniem będzie wykorzystywany do produkcji wodoru w Niemczech. I to jest chyba scenariusz, na który najbardziej liczy Gazprom - ocenia Kardaś. Oczywiście nie będzie to najbardziej pożądany wodór zielony, ale w okresie przejściowym byłby on akceptowalny z perspektywy UE.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nord Stream 2 | Rosja | Gaz | gazociąg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »