Nowelizacja budżetu i burzliwa dyskusja w Sejmie. Jest decyzja
Sejm przyjął w piątek projekt nowelizacji budżetu na 2024 rok. Zakłada ona, iż dochody państwa w 2024 r. mają wynieść 626 mld zł (a nie 682,4 mld zł, jak zapisano w tegorocznej ustawie budżetowej), wydatki mają pozostać niezmienione i wyniosą 866,4 mld zł, zaś maksymalny deficyt budżetu ma wynieść 240,3 mld zł. Za przyjęciem projektu nowelizacji budżetu głosowało 241 posłów, przeciw było 205, a 5 wstrzymało się od głosu. Wcześniej posłowie odrzucili poprawkę złożoną przez klub PiS, która zakładała zwiększenie środków Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) poprzez dotację z budżetu państwa w wysokości 7,2 mld zł.
Sejm zajmował się w piątek nowelizacją ustawy budżetowej na 2024 r. Drugiemu czytaniu projektu noweli, po której został on skierowany do sejmowej Komisji Finansów Publicznych, towarzyszyła burzliwa dyskusja.
W piątek przed południem w Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu nowelizacji ustawy budżetowej na 2024 r. W czwartek Komisja Finansów Publicznych opowiedziała się za przyjęciem ustawy bez poprawek.
W trakcie dyskusji nad projektem ze strony polityków opozycji padały mocne słowa pod adresem autorów tegorocznej ustawy budżetowej i jej noweli. Poseł Sylwester Tułajew z PiS mówił o "dramacie w finansach publicznych". - W tym roku chcecie państwo, aby deficyt wyniósł ponad 240 mld zł (...) Nie potraficie rządzić, nie potraficie skutecznie zabiegać o to, żeby był szczelny system podatkowy (...) jesteście nieudacznikami - stwierdził.
Jego partyjny kolega Zbigniew Bogucki stwierdził, że rząd chce "rozstrzelać finanse publiczne". - Zwiększacie deficyt budżetowy o kolejne 56 mld zł (...) i bez żachnięcia mówicie, że nie będzie żadnych nowych wydatków.
Wiceminister finansów Hanna Majszczyk, która pod nieobecność szefa MF Andrzeja Domańskiego występowała na sejmowej mównicy, odpierała te zarzuty. Wskazała, że poziomy podatków, jakie budżet może zarejestrować w 2024 r., ma bezpośredni związek ze spadkiem wpływów z CIT w roku 2023 w porównaniu z 2022 r.; zwróciła też uwagę na powiększenie się szarej strefy. Powtórzyła też, że na zmniejszenie wpływów podatkowych ma wpływ spadek inflacji w bieżącym roku. - Nie ma możliwości, bez względu na to, który rząd by projektował budżet, uzyskania takich dochodów, jakie się planowało, jeśli inflacja jest o połowę niższa - mówiła.
Poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk zauważył następnie, że potrzeby budżetu państwa w zakresie ochrony zdrowia są znacznie większe niż wydatki zaplanowane przez rząd. "Słyszeliśmy rozbieżne kwoty, ale wiemy z tego spotkania pana premiera z dyrektorami chociażby szpitali powiatowych, że oni szacują te potrzeby na 15 mld zł" - powiedział.
Dlatego też - jak podkreślił - klub PiS złożył poprawkę, która miałaby na celu zwiększenie środków Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) poprzez dotację z budżetu państwa w wysokości 7,2 mld zł. "Jeżeli ta poprawka zostałaby zaakceptowana, to jesteśmy gotowi poprzeć te zmiany w budżecie państwa" - powiedział.
Przygotowana przez resort finansów nowelizacja budżetu zakłada, że dochody państwa w 2024 r. mają wynieść 626 mld zł (a nie 682,4 mld zł, jak zapisano w tegorocznej ustawie budżetowej), wydatki mają pozostać niezmienione i wyniosą 866,4 mld zł, zaś deficyt budżetu ma wynieść 240,3 mld zł.
Powodem nowelizacji mają być niższe od zaplanowanych w ustawie budżetowej dochody z VAT, CIT oraz - częściowo - z PIT, a także brak wpływów z zysku NBP i niższe od zaplanowanych wpływy ze sprzedaży emisji CO2. W nowelizacji dochody z VAT zostały zaplanowane na poziomie niższym o 22,9 mld zł niż w budżecie. Dochody z CIT będą niższe o 11,5 mld zł, niższe też o ok. 11,5 mld zł będą wpływy z PIT, choć w większości ten ubytek wynika z przekazania środków z PIT samorządom.
W projekcie zaproponowano też przekazanie samorządom dodatkowe 10 mld zł (z czego 8,2 mld zł to środki z PIT, których brak obniży wysokość wpływów z tego podatku w budżecie centralnym). Poza tym 1,2 mld zł otrzyma NFZ, a 600 mln zł - KRUS.