Nowy minister środowiska może przyspieszyć prace nad regulacjami dotyczącymi łupków
Prace nad projektem ustawy dotyczącej poszukiwania i wydobycia gazu łupkowego mają przyspieszyć. Szanse na to, zdaniem ekspertów, daje zmiana na stanowisku ministra środowiska. Liczą, że nowy minister załagodzi konflikt między resortami środowiska i skarbu, który od dłuższego czasu opóźniał prace nad nowymi regulacjami.
- Premier Donald Tusk, zmieniając ministra Marcina Korolca, daje sygnał, że oczekuje zmian - uważa Andrzej Sikora, prezes zarządu Instytutu Studiów Energetycznych. - Już nie możemy czekać, od 2009 roku mówimy ciągle "za trzy miesiące", inwestorzy są zmęczeni takim oczekiwaniem, tym bardziej, że przychodzili do Polski w innych warunkach, a dziś zastają ciągłe zmiany i nie wiedzą, w którym kierunku one do końca zmierzają.
Nowym ministrem środowiska został dotychczasowy wiceminister finansów od podatków Maciej Grabowski. W poprzednim resorcie zajmował się projektem ustawy o specjalnym podatku węglowodorowymi oraz zmianą ustawy o podatku od wydobycia niektórych kopalin. Propozycje zawarte w nowelizacji wzbudzały sprzeciw przedsiębiorców i od lutego tego roku opublikowano jej pięć wersji, a prace nad projektem nadal trwają.
Sikora przyznaje, że ceni sobie nowego ministra środowiska.
- Sądzę, że dzięki tej zmianie zostanie policzone to, w jaki sposób gaz z łupków może wpisać się w polską ekonomię. Ciągle mamy za mało danych, jesteśmy na wstępnym etapie. A konflikt między Ministerstwem Skarbu Państwa a Ministerstwem Środowiska nie był dobrze odbierany przez rynek - mówi ekspert.
Kością niezgody między szefami obu resortów była kwestia nadzoru nad Narodowym Operatorem Kopalin Energetycznych (NOKE). Od miesięcy nie mogli dojść do porozumienia w tej sprawie, każdy z nich miał inną koncepcję dotyczącą sposobu funkcjonowania operatora i nadzoru nad całym procesem, a to blokowało prace nad nowelizacją Prawa geologicznego i górniczego.
- Według oceny naszego instytutu, nawet niewysoki podatek i NOKE z udziałami w koncesji, mogą zabić projekt. Trzeba się zastanowić, w jaki sposób zabezpieczyć w nim rolę państwa, jak ma wyglądać współpraca publiczno-prywatna, bo przecież państwo nie jest powołane po to, żeby wydobywać węglowodory, czy decydować o tym, jak firma ma zajmować się taką działalnością - podkreśla Andrzej Sikora.
- Państwo ma na tyle otworzyć rynek, żeby firmy same chciały przyjść. Dla mnie cały czas podatki na tym etapie są przedwczesne. Oczekuję więc przyspieszenia prac i konstruktywnego podejścia administracji do prywatnych przedsięwzięć, łącznie z firmami państwowymi.
Zdaniem prezesa ISE, to jednak nie do końca zależy od decyzji jednego czy drugiego ministerstwa. Jest to raczej kwestia decyzji rządu, czy Polska chce postawić na gaz łupkowy.
- Gaz z łupków to jest projekt większy niż elektrownia jądrowa w Polsce. To jest projekt na 15-20 lat, chyba że w ciągu kolejnych 2-3 lat okaże się, że ten projekt nas zupełnie nie interesuje. To jest decyzja przełomowa, nie tylko jednego rządu, ale decyzja na co najmniej jedno pokolenie - podkreśla ekspert.