Nowy trend na rynku nieruchomości. Ekspert wyjaśnia fenomen
Na rynku nieruchomości pojawił się nowy trend. Mieszkańcy dużych miast coraz częściej uciekają poza aglomeracje, bo jest taniej. Dom na rynku wtórnym lub bliźniak poza miastem to często coraz atrakcyjniejsza opcja dla osób rozglądających się za zakupem własnego mieszkania. - Tym bardziej, że rynek domów przeżywa pewien zastój - zauważa Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości. I choć często się zdarza, że cena domu jest mniejsza niż cena mieszkania w dużym mieście, to jednak posiadanie domu 20-30 km od centrum wiąże się z pewnymi wyzwaniami.
Inwestycje wychodzące spod ręki deweloperów wciąż utrzymują cenę metra kwadratowego na poziomie od 11 do nawet 18 tysięcy złotych, przez co mieszkanie od dewelopera w Warszawie czy w Krakowie kosztuje więcej niż milion złotych.
"Klienci, którzy decydują się na zakup, rozważają wiele opcji. Wariant dom zamiast mieszkania pojawia się coraz częściej. Tym bardziej, że rynek domów przeżywa pewien zastój" - zauważa Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.
Na poprawę sytuacji w najbliższym czasie - jak przewidują eksperci - nie ma co liczyć. Swoje pięć groszy dokłada również zamieszanie z programem "Kredyt na start", którego przyszłość w dalszym ciągu nie jest jasno określona.
Wszystko to sprzyja swego rodzaju "wymianie na rynku nieruchomości". Jedni uciekają z przedmieść, a inni uciekają przed gigantycznymi kosztami mieszkań.
"Rodzina, mając do wyboru nowe mieszkanie za 850 tys. zł do wykończenia, albo dom 30 km od miasta do lekkiego remontu za 1,3 mln zł, zaczyna rozważać swoje możliwości finansowe. Takich sytuacji jest z tygodnia na tydzień coraz więcej. Ci, którzy szukają mieszkań na rynku wtórnym skupiają się na tych ofertach, a Ci którzy szukają komfortu rozważają również domy, bliźniaki, zabudowę szeregową. Bardzo często kalkulacje przemawiają na korzyść zabudowy jednorodzinnej" - podał przykład Król.
Jak to w ogóle możliwe, że cena domu jest mniejsza niż cena mieszkania w dużym mieście? Cena finalna jest zwykle wyższa po stronie domu. Płacimy bowiem za duży obiekt, zwykle z działką i garażem. W przypadku mieszkania przeliczenie jednostkowe jest niższe, ale za metr kwadratowy płacimy więcej.
"To nie jest oferta dla każdego, ale zdarzają się sytuacje, że segment czy bliźniak poza miastem wychodzi taniej i jest atrakcyjniejszy niż mieszkanie od dewelopera" - tłumaczy ekspert runku nieruchomości.
Mieszkanie pod miastem, poza zaletami, ma również wady. Ważna jest przede wszystkim kwestia dojazdu do domu, ale i braku infrastruktury publicznej jak np. dobre drogi czy bliskość placówek edukacyjnych. "Niektórzy marzą, by wyprowadzić się z przedmieść, a dla innych przedmieścia stają się ciekawą alternatywą, by nie płacić gigantycznych sum za metr kwadratowy i mieć dla siebie więcej zieleni" - dodaje Król.
Niektórzy przekonują się o tym już w trakcie budowy. Na portalach pojawiają się oferty na sprzedaż nie tylko gotowych do zamieszkania domów z rynku wtórnego, ale także domy nie do końca wybudowane. To najczęściej tzw. szkielety oddalone 20-30 kilometrów od dużych miast. - Znam sytuacje, że na mapie 20 kilometrów to było mało, ale gdy trzeba było dojeżdżać na plac budowy i mierzyć się z korkami to była to odległość nie do pokonania - mówi Król.
Domy w Polsce coraz rzadziej budowane są metodą tradycyjną, a rośnie popularność metod alternatywnych. Według raportu Otodom z połowy roku, aż 71 proc. Polaków marzy o domu jednorodzinnym.
Chodzi m.in. domy szkieletowe, które są szybkie w budowie, dobrze izolowane, a także tańsze od tradycyjnych, co sprzyja przenoszeniu się ludzi z mieszkań pod miasta.
Metody alternatywne budowy domów oprócz tego, że są tańsze, to jeszcze bardziej ekologiczne. Koszt postawienia domu w technice szkieletowej waha się od 2 tys. do 5 tys. zł za mkw. W przypadku domu bez formalności o metrażu 80 mkw. mówimy zatem o cenie 160-400 tys. zł.
Popularne są także m.in. domy z bali drewnianych, modułowe, mobilne budowane w konstrukcji szkieletowej czy z żelbetonu lub keramzytu.