Obniżka akcyzy na prąd?

Resort gospodarki ma ambitny plan. Chce nakłonić fiskusa, by zrezygnował z lwiej części wpływów, które w 2005 r. mogą sięgnąć nawet 3 mld zł.

Ministerstwo gospodarki kończy prace nad projektem założeń polityki energetycznej Polski do 2025 r. Chce w nim przemycić ważne zapisy, które w przyszłości mogą otworzyć furtkę do obniżenia akcyzy na energię elektryczną. Przypomnijmy, że fiskus obciążył prąd podatkiem od dóbr luksusowych w 2002 r. Było to, jak deklarował ówczesny minister finansów, rozwiązanie przejściowe - podyktowane nadzwyczajnymi potrzebami budżetu państwa.

Oczywiście, jak każda prowizorka, akcyza okazała się trwałym obciążeniem odbiorców energii. Trudno się dziwić, że MF nie kwapi się, by z niej zrezygnować, bo przynosi do budżetu niemałe wpływy. W 2003 r. wyniosły one ponad 2,5 mld zł. W tym roku, tylko po dziewięciu miesiącach budżet zebrał z akcyzy na energię prawie 2 mld zł (przed rokiem - niespełna 1,87), a na koniec roku może się spodziewać łącznie prawie 2,7 mld zł.

Reklama

I tak się trudno rozstać

MG zdaje sobie sprawę, że nakłonienie fiskusa do rezygnacji z łatwego łupu nie będzie proste. Dlatego na razie nie chce ujawniać, jaką ścieżkę obniżek zaproponuje, i kiedy miałyby się one rozpocząć. W polityce energetycznej, która w pierwszej połowie grudnia będzie przedmiotem obrad rządu, chce jedynie przemycić kierunkowy zapis o stopniowym obniżaniu akcyzy. Resort liczy, że jeśli przeforsuje taką ideę, później będzie już z górki.

Jacek Piechota, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za energetykę, nie ukrywa, że rozwiązaniem marzeń byłoby obniżenie akcyzy do minimalnego poziomu narzuconego unijnymi dyrektywami. Pole do popisu mamy ogromne, bo w dyrektywach zapisano, że akcyza dla odbiorców przemysłowych nie może być niższa od 0,5 EUR za 1 MWh energii. Minimalna stawka dla odbiorców indywidualnych jest dwukrotnie wyższa. Tymczasem w Polsce za luksus korzystania z energii elektrycznej wszyscy odbiorcy płacą fiskusowi tyle samo - 20 zł za MWh, czyli, w przypadku przemysłu, prawie dziesięciokrotnie więcej od wymaganego minimum. Wprawdzie wśród krajów UE nie jesteśmy rekordzistami, ale wśród państw, które opodatkowały energię na średnim poziomie, jesteśmy w czołówce stawki. Zdecydowanie "prowadzimy" natomiast w gronie sąsiadów, którzy wraz z nami dołączyli do Unii. Węgrzy mają minimalną akcyzę na prąd, a Czesi i Słowacy jeszcze w ogóle jej nie wprowadzili.

Żeby nie było gorzej

Dlaczego resortowi gospodarki tak zależy, by obniżyć naszą energetyczną akcyzę? Ministerstwo zdaje sobie sprawę, że w najbliższych latach odbiorców czekają duże podwyżki. Jak przestrzegają producenci prądu, ceny energii będą musiały wzrosnąć z przyczyn fundamentalnych. Chodzi o nakłady, jakie wytwórcy będą musieli ponieść w związku z zaostrzeniem się norm emisyjnych. De facto więc obniżenie akcyzy nie spowoduje obniżki cen dla odbiorców, lecz raczej złagodzi ich nieuniknioną podwyżkę. Pierwsze zaostrzenie rygorów środowiskowych czeka nas w 2008 r., co oznacza, że producenci już muszą zaczynać inwestycje. Jeszcze bardziej wyśrubowane limity wejdą w życie w 2015 r. Szacunki dotyczące niezbędnych nakładów są bardzo rozbieżne, ale w każdym wariancie porażające. Mówi się o wydatkach od kilkunastu do kilkudziesięciu mld zł.

Agnieszka Berger

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: prąd | resort | resort gospodarki | na prąd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »