OC pójdzie o 20 proc. w górę
Składka dla właścicieli 12 milionów polis wzrośnie o około 20 proc. Za leczenie ofiar wypadków zapłacą sprawcy przestępstw lub wykroczeń. Zrezygnowano z karania pijanych kierowców wyższą składką OC.
Minister zdrowia Zbigniew Religa wyciągnie z kieszeni kierowców pół miliarda złotych, a nie jak chciał wcześniej, ponad miliard.
Nie 20 proc., a 12 proc. od składek zabranych z ubezpieczeń OC komunikacyjnego będą musiały płacić towarzystwa do kasy NFZ na pokrycie kosztów leczenia ofiar wypadków komunikacyjnych.
Takie jest założenie przygotowanego w Ministerstwie Zdrowia nowego projektu ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. To dobra wiadomość dla ponad 12 mln posiadaczy polis, bo podwyżka składek za OC komunikacyjne wyniesie w takim wypadku około 20 proc., a nie ponad 30 proc., jak szacowało ostatnio PIU.
Za dużo na leczenie
Pocieszające jest też, że w kolejnych latach poziom opłaty ryczałtowej może być mniejszy. Ministerstwo zakłada, że będzie ona co roku określana z uwzględnieniem bilansu między wpłaconymi kotwami a rzeczywistymi kosztami leczenia. Jak można przeczytać w uzasadnieniu ustawy, obecnie nie jest możliwe dokładne określenie, ile kosztuje leczenie ofiar wypadków. Tymczasem według szacunków Polskiej Izby Ubezpieczeń, jest to 300-400 mln zł w skali roku. Ponieważ zgodnie z wyliczeniami ministerstwa w przyszłym roku do NFZ trafi 480 mln zł, widać, że nadwyżka może być spora, tym bardziej że ta kwota to wpływy za 9 miesięcy przyszłego roku, bo ustawa ma wejść w życie od 1 kwietnia. Za cały rok byłoby to około 640 mln zł.
Co zdumiewające, Ministerstwo Zdrowia zakłada, że składki nie powinny w ogóle wzrosnąć!
- Wprowadzenie opłaty ryczałtowej nieuchronnie oznacza wyższe składki - mówi Magdalena Barcicka, wiceprzewodnicząca Komisji Ubezpieczeń Komunikacyjnych w PIU. Przypomina, że według analiz Izby z 26 zakładów ubezpieczeniowych oferujących OC komunikacyjne tylko jeden wykazał zysk z ich sprzedaży 2005. Dla pozostałych zakładów ubezpieczeń ubezpieczenia OC były deficytowe.
Konkurenci PZU stracą
Wiadomo, że jedynym towarzystwem, które zarabia na OC komunikacyjnym, jest PZU, które - ze względów politycznych, ale też i biznesowych - może zgodzić się na straty czy mniejsze zyski i nie podwyższać składek wcale lub też w mniejszej niż inne firmy skali. Jeśli taka decyzja zapadnie, oznacza to problem dla konkurentów, którzy z dnia na dzień zostaną z droższą ofertą i zaczną tracić rynek na rzecz PZU. Ponieważ składki z OC komunikacyjnego to obecnie 35 proc. całego rynku ubezpieczeń majątkowych, gracze chcący się na nim liczyć, muszą mieć te polisy. Oznacza to dla nich jedno - albo konkurowanie ceną i pokrywanie strat z własnych pieniędzy, albo utrata klientów. Ponieważ polisy OC są zwykle sprzedawane w pakietach z AC, osiągnięcie przewagi przez PZU uderzy też w przychody z tego segmentu. Może się więc okazać, że towarzystwa zacisną pasa i przez rok czy dwa podwyższą składki w mniejszym stopniu niżby to wynikało z wyliczeń, licząc na opisaną powyżej możliwość zmniejszenia tej opłaty.
Płać za leczenie ofiary
Projekt przewiduje pokrywanie kosztów leczenia przez sprawców uszkodzeń ciała, jeśli wynikają one z popełnionego umyślnie przestępstwa lub wykroczenia. To zaskakujące ograniczenie, bo wydawać by się mogło, że ministerstwo wprowadzając zasadę pokrywania kosztów leczenia przez osoby, które przyczyniły się do ich powstaniam, nie zawęzi tak tego grona. Skoro wyższe składki mają płacić kierowcy, to dlaczego odpowiedzialności unikną np. rowerzyści, czy zarządcy nieruchomości, który nie uprzątną chodnika, na którym ktoś złamał nogę. Ministerstwo nie uzależnia bowiem pokrywania kosztów leczenia od winy sprawcy, ale karalności jego czynu.
Mizernym pocieszeniem dla ubezpieczycieli może być też fakt, że kwota 12 proc. ryczałtu będzie stanowiła dla towarzystw koszt uzyskania przychodu, co zmniejsza podatek do zapłacenia. Ministerstwo szacuje, że w ten sposób wpływy do budżetu będą około 90 mln zł niższe. Taka konstrukcja uderza podatników dwa razy: większymi składkami za polisy i niższymi przychodami budżetu, które trzeba będzie zapełnić wpływami z innych podatków.
Ulga dla pijanych
Z ulgą odetchnąć mogą tylko kierowcy, którym zdarza się prowadzić po pijanemu. Ministerstwo zrezygnowało z karania ich 2-3-krotną zwyżką składki za OC komunikacyjne, która miała być płacona aż przez pięć lat. Nadal jednak pozostaje aktualna sankcja, o której niewiele osób pamięta. Zasadą jest bowiem, że jeśli sprawca wypadku były pijany, polisa OC nie chroni go przed pokryciem skutków wypadku. Co prawda, towarzystwo wypłaci pieniądze poszkodowanemu, ale pijany sprawca wypadku będzie je musiał zwrócić do kasy ubezpieczyciela. Warto przypomnieć, że ostatnio wdowa po finansiście, który zginął w wypadku komunikacyjnym, dostała 1,5 mln zł odszkodowania. Jeśli sprawca byłby pijany, musiałby taką kwotę zapłacić z własnej kieszeni.
Marcin Jaworski