Odkurzacz, wózek inwalidzki i setki telefonów. Biuro rzeczy znalezionych na Oktoberfest ma ręce pełne roboty
Niemiecki Oktoberfest to największe święto piwa na świecie. Wydarzenie, które co roku przyciąga miliony osób z różnych krajów, rozpoczęło się 21 września i potrwa dwa tygodnie, do 6 października. Mając na uwadze to, że w wydarzeniu biorą udział tłumy turystów, organizatorzy stworzyli specjalne biuro rzeczy znalezionych. Z informacji przekazanych przez niemieckie media wynika, że goście do tej pory zgubili m.in. ręczny odkurzacz i wózek inwalidzki.
Oktoberfest, który organizowany jest od 1810 r., to największy na świecie festiwal piwa. Święto odbywa się na monachijskiej Theresienwiese, a według szacunków organizatorów tegoroczna edycja przyciągnie około 6 mln odwiedzających. Wraz z liczbą gości, rośnie liczba zgubionych przedmiotów, które trafiają do biura rzeczy znalezionych - codziennie napływa ich około 250.
Monachijski Oktoberfest ma własne biuro rzeczy znalezionych. Nie ma rzeczy, których ludzie nie potrafią zgubić: od tradycyjnych bawarskich marynarek, przez telefony, po puszki z marihuaną. Ktoś zgubił też ręczny odkurzacz - informuje portal RND.
"Po co komu ręczny odkurzacz na Oktoberfest? Do odkurzania okruchów precli?" - zastanawia się szefa biura rzeczy znalezionych na monachijskim Oktoberfest Rainer Kohles, cytowany przez portal RND. Takie pytania są regularnie zadawane przez 22-osobowy zespół Kohlesa.
Urządzenie trafiło do biura w zeszłym roku. Pojawiły się tu również kule, a nawet wózek inwalidzki. "Piwo prawdopodobnie czyni zdrowym" - stwierdził Kohles. W tym roku damski but Gucci, znaleziony w pierwszy weekend, był jednym z bardziej niezwykłych eksponatów w małym królestwie Kohlesa - pisze portal.
Po trzech pełnych dniach Oktoberfest przechowywano tu już setki telefonów, z których większość to urządzenia Apple'a. "Już teraz zakładamy się wewnętrznie o to, kiedy pojawi się pierwszy iPhone 16" - mówi Kohles.
Codziennie napływa 250 znalezisk, doświadczenie pokazuje, że na koniec Oktoberfest będzie ich od 3 do 4 tysięcy. Klucze do drzwi i samochodów, okulary, marynarki, dowody osobiste, portfele, torebki, plecaki. "Kohles otwiera górną szufladę metalowej szafki, morze portfeli, a na górze prawo jazdy. Należy ono do gościa z Nowej Zelandii" - czytamy. Na swoich właścicieli czekają czapki z piórami, drogie tradycyjne marynarki - i kilka gramów marihuany.
Dzięki Rainerowi Kohlesowi i jego zespołowi wiele przedmiotów czekających na swoich właścicieli jest faktycznie zwracanych. "Mamy wskaźnik sukcesu na poziomie 40 do 45 procent" - mówi. Oznacza to jednak również, że w ponad połowie przypadków poszukiwania kończą się niepowodzeniem, a przedmioty pozostają na półkach.
Nawet gdyby przez 16 dni trwania Oktoberfest nie ujrzeli światła dziennego, zespół biura rzeczy znalezionych i tak wiedziałby, co dzieje się na górze, przynajmniej pod względem meteorologicznym. "Możemy powiedzieć, jaka jest pogoda na podstawie rzeczy, które są przekazywane" - mówi Rainer Kohles. W pierwszych dniach przekazano tylko trzy parasole, ale niezliczone pary okularów przeciwsłonecznych.