Offshore. Gdańsk wygra z Gdynią? Gdzie powstanie port instalacyjny?
Sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Rząd chce jednak, by terminal instalacyjny dla morskiej energetyki wiatrowej powstał nie w porcie w Gdyni, a w Gdańsku. Miałby on być gotowy do czerwca 2025 roku - wynika z wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. Planowana jest zmiana uchwały w tej sprawie.
Latem zeszłego roku wydawało się, że wreszcie udało się zakończyć bardzo długi proces wyboru portu, z którego prowadzona będzie budowa morskich wiatraków. Po długich debatach (zdecydowanie zbyt długich, jak wskazywali eksperci) ustalono, że będzie to Gdynia. Rząd przyjął uchwałę w tej sprawie.
Władze portu zdecydowały, że na początek powstanie port tymczasowy, a dopiero później - docelowy. Taki ruch miał przyspieszyć proces i umożliwić korzystanie z portu już przy pierwszej fazie inwestycji offshorowych. Port tymczasowy miał działać w oparciu o dotychczasową infrastrukturę. Miał być gotowy w 2024 r. Docelowy miałby natomiast zostać wybudowany dopiero w 2026 r.
Wydawało się, że sprawa jest zamknięta. Nic bardziej mylnego. Informacje o planach zamiany Gdyni na Gdańsk pojawiały się w ostatnim czasie w mediach, teraz potwierdza to wykaz prac legislacyjnych rządu.
Mowa o kluczowej decyzji, od której w dużej mierze zależy udział tzw. local content, czyli udział krajowych dostawców w budowie offshoru. Jeśli inwestycje w portach nie będą przeprowadzone na czas, inwestorzy skorzystają z usług portów zagranicznych. Budowa morskich wiatraków wymaga odpowiednich warunków, przygotowania nabrzeża, miejsca itd.
W uzasadnieniu wniosku napisano, że spółki odpowiedzialne za realizację ponad 60 proc. planowanych inwestycji offshorowych, czyli PGE i Orlen, wskazały port w Gdańsku jako spełniający wszystkie kryteria inwestorów branżowych i pozwalający na terminową realizację pierwszej fazy rozwoju sektora morskiej energetyki wiatrowej w Polsce. Terminal ma powstać w porcie zewnętrznym, czyli w części portu powstałej w wyniku "zalądowienia przez przekształcenie akwenu w ląd".
Jak wskazano, postęp prac ma monitorować minister infrastruktury.
Początkowo przedstawiciele krajowych władz i reprezentanci firm kreślili ambitne plany związane z udziałem polskich firm w procesie budowy morskiej energetyki wiatrowej, która miała być kołem zamachowym polskiej gospodarki. Mówiono o 40-50 proc. Teraz wskazuje się już na potencjał 20 proc.
W styczniowym wywiadzie dla Interii Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, mówił, że postępy związane z budową w Polsce portu instalacyjnego są rozczarowujące. Oceniał, że brakuje koordynacji z wyższego poziomu.
Zaznaczał, że zakładane 20 proc. udziału polskich firm uwzględnia realizację inwestycji z krajowego portu. - Czekamy na informacje, konkretne dane. Mamy nadzieję, że budowa będzie mogła być prowadzona z Gdyni. Jeśli nie, zrealizujemy te projekty, korzystając z usług portów niemieckich czy duńskich - mówił w styczniu, gdy obowiązywał jeszcze scenariusz budowy portu instalacyjnego w Gdyni.
Według Gajowieckiego prace budowlane na morzu będą mogły ruszyć najwcześniej w 2025-2026 roku. Jest więc chwila czasu. Pytanie, czy te trzy lata wystarczą, by przeprowadzić proces inwestycyjny. I czy to na pewno ostateczna lokalizacja.
Monika Borkowska
Zobacz również: