Ogromna kara finansowa za błąd ministra. Zapłacą podatnicy
Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych nałożył 100 tys. zł kary na Ministra Zdrowia za ujawnienie danych o stanie zdrowia jednej z osób. Chodzi o wpis w mediach, zawierający informację na temat lekarza, który wystawił sobie receptę na lek z grupy psychotropowych. Ponieważ jest to kara nałożona de facto na urząd ministra, zapłacą ją z własnej kieszeni podatnicy.
Urząd Ochrony Danych Osobowych (UODO) przekazał w piątek 22 grudnia, że Minister Zdrowia, będąc administratorem danych przetwarzanych w elektronicznym systemie, pozyskał z niego dane, które opublikował w jednym z serwisów społecznościowych. Wpis zawierał informację na temat lekarza, który wystawił sobie receptę na lek z grupy psychotropowych.
"Tym samym Minister Zdrowia bezprawnie ujawnił dane o stanie zdrowia tej osoby. Prezes UODO po przeprowadzeniu postępowania administracyjnego wydał decyzję, w której nałożył na Ministra Zdrowia administracyjną karę pieniężną w wysokości 100 tys. zł" - wskazał Urząd.
"To maksymalny wymiar kary dla podmiotu z sektora publicznego. W decyzji UODO podkreślił, że gdyby nie ustawowy limit kary, byłaby ona znacznie wyższa" - przekazał zastępca prezesa UODO Jakub Groszkowski.
Chodzi sytuację z początku sierpnia br. Przypomnijmy, że latem br., po zmianie przepisów dotyczących wystawiania e-recept na środki odurzające i psychotropowe, wystąpiły ogromne problemy z wystawianiem takich recept pacjentom. Lekarz Piotr Pisula skrytykował na antenie TVN ministerstwo zdrowia za zaistniałą sytuację. W odpowiedzi ówczesny szef resortu Adam Niedzielski publicznie oskarżył medyka o kłamstwo, argumentując, że problemów z wystawianiem e-recept nie ma, ponieważ ów lekarz sam wystawił sobie e-receptę. Dodatkowo A. Niedzielski ujawnił, że znalazły się na niej leki z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Informacje te podał na portalu X (dawny Twitter).
Na skutek medialnej burzy A. Niedzielski pożegnał się ze stanowiskiem - ale sprawa i tak trafiła do prokuratury, UODO, Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Pacjenta.
"W toku postępowania UODO ustalił, że administratorem ujawnionych danych jest Minister Zdrowia jako organ, bowiem to on został wyposażony w określone uprawnienia pozwalające mu na dostęp do danych przetwarzanych we wspomnianym systemie w ściśle zdefiniowanych przypadkach i w określonych celach. Dane lekarza zostały ujawnione z naruszeniem przepisów RODO oraz krajowych regulacji szczególnych, za przestrzeganie których odpowiedzialność ponosi administrator danych, czyli Minister Zdrowia" - wskazał UODO.
Kara została zatem nałożona nie na samą osobę Adama Niedzielskiego, a na urząd ministra zdrowia. Oznacza to, że w praktyce zapłaci ją ministerstwo - a więc my wszyscy, bo jedyne pieniądze, jakimi dysponuje resort, pochodzą z naszych podatków.
Jednocześnie w decyzji UODO wskazano, że osoba, której dotyczyło naruszenie może dochodzić swoich praw zarówno przed sądem cywilnym, jak i złożyć skargę do Prezesa UODO na niezgodne z prawem przetwarzanie jej danych osobowych przez Adama Niedzielskiego, działającego "prywatnie" jako osoba fizyczna.
W rozmowie z dziennikiem "Rzeczpospolita" z 30 listopada prawnik Paweł Litwiński wytłumaczył, że gdyby UODO uznał, iż odpowiedzialność za naruszenie przepisów ponosi sam Adam Niedzielski jako osoba fizyczna, to były minister mógłby zostać ukarany karą finansową w wysokości nawet 20 mln euro.