Oni nie chcą "zaciskać pasa"!
Premier Donald Tusk zwrócił się do ministra finansów Jacka Rostowskiego o podjęcie działań, dzięki którym - mimo wzrostu inflacji - nie doszłoby do podwyższenia subwencji budżetowej dla partii - informował rzecznik rządu Paweł Graś.
"Już wczoraj pan premier poprosił ministra finansów, żeby szukał możliwości takich, które zamroziłyby rewaloryzację wypłat dla partii politycznych. Zobaczymy, czy jest to możliwe" - powiedział we wtorek w Radiu ZET Graś.
Zaznaczył, że trzeba sprawdzić, czy podejmując takie działania minister nie zostanie narażony na zarzuty łamania prawa.
Zgodnie z projektem rozporządzenia przygotowanym przez Ministerstwo Finansów, partie miałyby dostać w 2011 roku dofinansowanie o 7,7 proc. większe, niż dotychczas. Resort finansów tłumaczy, że musiał przygotować takie rozporządzenie, bo ustawa o partiach politycznych nakazuje waloryzowanie dotacji (w sytuacji gdy inflacji przekroczy 5 proc.).
W uzasadnieniu do projektu rozporządzenia umieszczonego na stronach internetowych resortu czytamy, że subwencja dla partii wzrośnie o 7,7 proc. dlatego, że o tyle wzrosły ceny towarów i usług w stosunku do pierwszego kwartału 2008 roku (na podstawie danych z tego kwartału wydano poprzednie rozporządzenie w sprawie podwyższenia subwencji).
W poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna" napisał, że przyszłoroczna subwencja dla partii politycznych ma wzrosnąć o 9 mln zł: o 3,1 mln zł więcej trafiłoby do kasy PO; o 2,9 mln zł - do kasy PiS; 1,6 mln zł więcej otrzymałaby koalicja wyborcza Lewica i Demokraci, a PSL dostałoby więcej o 1,2 mln zł.
- PO jest za obniżeniem subwencji dla partii politycznych, ale nie ma poparcia większości w Sejmie - mówi rzecznik klubu Platformy Krzysztof Tyszkiewicz. Za "zaciskaniem pasa" przez partie jest SLD. Politycy PiS i PSL dobrze oceniają system subwencji.