Orłowski: Ideałem byłoby połączyć plan Kołodki i Hausnera
Minister Hausner ma szereg bardzo dobrych pomysłów, (...) z kolei minister Kołodko proponuje plan, który jest bardziej spójny. Ideałem, byłoby gdyby te plany połączyć - mówi poranny Gość RMF Profesor Witold Orłowski, doradca ekonomiczny prezydenta.
Tomasz Skory: Rada skrytykowała program naprawy finansów ministra Kołodki. Ten ocenił, że Narodowy Bank Polski prowadzi politykę szkodliwą dla Polski i powinien się tym zająć parlament. Premier Leszek Miller mówi, że rada jest niereformowalna, następna będzie lepsza. NBP deklaruje chęć współpracy z rządem. Kołodko mówi: prezes banku ma być przesłuchiwany raz na miesiąc przez parlament. Panie profesorze, czy pan widzi możliwość porozumienia między tymi instytucjami; rządem a Radą Polityki Pieniężnej.
Witold Orłowski: No cóż myślę, że zima w końcu minęła, że w końcu jest lepsza pogoda, więc powinniśmy być bardziej optymistyczni.
Tomasz Skory: Tylko trochę to nie na temat.
Witold Orłowski: Oczywiście, to jest żart z tematów, na które żartować się nie powinno. Muszę powiedzieć, że jestem zmartwiony tym, co się dzieje w polityce gospodarczej w Polsce od dłuższego czasu. I nie tyle wzrostem PKB, bezrobociem, co problemem, że instytucje, które mają obowiązek pracować wspólnie, żeby wyciągnąć gospodarkę ze stanu stagnacji, fundują sobie połajanki i najwyraźniej nie mają ochoty, by szukać rozwiązań kompromisowych. A kompromis nie oznacza, że każdy zgadza się po trochę na coś złego, tylko szukanie rozwiązań, które są do rozwiązania.
Tomasz Skory: Panie profesorze, minister finansów domaga się, żeby NBP przekazał 9,14 mld zł z rezerwy rewaluacyjnej do budżetu. NBP odmawia. Czy tu możliwy jest kompromis.
Witold Orłowski: Tak. Możliwa jest dyskusja, dlatego że - wydaje mi się - że jesteśmy karmieni dwiema ocenami skrajnymi. A prawda jest taka - powiedziałbym - że są elementy słuszne w tym, co mówi minister finansów, i są elementy słuszne w tym, co mówi NBP. Rzeczywiście rezerwa rewaluacyjna to jest wprawdzie pewien zapis księgowy, ale to jest możliwość wykreowania pieniądza, to jest zysk niezrealizowany NBP.
Tomasz Skory: Wykreowania, czyli dodrukowania?
Witold Orłowski: Zaraz do tego dojdę. To jest niezrealizowany zysk i część z tego zysku z punktu widzenia NBP, jako banku, właściwie mogłaby być zrealizowana i przekazana do budżetu. I to jest ta słuszna uwaga Ministerstwa Finansów. Można nawet zadać pytanie, dlaczego NBP pozwolił na takie duże skumulowanie się zrealizowanego zysku, rzeczywiście jest tak - jak mówi minister Kołodko - że w pewnym sensie mówimy o marnotrawstwie publicznych środków; pieniądze są zamrożone. Ale problem polega na tym, że te środki rzeczywiście są wirtualne w tym sensie, że nie ma sposobów uruchomienia tych środków, nawet części ich, które nie wpłynąłby na politykę pieniężną. Co oznacza po pierwsze: tylko bank centralny ma prawo decydować, czy i w jakiej ilości. Po drugie - to tak jak mówi pan Grabowski - dodruk pieniądza. Tylko pan Grabowski nie wspominał, że dodruk pieniądza odbywa się co roku, co jest normalną procedurą banku centralnego. Bank centralny kreuje pieniądz. I wcale nie jest prawdą - bo to jest tak stawiane - jakby każdy dodruk pieniądza był jakąś katastrofą.
Tomasz Skory: Czyli nic zdrożnego, byle stopniowo i z rozwagą?
Witold Orłowski: Byle bank centralny ustalił, w jakiej kwocie i jakiej wielkości może to przekazywać, aby to nie wpłynęło na stopę inflacji.
Tomasz Skory: A może to być 9 mld?
Witold Orłowski: W moim przekonaniu - nie. To jest zdecydowanie mniejsza kwota, którą na raz można by było przekazać. Co więcej, ja uważam, że właściwszym sposobem wykorzystania tej kwoty byłoby przekazanie na zmniejszenie zadłużenia, a nie na finansowanie wydatków budżetów. Ale mówię, że można się nad tym zastanowić. Nie jest prawdą, że jedna strona mówi: to jest białe, a druga: to jest czarne. Prawdą jest to, że można oczywiście szukać kompromisów, który powoduje, że pewna część tych środków - taka, jaka może - stanowi ulgę dla budżetu, a jednocześnie polityka pieniężna nie jest zagrożona i inflacja nie jest zagrożona. Jeśli rzeczywiście minister finansów chciałby dostać w dwa lata 18 mld w formie żywej gotówki, to może być z tego katastrofa. Z drugiej strony, jeśli bank centralny mówi: ktoś, kto chce chociaż złotówkę z tego wziąć, też przesadza.
Tomasz Skory: W rządzie trwa coraz bardziej gorący spór między ministrami Kołodką i Hausnerem w sprawie planów gospodarczych, w sprawie naprawy finansów publicznych, obniżki podatków. Czy któryś z panów ma więcej racji, czy da się pogodzić ich racje, czy któryś z panów będzie musiał zwyczajnie odejść?
Witold Orłowski: Problem polega na tym, że dyskusja między obu panami, profesorami jest na całkiem innej płaszczyźnie. Minister Hausner ma szereg bardzo dobrych pomysłów, bardziej dopracowanych - moim zdaniem - niż wicepremier Kołodko; bardziej szczegółowych rozwiązań. To, co z kolei proponuje minister Kołodko, to jest plan, który jest bardziej spójny. Wszystko jest razem policzone. Wiadomo, jakiej kwoty deficytu nie wolno przekroczyć, w jakich kwotach to wszystko musi się zmieścić. Ideałem, byłoby gdyby te plany w jakiś sposób połączyć, tzn. biorąc pod uwagę ograniczenie ogólne: o ile może wzrosnąć deficyt, wykorzystać dobre pomysły ministra Hausnera.
Tomasz Skory: Ale czy to jest wykonalne?
Witold Orłowski: Wracamy do starego pytania, czy w Polsce jest możliwe pole kompromisu, do dyskusji. Mam nadzieję, że tak.
Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.