Osoby z niepełnosprawnością czekają miesiącami na orzeczenie. Teraz muszą złożyć ważny wniosek
Orzeczenia o niepełnosprawności, których termin ważności upływał z końcem września, mają zachować ważność, ale nie bezterminowo. Osoby z niepełnosprawnością mają kilka miesięcy na złożenie ważnych dokumentów. Pojawia się także pytanie, kiedy mogą liczyć na kompleksowe rozwiązanie problemu.
- Orzeczenia o niepełnosprawności lub stopniu niepełnosprawności nie stracą ważności 30 września 2024 roku
- Jest kilka warunków, o których trzeba pamiętać, żeby orzeczenie zachowało ważność
- W kolejce po nowe orzeczenie trzeba czekać nawet kilka miesięcy
- Przedstawiciele rządu mówią o kompleksowej reformie
Ważność orzeczeń o niepełnosprawności albo stopnia niepełnosprawności, które zostały wydłużone w związku z epidemią Covid-19, nie wygaśnie 30 września 2024 roku. To efekt nowelizacji, którą pod koniec lipca przyjął parlament. Kilkaset tysięcy osób uniknie utraty świadczeń, które dla osób z niepełnosprawnością często są podstawowym źródłem utrzymania.
Nowelizacja ustawy o rehabilitacji umożliwi zachowanie ważności dotychczasowego orzeczenia o niepełnosprawności albo stopnia niepełnosprawności. Co istotne, nie bezterminowo, a tylko do czasu uzyskania nowej decyzji i nie dłużej niż sześć miesięcy.
Żeby orzeczenie zachowało ważność, koniecznie trzeba także złożyć wniosek o wydanie nowego orzeczenia w okresie ważności dotychczasowego. A więc czas na to jest jeszcze przez kilka tygodni.
Co ważne, już można to zrobić. Do tej pory złożyć wniosek o wydanie orzeczenia można było najwcześniej na 30 dni przed upływem terminu ważności. Teraz można to zrobić na dwa miesiące przed, a więc jest to możliwe już od kilkunastu dni.
W przypadku osób poniżej 16. roku życia, które będą ubiegały się o wydanie orzeczenia, termin ten wydłużono jeszcze mocniej, bo do 3 miesięcy.
W polskim systemie orzeczenie o niepełnosprawności i jej stopniu wydaje się na różne okresy. Niektóre osoby nie dostają tych orzeczeń bezterminowo. Bo, zgodnie z prawem, niepełnosprawność oznacza trwałą lub okresową "niezdolność do wypełniania ról społecznych z powodu stałego lub długotrwałego naruszenia sprawności organizmu, w szczególności powodującą niezdolność do pracy". Orzeczenia stanowią podstawy do uzyskania różnego typu świadczeń, ulg i uprawnień.
Konieczność wydłużenia ważności orzeczeń oraz stopni niepełnosprawności to pokłosie sytuacji z pandemii Covid-19. Wtedy orzeczenia, które miały niebawem stracić ważność, przedłużono specjalną ustawą. Chodziło to, aby nie narażać osób z niepełnosprawnością na zagrożenia związane z osobistą wizytą u lekarza, a także aby zmniejszyć obłożenie w przeciążonej wtedy do granic służbie zdrowia.
Kolejne przedłużenie ważności orzeczeń miało potem miejsce kilkukrotnie. Ostatni raz przed lipcową nowelizacją - pod koniec grudnia 2023 roku. Przyjęto wtedy, że orzeczenia, których termin ważności upływał w okresie między 1 stycznia 2022 roku a 29 grudnia 2023 roku zachowają ważność do dnia 30 września 2024 roku.
Ponieważ sprawa dotyczyła, zgodnie z rządowymi szacunkami, blisko 400 tys. osób, spodziewano się, że do orzeczników w 2023 roku ustawią się kolejki, którym system może nie podołać. Już teraz na nowe orzeczenia czeka się niekiedy miesiącami. Na problem zwracał uwagę pod koniec ubiegłego roku Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek.
Brak uzyskania nowej decyzji w terminie oznaczałby zaś utratę praw do świadczeń i ulg. Te dla osób z niepełnosprawnościami są często po prostu niezbędne do przeżycia.
Projekt przedłużający ważność orzeczeń poparł w lipcu niemal jednogłośnie cały Sejm. Chodzi o nowelizację ustawy rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych. Senat nie wniósł żadnych poprawek do tekstu, a akt pod koniec lipca trafił na biurko głowy państwa. 30 lipca prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która weszła w życie następnego dnia.
Ustawa przedłużająca ważność orzeczeń rozwiązała palący problem. Bez niej tysiące osób mogłoby stracić prawo do niezbędnych ulg i świadczeń. - Natomiast środowiska (osób z niepełnosprawnością - red.) bardzo proszą o kompleksowe rozwiązanie w postaci stałej ustawy, abyśmy już nie przedłużali dalej tego projektu, żeby była po prostu ciągłość - mówiła podczas sejmowej debaty posłanka Iwona Hartwich z KO.
I rzeczywiście, problem jest systemowy. Chodzi nie tylko o osoby, które starają się ponownie uzyskać orzeczenie. Ale także osoby, które przestały być zdolne do pracy i straciły źródło utrzymania. Tymczasem w kolejkach do powiatowych zespołów do spraw orzekania o niepełnosprawności można czekać nawet kilka miesięcy.
Problemem jest między innymi brak wystarczającej liczby członków zespołów orzeczniczych. Zniechęcają nich niskie stawki za pracę w organie. Do tego po pojawieniu się świadczenia wspierającego w 2023 roku zwiększyła się liczba wniosków o orzeczenia.
Długie kolejki to niejedyny problem. Pojawiają się np. takie zdarzenia, że osoby w tej samej sytuacji dostają od różnych zespołów orzeczenia o różnym stopniu niepełnosprawności. A przez to przysługują im różne uprawnienia, mimo że mają tę samą niepełnosprawność.
Prace nad nowym system orzekania o niepełnosprawności zapowiada Łukasz Krasoń. To wiceminister rodziny i pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych. O reformie mówił w marcu w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
- Jest sporo analiz i propozycji, które były przygotowywane przy wsparciu partnerów społecznych. Istnieje też wiele ciekawych rozwiązań, które działają za granicą. Wydaje mi się, że jesteśmy w sytuacji dużo bardziej komfortowej niż pięć, czy nawet dwa lata temu. Przede wszystkim mamy na to środki z Unii Europejskiej. Mówimy tutaj o setkach milionów złotych, które będziemy mogli już za chwilę przeznaczyć na wprowadzenie i wdrożenie nowego systemu orzecznictwa w Polsce - mówił.
Jak dodawał w lipcu podczas debaty w Sejmie, prace nad kolejnymi nowelizacjami ustawy o rehabilitacji już się toczą. Na razie jednak nie wiadomo, kiedy możemy oczekiwać kompleksowej reformy. W marcu Krasoń wskazywał, że chciałby, żeby system powstał "zdecydowanie szybciej niż później". Dodał, że chciałby, by miało to miejsce "jeszcze za kadencji obecnego rządu".
Martyna Maciuch