Ostatni dzwonek dla PKP
Przygotowania do wprowadzenia na giełdę PKP Intercity idą pełną parą. Oby tylko nie poszła ona w gwizdek.
Do końca tego roku PKP Intercity (PKP IC) zostaną przekształcone w spółkę akcyjną, która, zgodnie z rozkładem jazdy zaakceptowanym przez rząd, ma wjechać na giełdę w pierwszym kwartale 2009 r. Prawdopodobny jest podział akcji PKP IC na trzy grupy. Dwie serie trafią na giełdę. Z pierwszej, wartej 400 mln zł, spółka nie dostałaby nic. To frycowe na rzecz państwa, ponieważ pieniądze, zgodnie ze strategią dla kolei, poszłyby na spłatę części zadłużenia Grupy PKP. Na konto przewoźnika trafią dopiero wpływy z drugiej serii, uplasowanej w ramach podwyższenia kapitału Intercity. W grę wchodzi 400-500 mln zł.
Zakup z odroczeniem
Wielkość drugiej serii zależy od tego, czy, zgodnie z obietnicą resortu transportu, przewoźnik otrzyma aportem lokomotywy, czy będzie musiał je kupić. Z analiz wynika, że dla spółki lepiej by było, gdyby dostała maszyny, ponieważ podniosłoby to jej wartość, nawet powyżej wartości wniesionego aportu. PKP Intercity wynajmują lokomotywy wraz z obsługą, za co słono płacą właścicielowi taboru ? PKP Cargo.
Opcja z kupnem jest mniej korzystna, ale na pewno bardziej opłacalna niż wynajem. Najlepszym rozwiązaniem byłoby nabycie lokomotyw w ramach transakcji z odroczonym terminem płatności.
? Wzrosłaby wartość spółki jeszcze przed upublicznieniem, a na dodatek nie musiałaby ona angażować kapitału w kupno lokomotyw ? wyjaśnia Adam Szyszka, prezes At Invest, który doradza PKP IC.
Niezbywalny pakiet
Gdyby doszło do podziału na trzy serie, jedna z nich zostałaby w rękach państwa. Kto ją zatrzyma ? jeszcze nie wiadomo, ponieważ sytuacja właścicielska PKP IC jest skomplikowana. Właścicielem wszystkich udziałów ? poza jednym, należącym do Grupy PKP ? jest skarb państwa, ale prawo do dysponowania nimi zostało przewłaszczone na Ministerstwo Finansów, które na udziałach w spółce ustanowiło zastawy pod zabezpieczenia dla kredytów zaciąganych przez PKP.
Niezależnie od tego, kto dostanie pakiet, nie może od razu sprzedać akcji na giełdzie. Takie rozwiązanie miałoby uchronić przewoźnika przed losem, jaki spotkał Telekomunikację Polską, której walorami kolejne rządy łatały dziury w budżetach mniej wydolnych spółek skarbu państwa, zasypując rynek zleceniami sprzedaży.
Pokusa może być zbyt silna, bo PKP IC stają się łakomym kąskiem dla inwestorów krajowych i zagranicznych. Spółka nie ma przerostów zatrudnienia, nie jest obciążona zbędnym majątkiem, sensowny plan wieloletni i notuje coraz lepsze wyniki finansowe. Ostatnio zarząd skorygował prognozę zysku w tym roku, ponieważ plan został zrealizowany już w pierwszym półroczu. Obecna prognoza to 55 mln zł. Wcześniejszy plan zakładał niespełna 30 mln zł zysku. Także przyszłość przewoźnika zapowiada się całkiem nieźle.
? Rynek przewozów osobowych cały czas rośnie i w połączeniach długodystansowych taki trend z pewnością się utrzyma ? mówi Adam Szyszka.
Ostatni dzwonek
Ze względu na rozmiary firmy oraz wielkość planowanych emisji może znaleźć się ona wśród spółek notowanych na WIG20. Cały plan upublicznienia PKP IC może niestety popsuć polityka. Chociaż rząd dał placet, wciąż nie brakuje krytyków, którzy opowiadają się za ?narodowym? charakterem kolei ? czytaj zachowaniem pełnej kontroli państwa nad PKP IC. Już poprzedni rząd przymierzał się do wprowadzenia przewoźnika na giełdę, ale nic z tego nie wyszło. Zmieniła się ekipa i plany zawieszono na kołku. Tymczasem 2009 r. to ostatni moment na giełdowy debiut. Rok później, zgodnie z założeniami Komisji Europejskiej, w całej Unii rynek przewozów osobowych zostanie otwarty dla wszystkich przewoźników. Jeśli rząd się nie pospieszy, za kilka lat po Polsce będą jeździć koleje czeskie albo Eurocity Deutsche Bahn.
Eugeniusz Twaróg