Ostatnia sobota karnawału koalicji

Rzadko się zdarza, by historycy mogli ustalić termin ważnego wydarzenia politycznego z dokładnością do... sekundy.

Rzadko się zdarza, by historycy mogli ustalić termin ważnego wydarzenia politycznego z dokładnością do... sekundy.

Upadek koalicji rządowej SLD-UP-PSL sejmowy komputer zanotował w czwartek, 27 lutego o godzinie 21:12.28, gdy na tablicy wyświetlony został wynik głosowania w sprawie odrzucenia ustawy winietowej: 206 za, 194 przeciw, 2 wstrzymujące się (przy 58 nieobecnych). Oficjalny stenogram posiedzenia zawiera w tym miejscu wstawki: (Poruszenie na sali, oklaski), (Głosy z sali: Brawo!), (Głosy z sali: Ooo!...).

Tamtego wieczoru posłowie opozycji i PSL postanowili, że zamiast walczyć do białego rana z 273 (!) poprawkami do ustawy, załatwią winiety jednym głosowaniem nad wnioskiem najdalej idącym. O, gdybyż ludowcy przewidzieli, że pójdzie on TAK DALEKO! Wyprowadzony z równowagi premier Leszek Miller uznał, iż Polskie Stronnictwo Ludowe postawiło się poza rządową koalicją. Notabene posłowie ministrowie - Jarosław Kalinowski i Stanisław Żelichowski, a także Czesław Siekierski - uczynili to w czwartek w sensie dosłownym, po prostu uciekając przed niewygodnym dla nich głosowaniem.

Reklama

Okrzyki zapisane przez stenografistkę jako "Ooo!..." przerodziły się w żałosny skowyt ekipy PSL, która w ostatnią sobotę karnawału przeżyła szok po ogłoszeniu przez premiera jego decyzji. Przecież w ślad za dymisjami ministrów popłynie w dół fala porywająca ludowe kadry z najróżniejszych instytucji.

Jeden przykład - czy utrzyma się na powierzchni "Stasiek, co chciał do biznesu" (i dostał Polskie Sieci Elektronergetyczne)? Czarno rysują się także perspektywy na przyszłość, chociażby nowy skład Rady Polityki Pieniężnej. Nie będzie możliwe wstawienie tam Mirosława Pietrewicza, Władysława Jaworskiego czy innego bliskiego PSL profesora. I tak dalej. Całą tę sytuację socjolog Jerzy Głuszyński na gorąco skomentował następująco: chłopstwo straciło chłopski rozum! Sytuacja obu koalicyjnych partnerów SLD była bardzo zróżnicowana. Unia Pracy już na długo przed wyborami "przyczepiła się do okrętu i mówi "płyniemy", natomiast PSL to konkurencja, a w niektórych obszarach wręcz antagonista Sojuszu. Dlatego zapis o "wewnętrznej, spójnej całości" w porozumieniu programowym koalicji SLD-UP-PSL był naiwny i niewykonalny. Tej osi od początku brakowało symetrii.

Na koniec premier nie darował ludowcom, iż nie poparli rządowego projektu ustawy winietowej. Ale oni odbijają piłeczkę - przecież ustawa biopaliwowa tak samo była RZĄDOWA, a nawet ogólnosejmowa (przeszła 353:31), zatem prezydenckie weto do niej już dawno powinno zostać odrzucone. W naszej ocenie obie ustawy jednakowo zasługują na miejsce w legislacyjnym koszu. Rozpad koalicji odbije się bezpośrednio na przygotowaniach i przebiegu referendum unijnego. PSL uzyskało wolną drogę do wezwania narodu do głosowania na NIE. Byłoby to zgodne z głębokim wewnętrznym przekonaniem tej partii. Na jej internetowej stronie prowadzony jest sondaż "Czy jesteś za wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej na warunkach ostatecznie wynegocjowanych na szczycie w Kopenhadze?"

Opcja antyunijna cały czas ma tam procentową przewagę - 53 do 41 (6 proc. nie wie). Kto wchodzi na taką stronę i klika w sondażu? Głównie partyjny aktyw i elektorat, tylko czasem zaplącze się ktoś z zewnątrz. Te wyniki są bardzo pouczające. Jeśli frekwencja w referendum nie przekroczy 50 proc. i ratyfikacja traktatu akcesyjnego wróci do Sejmu - to wstąpienie Polski do UE zawiśnie na bardzo cienkiej linie. Jakie szanse na dotrwanie do końca kadencji ma ewentualny rząd mniejszościowy SLD-UP? Niewielkie, ponieważ kalkulacje premiera opierają się na współpracy w konkretnych sprawach z małymi kółkami poselskimi, których poglądy są bardzo zmienne. Na przykład w czwartkowym głosowaniu wszystkie one dołączyły do klubów opozycyjnych i PSL. Sprawy winiet nie poparł (wstrzymał się) nawet tak niezawodny sojusznik kolejnych rządów III RP, jak Mniejszość Niemiecka. Na razie pewna wydaje się pozycja samego Leszka Millera oraz rządu jako kolektywnego organu, albowiem wymiana premiera i Rady Ministrów drogą tzw. konstruktywnego wotum nieufności jest w tym Sejmie niemożliwa. Zjednoczona opozycja może natomiast próbować usuwać pojedynczych ministrów (teoretycznie jest możliwe hurtowe przegłosowanie na jednym posiedzeniu czternastu odrębnych wniosków!) Jeśli mniejszościowy rząd SLD-UP nawet pokona referendalną rafę, ale utraci możliwości legislacyjne, w szczególności zaś nie będzie mógł zreformować finansów publicznych oraz uchwalić budżetu 2004 - to IV kadencja się skończy. A wówczas zaśpiewamy piosenkę: "Uśmiechnij się, jutro będzie Lepper".

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Polskie Stronnictwo Ludowe | Sobota | SLD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »