Ostrożność w finansowych decyzjach wiecznie wskazana
Bernard Madoff nie żyje. Zmarł w środę w więzieniu stanowym w amerykańskiej Karolinie Północnej gdzie odsiadywał wyrok 150 lat więzienia za sprzeniewierzenie 65 mld cudzych dolarów. Człowiek który zniszczył wszystko co mógł - pamięć o sobie (już zawsze będzie "oszustem wszechczasów"), własną rodzinę i los tych którzy powierzyli mu pieniądze. Wśród kilkudziesięciu tysięcy nabitych w butelkę osób były tak znane jak aktorzy Kevin Bacon i John Malkovich, czy piosenkarz i poeta Leonard Cohen.
Zapewne nikt z nas nigdy nie będzie miał miliardów, czy choćby marnych milionów dolarów, nie znaczy to jednak, że nie grozi nam podobne niebezpieczeństwo skrojone na naszą miarę. Madoff był jeden, ale ma tysiące mniejszych naśladowców, a strata dorobku całego życia boli niezależnie od liczby która go opisuje.
Dlatego postanowiłem przypomnieć mój tekst, który - wydaje się - nie stracił, niestety, na aktualności.
Wróciły, zawsze wracają... Te z kamienia miały być znakiem pamięci o potędze pochowanych w nich władców, te wzniesione z pieniędzy, są niby akapity eposu o bezmiarze chciwości i bezkresach głupoty - opowieści starej jak świat i wciąż gorliwie pisanej jak scenariusz upiornej telenoweli. Piramidy... wracają, bo mają u nas wszystko co lubią - tysiące ludzi zarabiających niezłe pieniądze oraz brak alternatywy. Bo czy mogą nią być bankowe lokaty z oprocentowaniem poniżej inflacji? Giełda sparaliżowana przez nadmiar regulacji i spółek o których losach decydują nie ich zarządy, a politycy? Rozgorączkowany rynek nieruchomości, którym - jak każdą bańką - zachwiać może byle podmuch wiatru, nie wiadomo skąd i kiedy? A do tego solidny fundament... braku wiedzy ekonomicznej. To paradoks, że polski maturzysta więcej wie o budowie piramidy Cheopsa niż o tym jak ochronić swoje przyszłe dochody przed schematem Ponziego? Piramidy musiały wrócić właśnie teraz.... a tak naprawdę nie opuściły nas ani na chwilę.
Luxinvest, Quantum, Omega, Hybryd Cykler, Team-Coin... to tylko pozornie odpowiedniki piramid Chefrena czy Cheopsa. O ile bowiem te w egipskiej Gizie kryją we wnętrzach barwne tajemnice, to te współczesne odarte są z wszelkiego uroku zagadki jak konstrukcja cepa - służą ich twórcom wyłącznie do oszukania innych ludzi. Ich istnienie zależy od przyciągania kolejnych nieszczęśników, a raczej ich portfeli, a na samym dnie swego DNA wpisany mają gen samozniszczenia gdy wreszcie zabraknie kolejnych ofiar. Nawet jeśli piramida finansowa zajmuje się przy okazji także realnym biznesem to tylko po to by ukryć swą tożsamość i huk tykającej przy samych fundamentach bomby zegarowej.
Podane wyżej nazwy nie są przypadkowe - pochodzą z raportów Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który prowadzi z nimi swą syzyfową walkę. Dlaczego jednak w ogóle musi to robić, skoro mechanizm oszustwa jest prosty i niezmienny? Skąd wciąż biorą się Polacy nabici w piramidę gdy podobne historie wszyscy słyszeliśmy tyle już razy? Czy jest nad Wisłą ktokolwiek kto nie zna nazwy Amber Gold i jak to możliwe że wśród klientów tego finansowego (nowo)tworu byli także... profesorowie ekonomii?
Ten ostatni fakt to odpowiedź na niezadane tu dotąd pytanie o rolę, znaczenie i odpowiedzialność fachowców. W Polsce podchodzimy do nich w sposób skrajnie nieracjonalny - albo tworzymy de facto "strefy wolne od ekspertów", bo przecież każdy Polak sam najlepiej "zna się" na polityce, piłce nożnej i medycynie, a jeśli w wymienionych dziedzinach uznaje jakiegokolwiek eksperta to tylko tego, który podziela jego własne zdanie - albo wierzymy ekspertom tyle bezkrytycznie co bezgranicznie. Na ten ostatni fenomen - nie tylko zresztą w odniesieniu do Polaków - zwraca uwagę brytyjska ekonomistka i autorka wielu ciekawych książek Noreena Hertz. Zauważa że zamiast korzystać z argumentów podsuwanych przez ekspertów, ich nieoczywistych punktów widzenia czy sposobów rozumowania - interesują nas tylko ich wnioski, które przyjmujemy niczym prawdę objawioną wyłączając zarazem obszary własnego mózgu odpowiedzialne za krytyczne myślenie, co dowiedziono całym szeregiem eksperymentów i pomiarów. Albo zatem z wiedzy i umiejętności ekspertów korzystamy źle, albo... żadni z nich eksperci. Bywa przecież i tak jak w anegdocie o rozmowie dwóch analityków giełdowych. "Nic nie rozumiem" - mówi pierwszy. "Zaraz ci wytłumaczę" - odpowiada drugi. "Wytłumaczyć to sam potrafię" - dodaje ten pierwszy - "ale nic nie rozumiem!"
I oto moment gdy pomyślałeś, drogi czytelniku, że to już półmetek tekstu, a wciąż nie padła odpowiedź na pytanie zadane w jego tytule. Mam zatem dla ciebie złą wiadomość: obawiam się że krótkiej i prostej odpowiedzi... nie ma. Jest jednak i dobra: wydaje się że możemy radykalnie zmniejszyć ryzyko piramidalnej wpadki odwołując się do sfery emocji które, jak wiemy i często widzimy, rządzą ekonomią wcale w nie mniejszym stopniu niż pieniądze i idee. Mój pomysł jest taki: spróbujmy przestać używać słowa "wyjątkowy" (i pokrewnych jak: "niezwykły", "nadzwyczajny", "unikalny"), bo gdy idzie o pieniądze - nasze pieniądze! - niemal bez wyjątku wiedzie nas ono prosto na manowce.
Wiem, możesz być zaskoczony - "wyjątkowy" to słowo, które kojarzy się przecież jak najlepiej. Wyjątkowa jest dla nas osoba, którą kochamy, wyjątkowe - czyli niezapomniane - mieliśmy wakacje, polecamy znajomym książkę czy film - bo były wyjątkowe, wracamy do restauracji gdzie kolacja smakowała nam wyjątkowo. Samym sobie też wydajemy się niekiedy wyjątkowi, nawet jeśli inni nie do końca poznali się na naszych talentach i zaletach. Na co dzień jednak uznajemy nasze życie za "zwyczajne", wypełnione wieloma powtarzalnymi czynnościami, rozpoznanymi już emocjami, planami, które wprawdzie wypełniając kalendarz pomagają żyć na co dzień, ale też bywają projekcją rutyny czy wręcz nudy. Stąd szukanie doznań ekstremalnych - takie choćby skoki na bungee czy ze spadochronem, by wspomnieć tylko o tych źródłach adrenaliny, które stały się już tak powszechne, że aż trywialne.
Właśnie w to czułe miejsce - nasze desperackie rozglądanie się za tym co niezwykłe - celują i trafiają twórcy finansowych piramid. "Wyjątkowa oferta" znaczyć ma w ich języku "wpadłem na to tylko ja, którego masz właśnie szczęście spotkać" (wątpliwość: czy rzeczywiście wierzymy że w sektorze finansowym pracują wyłącznie niekreatywni idioci z jednym genialnym wyjątkiem?) "Wyjątkowo dla ciebie" - czyli "to okazja nie dla byle kogo, innym nie proponuję, zostałeś zauważony i wybrany" (wątpliwość: dlaczego właśnie ja i przez kogo?) "Wyjątkowo teraz" - czyli "decyduj się już, zaraz, bo okazja minie i będziesz żałował" (wątpliwość: co to takiego co jest teraz, a nie było wczoraj i nie będzie jutro?) "Wyjątkowo proste" - czyli "nie ma się nad czym zastanawiać, nie myśl, bo nie warto" (wątpliwość: zastanawiać się warto zawsze, choćby po to by mieć pewność że naprawdę wiesz o co w tym wszystkim chodzi - słynny inwestor giełdowy Warren Buffet mawia, że nie pakuje pieniędzy w to czego nie rozumie, dlatego właśnie nie miał w portfelu toksycznych aktywów gdy nadszedł kryzys finansowy ubiegłej dekady).
"Wyjątkowe zyski" - czyli "daj nam swoje pieniądze, ale nie interesuj się czy i w czym jesteśmy lepsi od innych" (wątpliwość: inwestowanie to ciężka i żmudna praca, każdy ma swoje sposoby, ale w żadnym nie mieści się użycie szklanej kuli - zyski są więc zawsze tylko możliwe, a nigdy nie są pewne). "Wyjątkowo bez zabezpieczeń" - czyli "nasz plan powiedzie się bez względu na wszystko" (wątpliwość: nie ma w całym kosmosie scenariusza który da się zrealizować na przekór rzeczywistości - potocznie mówimy zatem o "planie B", niestety często chodzi o plan "(B)ierz forsę i w nogi").
A zatem gdy mowa o pieniądzach nie słuchaj tych, którzy mówią że jesteś wyjątkowy lub że coś wyjątkowego dla ciebie mają. Za taką "wyjątkowość" płaci się wyjątkowo słono - i od tej zasady nie ma wyjątków. Świadomie wybierz bycie Polakiem... typowym, który pracuje dużo i ciężko, a po pracy nie ma już czasu ani sił na analizowanie możliwych inwestycji. Przyznaj sam przed sobą że brakuje ci niezbędnej wiedzy, uczyń z niedostatku przewagę - ta pokora ci się opłaci. Żyj z tego co umiesz robić najlepiej - ze swojej codziennej pracy. Miej szacunek do jej owoców i nie szukaj okazji by jedną finansową decyzją zmienić życie tak jak ze swoimi ciężko zarobionymi pieniędzmi nie chadzasz przecież co miesiąc do kasyna. To nie gra w ruletkę gdzie stawiasz wszystko na parzyste/nieparzyste lub czarne/czerwone - jeśli się nie uda możesz już nie mieć okazji by odrobić straty. Pamiętaj że najprostsze sposoby postępowania z pieniędzmi wymyślono setki lat temu i od wieków się sprawdzają - zazwyczaj pozwalają ochronić pieniądze przed inflacją i to naprawdę wystarczy. Nowych instrumentów naprawdę nie musisz sprawdzać na sobie i swoich oszczędnościach. Jeśli okażą się ciekawe - skorzystają z nich twoje dzieci lub wnuki. W ogóle zatem nie uchylaj drzwi piramidalnym oszustom - o wiele lepiej od ciebie wiedzą jak nie dać się już wypchnąć za za próg. Tak długo jak nie sam nie pozwolisz im się zbliżyć - są całkowicie bezsilni.
A jeśli czasem myślisz że twoje życie jest zbyt zwyczajne - możesz to zmienić bez ryzykownej inwestycji, co więcej - nie płacąc ani grosza. Zamiast znów iść z punktu A do B - pójdź na spacer bez wyraźnego celu. Zamiast otwierać parasol - całkiem świadomie zmoknij. Uśmiechnij się do nieznajomej osoby - owszem, może cię uznać za wariata, no i co? Zamiast oglądać kolejny serial w Netflixie - przeczytaj wiersz (kiedy to ostatnio robiłeś?) Nie na darmo wielki reżyser Krzysztof Kieślowski mawiał: "o każdym można nakręcić ekscytujący film". O każdym czyli także o tobie. Każdy jest wyjątkowy - trzeba tylko to dostrzec. Życie jest wyjątkowe. Tylko myślenie o nim bywa zwykłe.
Tekst ukazał się pierwotnie w Miesięczniku Finansowym BANK
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Planuj zakupy i znajdź najnowsze promocje w sklepach z ding.pl