Ożywienie jest bliskie, zagrożenia wracają
Jeden z "jastrzębi" z RPP ocenił, że gospodarka Polski wychodzi z dołka; obawiał się nawet, iż - w przypadku nawrotu w połowie br. inflacji - konieczne może być zaostrzenie polityki pieniężnej.
Politycy wzywają Radę Polityki Pieniężnej do obniżki stóp proc. NBP, dla ożywienia wchodzącej w recesję gospodarki. Tymczasem są niektórzy członkowie RPP nie wykluczają już dziś kroków w odwrotnym kierunku - zaostrzenia działań monetarnych.
Gospodarka Polski sama wyjdzie z notowanego dziś spowolnienie, bez żadnej pomocy - ocenił w piątek Bogusław Grabowski, członek RPP. W wypowiedzi dla ISB uznał, że tempo wzrostu PKB w br. będzie zauważalnie wyższe niż w ub.r., bo wyniesie z pewnością ponad 1,5 proc., a może jeszcze lepiej (wobec 1,1 proc. w 2001 r.). Jego zdaniem trwałość i wielkość przyśpieszenia gospodarczego zależy od programu i postawy rządu. Jeśli ten zdecyduje się na pobudzanie popytu, to będzie ono mniejsze i przejściowe, natomiast stymulowanie podaży da efekty trwalsze i wyraźniejsze - ocenił Grabowski. Uznał, że Polska mogłaby się rozwijać w tempie 5-6 proc. rocznie, o ile dojdzie do głębokich reform strukturalnych. Bez takich działań, których prawdopodobieństwo - stwierdził - nie przekracza 10 proc., dynamika PKB nie przekroczy 0-3 proc., wskutek permanentnej nierównowagi ekonomicznej.
Tegoroczny budżet Grabowski określił terminem: budżet przetrwania, wskazując, iż założono w nim deficyt dwukrotnie wyższy od pierwotnie planowanego w ustawie na 2001 r. O ile jednak w minionym roku niezbędna okazała się dwukrotna nowelizacja budżetu, to w br. bez kroku tego najprawdopodobniej się obejdzie.
Zdaniem Grabowskiego, od maja-czerwca br. dojdzie do odwrócenia trendu inflacyjnego, w kierunku jego wzrostu. Obawiał się, że wówczas może wystąpić konieczność zastrzenia polityki pieniężnej.