Na 2003 r. przypada okres spłaty pierwszej raty kredytów zaciągniętych przez Rafinerię Gdańską jeszcze za kadencji poprzedniego zarządu. Efekt przeinwestowania uwidoczni się w pogłębieniu i tak słabej kondycji finansowej przedsiębiorstwa.
Tymczasem przedłużający się proces prywatyzacji nie ułatwia zarządzania ani działalnością ani rozwojem firmy. Program inwestycyjny będzie się różnił w zależności od tego, kto i kiedy zostanie inwestorem.
Niezależnie od tego potrzeby inwestycyjne na najbliższe kilka lat są ogromne - samo tylko zwiększenie liczby stacji z 300 do ponad 500 pochłonąć ma ok. 200 mln USD. Rozbudowa zdolności produkcyjnych RG do 6 mln ton rocznie to kolejne ok. 800 mln USD. Sama RG dysponuje obecnie zaledwie kilkudziesięcioma milionami USD wolnego kapitału.
W wypadku wejścia inwestora strategicznego to on zapewni środki na rozwój, poprzez właściwie zagwarantowany pakiet inwestycyjny. W tym kontekście najlepsze dla gdańskiej firmy byłoby przejęcie przez Łukoil, zasobny w pieniądze i złoża ropy. Oficjalnie rosyjski koncern deklaruje przeznaczenie na inwestycje w spółce 500 mln USD w ciągu najbliższych 5 lat.
Pakiet inwestycyjny mógłby zostać także zagwarantowany w umowie prywatyzacyjnej w wypadku połączenia z PKN Orlen, jakie przewidziano jako jeden z wariantów w nowym programie prywatyzacji i restrukturyzacji sektora naftowego, który wkrótce powinien zostać przyjęty przez rząd. Aby zachować wpływ państwa na polski odcinek rurociągu Przyjaźń zarówno RG jak i Orlen musiałyby przekazać swoje udziały w Naftoporcie (spółce kontrolującej jego zakończenie) Przedsiębiorstwu Eksploatacji Rurociągów Naftowych. Z informacji PG wynika, że los Naftoportu jest też przedmiotem poufnych rozmów pomiędzy Łukoilem a rządem.
Prezes RG Paweł Olechnowicz wskazuje na fakt, że już dziś zdolności przetwórcze Grupy Orlen (18,3 mln t) są większe niż popyt rynkowy, co sprawi że nie będzie ona skłonna do inwestowania w rozwój niedawnego konkurenta. Poza tym Grupa borykająca się z przerostami zatrudnienia (ponad 8 tys. osób na koniec 2001 r.), której zobowiązania długoterminowe pod koniec ub.r. przekroczyły 1,2 mld zł, sama stanie wkrótce przed koniecznością obsługi własnego zadłużenia.
Orlen poniósł w ostatnim okresie wiele spektakularnych porażek (m.in. nie przejął Slovnaftu, przegrał współzawodnictwo o kupno chorwackiej INY oraz stacji paliw BP/Aral), a większość analityków uważa, że nawet powiększony o RG, w perspektywie kilku lat nie będzie w stanie skutecznie konkurować na rynku Europy Środkowej.
Orlen, choć niezdolny do współzawodnictwa z zagranicznymi potentatami, w wypadku zrealizowania scenariusza fuzji z Rafinerią Gdańską, stałby się prawdopodobnie monopolistą na polskim rynku, przed czym wielokrotnie ostrzegał Cezary Banasiński, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konkurentów.
Małgorzata Ostrowska, wiceminister skarbu państwa, potwierdziła niedawno informację, że kolejnym wariantem rządu odnośnie RG jest sprzedaż jej akcji na giełdzie. Zgodnie z zamierzeniami resortu, taką operację winno poprzedzić połączenie RG z Petrobaltikiem i rafineriami południowej Polski.
Pomysł publicznej sprzedaży akcji wydaje się jednak mrzonką, z której (i to w perspektywie krótkoterminowej) może być zadowolony chyba jedynie... zarząd RG, gdyż zwykle strategiczny inwestor wkrótce po przejęciu kontroli nad firmą wprowadza w życie własną politykę kadrową, której ofiarami padają przede wszystkim top-menedżerowie.