Państwo będzie wreszcie wspierać czyste środowisko
Każdy, kto zechce ogrzewać swój dom biomasą, zbuduje elektrownię wodną lub wiatrak produkujący energię elektryczną, już wkrótce będzie mógł dostać pożyczkę od państwa na preferencyjnych warunkach. Projekt odpowiednich przepisów przygotowuje Ministerstwo Gospodarki - dowiedział się dziennik "Polska".
Rząd chce w ten sposób zachęcić do inwestowania w ekologiczne źródła energii. Dziś 95 proc. energii pochodzi w Polsce ze źródeł nieekologicznych - przede wszystkim z węgla. Tymczasem kilka dni temu Komisja Europejska formalnie zobowiązała kraje Unii, by do 2020 r. 20 proc. energii pochodziło w nich ze źródeł odnawialnych. W większości krajów zachodnich jest tak już teraz. Na przykład w Szwecji aż 2/5 energii pochodzi z biomasy (czyli trocin, słomy lub np. gnojowicy), energii wiatrowej, słonecznej, wodnej i podobnych źródeł przyjaznych środowisku.
- Pracujemy z Bankiem Ochrony Środowiska nad szczegółami proekologicznej oferty kredytowej. Nie wykluczamy nawet, że pożyczki mogą być bezzwrotne - powiedział "Polsce" Eugeniusz Postolski, wiceminister gospodarki.
Rząd zamierza na razie skupić się na promowaniu najtańszych metod pozyskiwania energii. W Polsce to cały czas biomasa. Kocioł o mocy 16 kW, w którym spala się słomę lub trociny, kosztuje ok. 5 tys. zł i jest w stanie ogrzać 150-metrowy dom. Ogrzanie i dostarczenie ciepłej wody do takiego domu kosztuje rocznie nie więcej niż 4 tys. zł. Już teraz w niektórych polskich gminach, np. w Miechowie w Małopolsce, większość domów ogrzewanych jest nie węglem, ale ekologiczną biomasą. Stało się tak dlatego, że władze gminy przekonały mieszkańców do tej nowości.
Rząd chce wykorzystać przykład Miechowa w akcji promującej takie rozwiązania w całym kraju. W urzędach gmin pojawią się ulotki, z których mieszkańcy dowiedzą się m.in., ile kosztuje wybudowanie i eksploatacja ekologicznego kotła. Stosunkowo tanio można ogrzać dom energią słoneczną. Instalacja kolektorów dla 4-5 osób kosztuje około 10 tys. zł. Niewielki dom jednorodzinny można też ogrzać, stawiając wiatrak, który kosztuje 25 tys. zł.
O wiele mniej popularne, z powodu swej ceny, są inne technologie stosowane powszechnie na Zachodzie, np. pompy cieplne. Nic dziwnego, skoro koszt zainstalowania takiego urządzenia do ogrzania domu sięga 100 tys. zł. Jeszcze bardziej kosztowne są biogazownie. Polska Izba Biomasy - instytucja promująca ekologiczną energię - chce, by do 2020 r. powstało ich w Polsce dwa tysiące. Jedna kosztuje ok. 12 mln zł.
Biogazownie to rozwiązanie dla gmin lub przedsiębiorców, którzy prawdopodobnie będą mogli liczyć na ulgi podatkowe za korzystanie z zielonej energii. W tej chwili przedsiębiorcy najchętniej korzystają z energii wiatrowej. I to na coraz większą skalę, choć elektrownia o mocy 1 MW razem z masztem i montażem kosztuje ok. 1,5 mln euro - czytamy w dzienniku "Polska".