Partyjne kalkulacje wypaczą każdą dyskusję o podatkach

Dzisiaj w Sejmie podjęte zostaną dwie ważne decyzje podatkowe, mające ogromne znaczenie dla konstrukcji budżetu na rok 2001. Jak wszystko, co się w Polsce wiąże z podatkami - spokojna i rzetelna dyskusja o rzeczywistym makroekonomicznym wpływie stanowionych przez parlament przepisów załamuje się pod ciśnieniem rywalizacji partii politycznych o ich potencjalne elektoraty.

Dzisiaj w Sejmie podjęte zostaną dwie ważne decyzje podatkowe, mające ogromne znaczenie dla konstrukcji budżetu na rok 2001. Jak wszystko, co się w Polsce wiąże z podatkami - spokojna i rzetelna dyskusja o rzeczywistym makroekonomicznym wpływie stanowionych przez parlament przepisów załamuje się pod ciśnieniem rywalizacji partii politycznych o ich potencjalne elektoraty.

Wyznaczone na godzinę 9 głosowanie izby nad nowelizacją ustawy o VAT i akcyzie będzie ważną próbą sił. Jego wynik jest tak niepewny, że marszałek Maciej Płażyński taktycznie przesunął je o dobę, aby dać koalicji AWS/UW jeszcze trochę czasu na podjęcie ostatniej próby osiągnięcia porozumienia. Według wersji przeforsowanej przez stronę rządową w połączonych komisjach (Finansów Publicznych oraz Rolnictwa i Rozwoju Wsi) - od 3 lipca br. zwolnione dotychczas z VAT towary rolne zostałyby obłożone stawką 3 proc. Wniosek mniejszości - sformułowany przez PSL, a popierany przez SLD, małe koła oraz grupkę niepokornych z AWS - mówi o stawce 0 proc., która jest marzeniem każdego wytwórcy w Polsce.

Reklama

Przypomnijmy, że obowiązująca wersja ustawy o VAT i akcyzie dzieli towary i usługi na cztery grupy, różnie opodatkowane. Stawka podstawowa (i zarazem docelowa) wynosi 22 proc., do niektórych towarów i usług na razie dopłacamy tylko 7 proc., uznane za podstawowe (coraz ich mniej) są zwolnione, natomiast eksport uprzywilejowany jest stawką 0 proc. (przepis ten umożliwia dokonywanie gigantycznych oszustw). Zatem przeniesienie artykułów żywnościowych z kategorii "zwolnionej" do 3-procentowej lub 0-procentowej faktycznie jest wyborem strategicznym. Ma on konkretny wymiar finansowy, ale jest także emanacją sporu, który od dziesięciu lat dzieli w Polsce miasto i wieś, środowiska liberalne i narodowe, etc. - czy bochenek chleba jest zwykłym towarem, czy też ma mieć znaczenie kultowe.

Niezależnie od tego, kto wygra (niewielką przewagą) dzisiejsze głosowanie w Sejmie - i tak o ostatecznej stawce VAT na żywność powinien rozstrzygnąć Senat. Izba wyższa rzadko podejmuje naprawdę ważne decyzje, ale gdy już ma taką okazję - skrzętnie ją wykorzystuje. W szczególności dzieje się tak wówczas, gdy Sejm podzielony jest w jakiejś sprawie mniej więcej pół na pół, albowiem przy powtórnym głosowaniu trudno mu zebrać bezwzględną większość dla odbicia poprawek Senatu.

Drugą ważną kwestią podatkową zajmie się o godzinie 11 Komisja Finansów Publicznych. Zbiera się po to, aby uchwalić wniesienie do laski marszałkowskiej projektu nowelizacji ustawy o PIT, czyli tej najbardziej kontrowersyjnej, zawetowanej 28 listopada 1999 r, przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Podobnie, jak niedawno miało to miejsce w przypadku ustawy o CIT, komisja formalnie uznaje za własny projekt przygotowany w Ministerstwie Finansów, a oparty na wersji uchwalonej w listopadzie, której nie zaakceptował prezydent. Umożliwia to istotne skrócenie procedury i wykluczenie z niej szereg ogniw pośrednich. Omijane są uzgodnienia międzyresortowe, zaakceptowanie projektu przez KERM oraz jego zatwierdzenie przez rząd.

Takie żonglerki prawne umożliwia wada Konstytucji, która w art. 221 przyznaje wyłącznie Radzie Ministrów inicjatywę ustawodawczą w czterech sprawach: ustawy budżetowej, ustawy o prowizorium budżetowym, ustawy o zaciąganiu długu publicznego oraz ustawy o udzielaniu gwarancji finansowych przez państwo. Niepojęte pozostaje, czemu jako piąta pozycja w tym artykule nie znalazły się ustawy podatkowe, które przecież decydują o całej dochodowej części budżetu! Co prawda art. 123 ust. 1 Konstytucji wyklucza nadanie podatkom trybu pilnego, ale dotyczy to tylko projektów rządowych. Inicjatywa poselska może przechodzić ścieżkę legislacyjną wręcz na anormalnych zasadach.

Kilka dni temu premier Jerzy Buzek powtórzył tezę, sformułowaną już wcześniej przez przewodniczącego Mariana Krzaklewskiego - że właściwe politycznie i społecznie byłoby w ustawie o PIT rozróżnienie przedsiębiorców oraz pracowników najemnych. Wersja zatwierdzana na dzisiejszym posiedzeniu Komisji Finansów Publicznych nie zawiera nawet śladu tej koncepcji. Jest ona niezwykle trudna do przełożenia na język konkretnych przepisów. Taką pracę mógłby wykonać tylko i wyłącznie aparat MF, który tego nie zrobi, skoro jego szef Leszek Balcerowicz zdecydowanie skrytykował sam kierunek myślenia.

Zamiast podsumowania - ku pamięci kierownictwa politycznego AWS/UW cytujemy jedno zdanie z naszego komentarza (po listopadowej decyzji prezydenta) "Racje prawno-polityczne górą nad gospodarczymi", które dotyczyło przestrzegania konstytucyjnej procedury: "Z tego punktu widzenia, koalicyjna większość sama się podłożyła i najlepiej uzasadniła weto".

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: głosowanie | ważne decyzje | VAT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »