"PB": Gdyby nie abonament TVP by padł

Telewizja publiczna wciąż dystansuje rywali pod względem oglądalności i tradycyjnie pozostaje za nimi daleko w tyle, jeśli chodzi o efektywność ekonomiczną. Tymczasem Polsat wyśrubował zyski, by dobrze się sprzedać. TVN rósł w siłę, narzucając rynkowi nowe trendy. A w TVP zmieniali się prezesi.

Gdyby nie abonament, państwowy medialny moloch znalazłby się w poważnych opałach finansowych.Mimo reformatorskich zapowiedzi Bronisława Wildsteina, do niedawna prezesa TVP, państwowa telewizja nie została poddana kuracji odchudzającej. Grupa nadal zatrudnia blisko 4,8 tys. osób, w tym ponad 3,2 tys. w oddziale głównym. Policzyliśmy, jaką kwotę przychodów z reklamy i sponsoringu wypracował średnio w 2006 r. jeden zatrudniony w niej pracownik. Okazało się, że było to zaledwie 247 tys. zł. Komercyjni konkurenci pokonali pod tym względem publiczną telewizję o kilka długości. Najlepiej wypadła grupa Polsatu, gdzie na etatowego pracownika przypadło prawie 1,4 mln zł przychodów z reklamy. W TVN (po szacunkowym oczyszczeniu danych grupy z konsekwencji przejęcia Onetu) na jednego pracownika przypadło sporo mniej, bo 866 tys. zł, ale było to i tak kilkakrotnie więcej niż w przypadku TVP. Należy zaznaczyć, że te statystyki nie w pełni odzwierciedlają rzeczywistość, bo nie uwzględniają rzeszy współpracowników, z których usług korzystają stacje, by ograniczyć koszty.

Reklama

Może rabacik

Przy okazji warto zwrócić uwagą na ciekawostkę dotyczącą wpływów reklamowych telewizji. Z danych AGB Nielsen Media Research, szacowanych na podstawie cenników poszczególnych stacji, wynika, że tylko główny kanał grupy TVN powinien zainkasować w 2006 r. ponad 2 mld zł za wyemitowane reklamy i tzw. billboardy sponsorskie. Wpływy dwóch głównych stacji telewizji publicznej, TVP1 i TVP2, powinny przekroczyć 2,35 mld zł, a Polsatu 1,9 mld zł. W rzeczywistości wpływy trzech telewizyjnych potentatów ze sprzedaży czasu antenowego były mniej więcej dwukrotnie niższe, co świadczy o skali udzielanych przez telewizje rabatów.

Pracochłonne procenty

Trafienie z medialnym przekazem do 1 proc. widzów było najbardziej pracochłonne dla telewizji publicznej. Na 1 proc. oglądalności pracowało w TVP aż 96 osób. TVN zdołał to osiągnąć dzięki pracy 50 osób, a Polsat znów bił rekordy, wykorzystując do zagospodarowania 1 proc. udziałów w rynku odbiorców zaledwie 30 etatowych pracowników.

Te wskaźniki przełożyły się na rentowność trzech największych grup stacji telewizyjnych. Zyskowność netto sprzedaży TVP (obliczona na podstawie niepotwierdzonych danych) była praktycznie śladowa - wyniosła zaledwie 1,7 proc. Gdyby nie wpływy z abonamentu, które sięgnęły w 2006 r. 529 mln zł, publiczna telewizja borykałaby się z prawie półmiliardową stratą. Grupa TVN osiągnęła marżę zysku netto na przyzwoitym poziomie ponad 22 proc., a Polsat wyśrubował rentowność do blisko 35 proc.

Z tych danych można wysnuć wniosek, że pracownicy Polsatu są niedobrze opłacani i za dużo pracują. Mówiąc poważnie, winą za niską rentowność TVP nie obarczałbym pracowników reklamy. To nieefektywność i przerost administracyjny odbijają się w cyfrach. Najbardziej dynamiczny jest TVN - komentuje Tomasz Chełmecki, dyrektor zarządzający Domu Mediowego Starlink.

Zdaniem Jakuba Benke, prezesa Domu Mediowego Starcom, w Polsce posiadanie koncesji na nadawanie ogólnopolskie to wciąż maszynka do robienia pieniędzy.

Polsat realizuje od lat strategię żniw - maksimum przychodu przy minimum kosztów, dlatego wykazuje największy zysk. TVN chce być liderem i działa długofalowo, dużo inwestuje w jakość programu i dzięki temu bardzo szybko się rozwija. TVP to zupełnie inna liga - ma przychody z abonamentu i dwa kanały ogólnopolskie, ale też przerost zatrudnienia i kosztów - uważa Jakub Benke.

Analitycy giełdowi są podobnego zdania.

Polsat to najbardziej efektywna stacja. Ma najniższe koszty, ale też najmniej inwestuje. Celem Zygmunta Solorza-Żaka była sprzedaż 25 proc. udziałów. Postawił na rentowność, by uzyskać jak najlepszą wycenę. Czy ją rzeczywiście uzyskał, to już inna kwestia, widocznie jednak oferta Springera była dla niego satysfakcjonująca mówi Dorota Puchlew z DM PKO BP.

Michał Marczak, analityk DI BRE, nie ma wątpliwości, że rynkowym liderem jest stacja Piotra Waltera. To TVN kreuje nowe formaty, ustala, co jest modne i co się ogląda. Polsat jest nijaki, a TVP wiecznie restrukturyzowana, wciąż bez rezultatu - podsumowuje analityk.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: abonament | TVP | reklamy | telewizja | TVN SA | rentowność | telewizja publiczna | Polsat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »