Pęknie niebotyczna granica

Cena ropy na największym na świecie rynku amerykańskim utrzymała się w piątek na prawie niezmienionym poziomie - nieco powyżej 110 dol. za baryłkę i o niespełna dwa dolary poniżej środowego rekordu wszech czasów.

Utrzymanie się prawie niezmienionej ceny wyniknęło z wzajemnego niwelowania się czynników powodujących jej wzrost i obniżających ją. Do pierwszych zaliczyć trzeba przede wszystkim rosnące ceny detaliczne benzyny i oleju napędowego, które ustanowiły w piątek w USA nowe historyczne rekordy. Do drugich należy wzmocnienie kursu dolara, który dźwignął się z nowego, historycznego dołka, a także rosnące obawy, że zbliża się recesja w USA, pobudzone w piątek przez złe dane makroekonomiczne i kiepskie wyniki giganta przemysłowego General Electric. Zdaniem amerykańskich ekspertów cytowanych przez agencję AP, głównym czynnikiem powstrzymującym wzrost ceny było jednak w piątek realizowanie zysków przez inwestorów, korzystających z rekordowej hossy, która w środę, pod wpływem informacji o mniejszych zapasach ropy w USA, doprowadziła do pobicia w Nowym Jorku jeszcze jednego rekordu wszech czasów - 112 dol. za baryłkę. "Jest bardzo prawdopodobne, że już w przyszłym tygodniu zobaczymy nowe rekordy" - powiedział cytowany przez amerykańską agencję Jim Ritterbusch, prezes Ritterbusch & Associates z Galena w stanie Illinois. Tegoroczny wzrost cen ropy powyżej psychologicznej granicy 100 dol. za baryłkę wiąże się w dużej mierze ze spadkiem kursu dolara amerykańskiego, w którym wyrażane są ceny ropy (a także innych surowców) na całym świecie. Ropa drożeje, gdy dolar spada, bo inwestorzy kupują ją jako zabezpieczenie przed skutkami inflacji i spadkiem wartości innych aktywów dolarowych. Gdy jednak z kolei dolar się wzmacnia, co w ostatnich tygodniach i miesiącach jest rzadkością i co nastąpiło właśnie w piątek, to inwestorzy, przede wszystkim operujący innymi walutami, zwykle odwracają się od ropy, która staje się dla nich droższa.

Reklama

Obawy o recesję, która musiałaby spowodować spadek popytu na paliwa, znalazły w piątek potwierdzenie w najnowszym raporcie Międzynarodowej Agencji Energetyki (IEA). Agencja obniżyła swą prognozę popytu światowego na ten rok o 310 tys. baryłek dziennie, do średnio 87,2 mln baryłek dziennie, wskazując na spadek obrotów gospodarki USA i innych krajow, jako na przyczynę korekty zapotrzebowania na ropę. Na New York Mercantile Exchange wskaźnikowa dla rynku USA cena lekkiej ropy krajowej z dostawą w następnym miesiącu (maju) wzrosła w piątek, ale tylko o 3 centy i zamknęła się na poziomie 110,14 dol. za baryłkę.

W Londynie na giełdzie ICE Futures wskaźnikowa dla rynku europejskiego cena ropy Brent z Morza Północnego wzrosła w piątek o 55 centów, do poziomu 108,75 dol. za baryłkę. Rekordy padły natomiast w piątek na stacjach benzynowych w USA, gdzie średnia detaliczna cena benzyny osiągnęła niespotykany dotąd poziom 3,365 dol. za 3,8-litrowy galon, o 56 centów drożej niż przed rokiem.

Amerykańscy eksperci rynkowi toczą dyskusję, czy tego lata pęknie niebotyczna dla nich granica 4 dol. za galon benzyny. Historyczny rekord osiągnęły też detaliczne ceny oleju napędowego, który zdrożał w piątek na stacjach w USA o 2,1 centa, kosztując średnio 4,066 dol. za galon. Uderza to również w tę nieliczną mniejszość Amerykanów, która nie korzysta z samochodu, ale musi korzystać z żywności i wszelkich innych produktów, transportowanych zazwyczaj ciężarówkami i samochodami dostawczymi, a także pociągami i statkami, a więc pojazdami poruszanymi silnikami dieslowskimi.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: rekordy | USA | cena ropy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »