Pesymistyczna prognoza S&P wykorzystana

Obniżenie prognozy przyszłej wiarygodności kredytowej USA przez agencję ratingową Standard&Poor's wywołało liczne komentarze Republikanów i Demokratów, którzy użyli oceny jako argumentu w sporze o deficyt budżetowy i zadłużenie kraju.

Obniżenie prognozy przyszłej wiarygodności kredytowej USA przez agencję ratingową Standard&Poor's wywołało liczne komentarze Republikanów i Demokratów, którzy użyli oceny jako argumentu w sporze o deficyt budżetowy i zadłużenie kraju.

Przywódca Republikanów (GOP) w Izbie Reprezentantów Eric Cantor nazwał prognozę S&P "dzwonkiem alarmowym", który dowodzi, że nie można "podnosić na ślepo" pułapu dozwolonego zadłużenia kraju.

Podniesienie ustawowego progu zadłużenia postuluje administracja prezydenta Baracka Obamy, a także Demokraci w Kongresie. Republikanie chcą uzależnić swoją zgodę od uchwalenia jednocześnie przez Kongres znacznych redukcji wydatków rządowych.

W poniedziałek demokratyczny kongresman Peter Welch powiedział, że taktyka Republikanów potwierdza obawy Standard&Poor's, iż "politycy nie są w stanie osiągnąć porozumienia w sprawie deficytu i długu publicznego".

Reklama

Lider demokratycznej mniejszości w Izbie Steny Hoyer wezwał Republikanów, aby nie przeciągali struny. "Ocena (spodziewanej w przyszłości wiarygodności kredytowej USA) dokonana przez S&P wskazuje, że potrzebne jest pilne, ponadpartyjne działanie na rzecz redukcji deficytu" - podkreślił kongresman.

S&P utrzymała obecny rating USA na poziomie AAA, ale zmieniła ocenę przewidywanego ratingu w dłuższej perspektywie ze "stabilnego" na "negatywny". Zasugerowała tym samym, że w przyszłości rating może się pogorszyć.

Agencja wyjaśniła, że jej zdaniem istnieje ryzyko, iż politycy nie porozumieją się, jak rozwiązać problemy fiskalne, i że USA pozostają w tyle za niektórymi krajami, które stoją przed podobnymi wyzwaniami.

Na wieść o ocenie S&P na giełdzie papierów wartościowych na Wall Street nastąpiła gwałtowna zniżka akcji - wskaźnik Dow Jones spadł o ponad 230 punktów, chociaż potem nieco nadrobił straty. Zniżkowały także pozostałe indeksy: Nasdaq i S&P.

Tymczasem administracja prezydenta Obamy stara się bagatelizować raport S&P.

Rzecznik Białego Domu Peter Carney wyraził przekonanie, że - jak to określił - "proces polityczny zada kłam prognozom S&P".

Przewodniczący Zespołu Doradców Ekonomicznych prezydenta Obamy, Austan Goolsbee, powiedział, że posunięcie S&P to wyraz "opinii politycznej", z którą rząd "się nie zgadza".

Zwrócił uwagę, że opinia innej agencji ratingowej, Moody's, jest odmienna. "Wydaje się, że Moody's nie zgadza się z oceną S&P" - wskazał.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »