Pesymistyczny początek roku

Pod koniec lutego sytuacja gospodarcza w Polsce wygląda następująco: inflacja spadła do poziomu 0,4 proc., i wielu analityków jest zdania, że grozi nam deflacja. Wzrost gospodarczy ? jak określił to Dariusz Rosati z RPP ? jest anemiczny.

Pod koniec lutego sytuacja gospodarcza w Polsce wygląda następująco: inflacja spadła do poziomu 0,4 proc., i wielu analityków jest zdania, że grozi nam deflacja. Wzrost gospodarczy ? jak określił to Dariusz Rosati z RPP ? jest anemiczny.

Wielu ekonomistów zachwyca się wzrostem eksportu, ale nie są w stanie odpowiedzieć co tak naprawdę jest tego przyczyną. Bezrobocie osiąga coraz wyższe poziomy i według oficjalnych danych w styczniu wyniosło 18,5 proc. Według wielu prognoz bezrobocie w tym roku sięgnie 20 proc., co może jednak okazać się i tak zbyt optymistycznym poziomem. Rzeczywiste bezrobocie może przekroczyć w końcu roku nawet 22 proc.

System opieki zdrowotnej znajduje się w rozsypce i wiele wskazuje na to, że nawet wprowadzenie Narodowego Funduszu Zdrowia nie uratuje sytuacji. Zapowiedziano zwiększenie składki na ubezpieczenie zdrowotne, ale nawet gdyby rząd zamarzył sobie zwiększyć składkę z obecnych 8 do 15 proc, to nie zmieni to obecnej sytuacji służby zdrowia.

Reklama

Nadal brakuje synchronizacji między polityką monetarną i fiskalną, co doprowadza do zachwiania równowagi w finansach państwa i utrudnia prowadzenie działalności gospodarczej.

Z dużym zainteresowaniem przyjąłem informacje, że minister finansów Grzegorz Kołodko myśli o uproszczeniu systemu podatkowego poprzez zniesienie wszystkich ulg, a w zamian obniży najwyższe stawki podatkowe do 38 i 28 proc. (z 40 i 30 proc.). Minister gospodarki, pracy i polityki socjalnej prof. Jerzy Hausner zaproponował negocjacje z ramach Komisji Trójstronnej, pracującej nad reformą rynku pracy w Polsce. Rząd nie zamierza wprowadzać radykalnych zmian mających na celu poprawę sytuacji gospodarczej kraju. Tymczasem najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie podatku liniowego, usunięcie wszystkich ulg podatkowych, wykorzystanie wszystkich instrumentów w celu zwiększenia inwestycji i konsumpcji tak aby uzyskać jak najwięcej dochodów do budżetu centralnego. Wiele wskazuje na to, że rząd woli bawić się w Janosika i solidnie obdzielać biednych zamiast przechodzić do zdecydowanych działań. Bo jak inaczej wytłumaczyć pomysł wprowadzenia zerowych stawek podatkowych dla osób najmniej zarabiających?

Czy tak trudno zrozumieć że jeśli obniży się podatki także najlepiej zarabiającym to resztę dochodów przeznaczą oni na konsumpcję i inwestycje, co pomoże napędzić koniunkturę i wykreuje nowe miejsca pracy. Czy trudno zrozumieć, że system Kas Chorych nie zdał egzaminu właśnie dlatego, że zgubna była chęć sterowania go centralnie i nie obowiązywały między kasami mechanizmy rynkowe? Utopią jest twierdzenie uznanie, że opieka medyczna powinna zostać ujednolicona w całym kraju, przecież koszty medyczne są różne., np. koszty operacji w Warszawie są wyższe niż w Elblągu.

Dopóki będą pokutowały w kraju dawne przyzwyczajenia i sposób myślenia, że państwo powinno dać każdemu po równo, póty radykalny wzrost gospodarczy powyżej 5 proc. pozostanie w sferze marzeń. A to, że najwyższy czas na zmiany, widać po coraz częstszych protestach i strajkach w kraju. Trzeba uważać aby nie zaszkodziło to unijnemu referendum.

WGI Dom Maklerski SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »