Petru: Założenia rządu dot. 2014 zbyt optymistyczne
Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich i partner PwC o wtorkowych założeniach rządu do budżetu na 2014 r., które przewidują m.in. wzrost gospodarczy na poziomie 2,5 proc., a inflacje na poziomie 2,4 proc.:
"Obawiam się, że zarówno tempo wzrostu gospodarczego jak i założony poziom inflacji są zbyt optymistyczne. Jest to znacznie powyżej większości wskaźników prognozowanych przez międzynarodowe instytucje jak i przez polskie ośrodki badawcze.
Dziś nie ma podstaw do tego by twierdzić, że ożywienie jest za rogiem, stąd istnieje duże ryzyko, że wzrost gospodarczy może być poniżej 2 proc. w 2014 r. Dla rządu i dla ministra finansów bezpieczniej byłoby przyjąć niższe bardziej konserwatywne wskaźniki makroekonomiczne tak aby nie być zmuszonym tak jak w tym roku nowelizować budżetu.
Oczywiście nie ma podstaw twierdzić, że założenia rządu są nie realne, ale według dzisiejszej wiedzy, oba te parametry, najważniejsze wskaźniki budżetowe wydają się zbyt optymistyczne".
Ekonomista Banku Pocztowego Piotr Łysienia o wtorkowych założeniach rządu do budżetu na 2014 r., które przewidują m.in. wzrost gospodarczy na poziomie 2,5 proc. oraz 2,4-proc. inflację:
"Resortowi finansów czasami zarzuca się przedstawianie zbyt optymistycznych założeń. Tutaj mamy powrót inflacji niemal do celu (NBP - PAP), a także wzrost PKB na poziomie 2,5 proc. Biorąc pod uwagę, że rynek spodziewa się lekkiego odbicia w drugiej połowie roku, to ta prognoza wydaje się możliwa.
(...) nie można powiedzieć, że założenia są ultra-optymistyczne, czy ultra-pesymistyczne. Dlatego wydaje się, że nie powinny one budzić większych emocji.
Przed nami jeszcze długa perspektywa i na pewno za jakiś czas możemy wiedzieć coś więcej i będzie ewentualna możliwość skorygowania założeń".
Główna ekonomistka Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek o przyjętych we wtorek przez rząd założeniach do projektu ustawy budżetowej na 2014 r.:
"Prognozowany wzrost PKB w 2014 r. na poziomie 2,5 proc. będzie dość trudny do osiągnięcia. Jeśli ten rok będzie bardzo słaby, to oczywiście baza wzrostu PKB w tym roku będzie niska dla przyszłorocznego wzrostu i dzięki temu statystycznie - ale nie fundamentalnie - będzie można ten cel osiągnąć. Dzisiaj nie ma przesłanek do tego, by można powiedzieć, że polska gospodarka jest silna w taki sposób, by osiągnąć w przyszłym roku 2,5 proc. wzrostu PKB. Myślę, że polska gospodarka ma szansę osiągnąć wzrost PKB na poziomie 2 proc.
Zakładana przez rząd inflacja na poziomie 2,4 proc. jest również zbyt wysoka. To jest technika, którą często stosuje się przy założeniach do budżetu na kolejne lata. Wysoki wskaźnik inflacji wbrew pozorom działa na korzyść budżetu; powoduje, że wpływy do budżetu są większe, bo inflacja zwiększa ceny, a więc od tych cen podatki są automatycznie wyżej szacowane.
Wzrost inwestycji na poziomie 4,4 proc. jest możliwy, pod warunkiem, że gospodarka rzeczywiście ruszy.
Największe moje obawy budzi spożycie w wysokości 1,6 proc. Na dzień dzisiejszy widać wyraźnie, że gospodarstwa domowe wstrzymują się z wydatkami konsumpcyjnymi. Założenie dotyczące spożycia jest zbyt optymistyczne, tym bardziej że rząd zakłada osiągnięcie wzrostu spożycia przy spadku zatrudnienia.
Mam też poważne wątpliwości, czy uda się osiągnąć w przyszłym roku import na poziomie 4,9 proc., ale mniejsza dynamika importu będzie działała na wzrost PKB.
Wzrost przyszłorocznej płacy minimalnej do 1680 zł to rozsądny kompromis między żądaniami związków zawodowych i możliwościami pracodawców. Szybszy wzrost najniższego wynagrodzenia zwiększyłby bezrobocie i zatrudnienie w szarej strefie".