Pieniędzy nie widać, długi rosną

Instytut Matki i Dziecka w Warszawie jest nie tylko placówką naukową, ale prowadzi także szpital - Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej. Wobec tego przy rozstrzyganiu w sprawie żądania zwrotu środków wydanych na działalność kliniczną sąd powinien ocenić charakter finansowania, bo dopiero wtedy będzie mógł wydać prawidłowy wyrok.

Instytut Matki i Dziecka w Warszawie jest nie tylko placówką naukową, ale prowadzi także szpital - Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej. Wobec tego przy rozstrzyganiu w sprawie żądania zwrotu środków wydanych na działalność kliniczną sąd powinien ocenić charakter finansowania, bo dopiero wtedy będzie mógł wydać prawidłowy wyrok.

Instytut Matki i Dziecka w Warszawie, placówka naukowo-badawcza, w ramach której prowadzony jest szpital kliniczny, do końca 31 grudnia 1998 r. finansowany był przez Skarb Państwa. Od 1 stycznia 1999 r. weszła w życie reforma służby zdrowia, publiczne zakłady opieki zdrowotnej były oddłużane, a Instytut został z długiem w wysokości ponad 7 mln zł, którego nie chciano mu zrefundować.

Wytłumaczeniem było to, że jako placówka naukowo-badawcza powinien się sam finansować. Ponieważ długi związane były z udzielonymi świadczeniami, a szpital dalej leczył małych pacjentów, zadłużenie wzrosło do przeszło 15 mln zł. I o taką kwotę, po bezskutecznych staraniach o jej zwrot, instytut pozwał Skarb Państwa - ministra zdrowia.

Reklama

Sąd I instancji uwzględnił powództwo, powołując się przede wszystkim na konstytucyjny obowiązek świadczenia pomocy lekarskiej. Minister odwołał się, a sąd II instancji powództwo oddalił. W uzasadnieniu stwierdził, że instytut jako placówka naukowo-badawcza podlega przepisom ustawy o jednostkach badawczo-rozwojowych, a nie ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Dlatego teraz sam powinien czynić starania o spłatę długu, czyli prowadzić racjonalną gospodarkę.

Instytut nie zaakceptował tego stanowiska i wniósł od wyroku sądu II instancji kasację. W jej uzasadnieniu podkreślał, że działalność szpitala prowadzona była na takich samych zasadach, jak innych publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Mali chorzy pacjenci musieli i muszą otrzymywać pomoc lekarską, a niejednokrotnie wiąże się ona z ratowaniem ich życia. Jeśli instytut nie dostanie pieniędzy, będzie musiał zamknąć działalność. Sąd Najwyższy uwzględnił kasację, uchylił wyrok sądu apelacyjnego i przekazał mu sprawę do ponownego rozpoznania. W ustnym uzasadnieniu stwierdził, że sąd ten zbyt dużą wagę przywiązuje do przepisów ustawy o jednostkach badawczo-rozwojowych, a to stanowczo za mało do prawidłowego zakwalifikowania żądania.

Przede wszystkim sąd musi ocenić, jaki charakter ma działalność szpitala i w jakiej formie była finansowana - czy w formie dotacji, czy inaczej, tzn. tak jak każdego innego publicznego zakładu opieki zdrowotnej. SN nie wyklucza, że po prawidłowym wyjaśnieniu tej kwestii może się okazać, że droga sądowa w tej sprawie w ogóle nie przysługuje.

Marta Pionkowska

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: szpital | wyrok | Warszawa | placówka | instytut
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »