Pieskie wycie, czyli co zrobić, gdy pies sąsiada nieustannie szczeka
Najlepszy przyjaciel jednego człowieka czasem może okazać się wrogiem drugiego - sąsiada. Hałasujący pupil, który zakłóca spokój wspólnoty, może doprowadzić do sąsiedzkiej wojny. Rozwiązanie leży w przepisach, jednak warto po ludzku podejść do tej zwierzęcej sprawy.
Pies w bloku to powszechny widok, coraz częściej mieszkańcy miejskich osiedli decydują się na posiadanie czworonożnych pupili w swoich M. Równie powszechne stają się także wszelkie problemy związane z zachowaniem psów. To, że pies szczeka, nikogo nie dziwi, taka jest jego natura.
Niestety zdarza się, że sporadyczne szczeknięcia przeradzają się w kilkugodzinne ujadanie lub wycie. Nawet największa cierpliwość ma swoje granice i wpół żywy sąsiad, choćby był największym miłośnikiem psów, powie wreszcie: dość!
Wszelkie problemy związane ze zwierzętami we wspólnotach, prawami i obowiązkami mieszkańców, budzą skrajne emocje.
Prawo daje rozwiązanie, eksperci radzą jednak, by nie zaczynać od telefonu na policję. Przepisy przepisami, jednak życie we wspólnocie rządzi się swoimi zasadami - współpracy i wzajemnego szacunku.
We wspólnotach mieszkaniowych konflikty były, są i będą. Tak to już jest w przypadku skupisk ludzkich, że zawsze znajdzie się ktoś, komu coś będzie przeszkadzać.
Szczekający pies uprzykrza życie niektórym sąsiadom, inni trzymają stronę właściciela psa i skarżą się na "złośliwość".
Spory ze zwierzętami w tle zawsze są czułym problemem. We wspólnocie tworzą się frakcje - jedna chce usunięcia psa, nie zważając na sposób, druga wyklina "bezduszników". Zatarg nasila się do niebagatelnych rozmiarów i może skończyć się wielkim nieszczęściem dla psa, który w niefortunnej sytuacji jest najmniej winny. Bo warto zaznaczyć, że w znakomitej większości przypadków u podstaw konfliktu leży złe wychowanie psa przez właścicieli bądź zgryźliwość sąsiadów, którzy upierają się, że pupil uporczywie hałasuje, gdy on sporadycznie szczeka.
Jeśli społeczności osiedlowej leży na sercu faktyczne rozwiązanie problemu, jej przedstawiciele powinni poszukać go, bazując na zestawie dobrych praktyk dobrosąsiedzkiego współżycia.
Rzecz wydawałoby się oczywista - porozmawiać z właścicielem hałaśliwego czworonoga o problemie. Jak się okazuje, zgłoszenie kłopotu głównemu zainteresowanemu rzadko znajduje się na liście podejmowanych przez sąsiadów działań. Bywają anonimowe listy z pogróżkami w drzwiach mieszkania lub niezapowiedziana wizyta służb straży miejskiej czy policji. Takie kategoryczne kroki sugerują atak na ludzką prywatność i automatycznie motywują do obrony. Aby sytuacja nie przyjęła zbyt dramatycznego obrotu, warto spokojnie przedyskutować możliwe rozwiązania z posiadaczem głośnego psa.
- Niewykluczone, że właściciel psa nie zdaje sobie sprawy z problemu i dowiaduje się o nim dopiero od sąsiadów. Najczęściej psy ujadają w ciągu dnia, podczas gdy ich państwo są w pracy. Zasygnalizowanie im, że taki problem istnieje oraz wykazanie woli współpracy w rozwiązaniu go może załagodzić napiętą atmosferę i doczekać się pozytywnego finału - wyjaśnia Mariusz Łubiński, prezes Admus Sp. z o.o, profesjonalnego zarządcy nieruchomości.
Oczywiście nie każdy sąsiad jest wyrozumiały i potrafi przyznać się do błędu. Jeżeli próby rozmowy z właścicielem psa kończą się fiaskiem i sytuacja nie ulega poprawie, należy zwrócić się do administracji budynku i złożyć wniosek o podjęcie stosownych działań.
- Administracja ma prawo upomnieć uciążliwego lokatora. W większości spółdzielni mieszkaniowych problem hałasujących zwierząt normują regulaminy porządku domowego. Warto zatem sporządzić pismo, powołać się w nim na konkretne przepisy regulaminu i dobrze uzasadnić - przedstawić dowody, opisać zaistniałe sytuacje, przywołać świadków. Dodatkowym bodźcem dla właściciela psa może być również dołączona do pisma lista podpisów poszkodowanych sąsiadów, którzy zaświadczą o tym, że pies faktycznie zakłóca spokój mieszkańców - dodaje Mariusz Łubiński.
Jeżeli wewnętrzne działania spółdzielni nie przynoszą skutku, pozostaje wystąpić do policji lub straży miejskiej o ukaranie właściciela psa za niewłaściwe sprawowanie opieki. Problem psiego zakłócania spokoju wspólnoty może podlegać zarówno prawu wykroczeń, jak i prawu cywilnemu. Jeśli pies hałasuje po 22.00 - w grę może wchodzić odpowiedzialność z art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń:
Art. 51. § 1. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Sąd Okręgowy w Tarnowie wyrokiem z dnia 21 kwietnia 2004 r. w sprawie II Waz 61/2004 stwierdził, że brak reakcji posiadacza psa na jego uporczywe szczekanie nocą bez szczególnych zewnętrznych powodów może uzasadniać odpowiedzialność właściciela na podstawie art. 51 § 1 Kw. Wysokość grzywny może wynieść od 20 do 5 tys. zł.
Cisza nocna obejmuje godziny od 22.00-6.00 i w tym czasie właściciele psów powinni zachować szczególną ostrożność. Nie oznacza to jednak, że od rana pies może już sobie ujadać bezkarnie. Na zgłoszenie sąsiadów może zareagować Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, delegując przedstawiciela do przeprowadzenia wizji lokalnej i zbadania warunków, w jakich żyje hałaśliwy pupil. A sam właściciel może odpowiedzieć za zachowanie zwierzaka na mocy przepisów prawa cywilnego.
Zgodnie z art. 144 Kc właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych. Co to oznacza?
- Artykuł zakazuje tylko takich działań, które przekraczają granice dobrosąsiedzkich stosunków. Zatem jeśli pies szczeka sporadycznie lub w uzasadnionych okolicznościach (np. gdy słyszy hałas za drzwiami), sąsiedzi nie mają podstaw do interwencji. Takie zakłócenia mieszczą się bowiem w definicji powszechnych w większej społeczności utrudnień. Dopiero jeśli psie koncerty przekraczają miarę tych "normalnych" zakłóceń, znajduje zastosowanie art. 144 Kc - tłumaczy Mariusz Łubiński.
Sprawę można zgłosić do sądu, jednak jeśli skarżący sąsiad liczy na wyrok, który magicznie przywróci spokój wspólnocie, to jest w błędzie. Sąd nie nakaże pozbyć się psa czy uśpić go. Może natomiast zobligować właściciela do podjęcia działań, które wyeliminują nadmierny hałas, jak wyciszenie mieszkania czy zakup obroży "antyszczekowej".