Plan Hausnera potrzebny

On będzie w jakiejś postaci istniał, bo on jest potrzebny na zewnątrz, jako taka etykietka, że my tu jednak coś robimy, staramy się itd. Natomiast rzecz polega na tym, co będzie za tą etykietką - tak o cięciach w planie Hausnera mówi ekonomista, prof. Jan Winiecki.

Tomasz Skory: Kiedy wartość złotego spada do 4,76 za euro, to w obecnych warunkach co to znaczy?

Jan Winiecki: To po prostu oznacza, że mamy słabnącą walutę. Ona słabnie po pierwsze dlatego, że rynki nie mają zaufania do polityki fiskalnej, do doprowadzenia budżetu do równowagi, a po drugie to są też i incydentalne sprawy - w tym przypadku to jest to po prostu euro, które leci w górę vis a vis dolara i przy okazji ciągnie tę złotówkę.

Tomasz Skory: Ale dolar też rośnie w stosunku do złotego. Dlaczego rynki nagle wczoraj straciły zaufanie?

Reklama

Jan Winiecki: Czy ja wiem, czy to jest kwestia wczoraj? Na pewno jest niedobrze z planem Hausnera, to jest sprawa podstawowa. Rynki widzą, że nikt nie chce tego gorącego kartofla wziąć, każdy przerzuca go komuś innemu, związkowcy wylewają kubeł pomyj na znanego zwolennika negocjacji.

Tomasz Skory: Fundują wicepremierowi ciąg lania po twarzy, jak on sam to określa.

Jan Winiecki: No właśnie. I to komuś, kto jest ogarnięty - ja bym powiedział - manią negocjowania. Widać wyraźnie, że z tej strony opór jest ogromny, ale należało tego oczekiwać. Myślę, że coś takiego - jak to się mówi - rynki dyskontują.

Tomasz Skory: A nie ma wpływu na spadek wartości złotego to, że np. powołano ostatnio lwią część Rady Polityki Pieniężnej z osobami dość kontrowersyjnymi, panami: Nieckarzem, Pietrewiczem, Nogą.

Jan Winiecki: Myślę, że to też jest element takiej ogólnej oceny sytuacji - z jednej strony mamy w dalszym ciągu niechęć do doprowadzenia do porządku budżetu, a z drugiej strony widzimy, że to drugie ramię polityki makroekonomicznej, czyli polityka monetarna, może wyglądać bardziej nieprzewidywalnie, czy wręcz nieodpowiedzialnie. To też jest jakiś element oceny.

Tomasz Skory: Panie profesorze, plan Hausnera topnieje stopniowo, obserwujemy to w ostatnich dniach - PFRON nie jest likwidowany, waloryzacja rent i emerytur z 2004 roku jednak będzie, zrównanie wieku emerytalnego przesuwa się o 5 lat, weryfikacja rent nie dotyczy już tak szerokiego kręgu osób. Gdzie jest granica, po przekroczeniu której skórka przestaje być warta wyprawki, czyli kiedy plan Hausnera przestaje mieć sens?

Jan Winiecki: On będzie w jakiejś postaci istniał, bo on jest potrzebny na zewnątrz, jako taka etykietka, że my tu jednak coś robimy, staramy się itd. Natomiast rzecz polega na tym, co będzie za tą etykietką.

Tomasz Skory: Jeśli etykietka będzie większa niż produkt, to wszystko to nie ma sensu.

Jan Winiecki: Tak, to może być jak w "Alicji z krainy czarów", gdzie był ten kot, a potem z tego kota został sam uśmiech i kota już nie było.

Tomasz Skory: Ale pan należał do osób, które twierdziły, że cały plan w wersji - tak to nazwijmy - A1, czyli wersji pierwotnej już jest minimum. Jego okrojenie oznacza, że już to nie ma sensu?

Jan Winiecki: To było po prostu dużo za mało i jeszcze na dodatek część tego była dość mgławicowa, zwłaszcza ta część oszczędności w administracji, reorganizacji itd. Oczywiście, jak to się jeszcze zmniejsza, no to powoli się robi właśnie uśmiech tego kota.

Tomasz Skory: Jerzy Hausner mówi, że nie podpisze się pod czymś, co nie da znaczących skutków. W obecnym stanie, po tych modyfikacjach, o których wiemy, skutków nie będzie.

Jan Winiecki: Trudno powiedzieć w tej chwili. Pamiętajmy, że to jest ciągle jeszcze proces. To jest proces, w którym być może, jak się przekonają politycy, że żadne kluczenie, narzekanie na Hausnera itd. nie poprawia notowań - bo każde kolejne badanie opinii pokazuje, że nie poprawia - to być może zaczną szukać rady w pokazaniu, że coś potrafią, coś chcą zrobić. Dlatego sądzę, że tak do końca nic nie jest jeszcze zamknięte, aczkolwiek rokowania są jak najgorsze.

Tomasz Skory: A czy spodziewałby się pan, że premier Hausner rzuci na szalę swoją ewentualną dymisję, bo za tymi słowami, które cytowałem, można by się tego spodziewać, bo on się nie podpisze pod czymś, co oni okroją.

Jan Winiecki: Czy ja wiem? Jest to człowiek, jak wynika z tych jego pasji negocjacyjnych dosyć miękki, więc trudno to powiedzieć, a po drugie nie jestem pewien, jaki byłby tego efekt - zarówno rynkowy, jak i polityczny.

Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: Jan Winiecki | Co będzie | ITD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »