Plan Petru ws. budżetu. Tak chce przechytrzyć Andrzeja Dudę
-PiS zostawia nas z wielką “dziurą Morawieckiego” - przekonywał w "Kropce nad i" Ryszard Petru, dodając, że nowa koalicja ma "bardzo trudną sytuację startową”. Ekonomista i polityk, wybrany do Sejmu z list Trzeciej Drogi, zdradził też, jaki jest pomysł na to, by prezydent Andrzej Duda nie rozwiązał nowego parlamentu z powodu nieuchwalenia budżetu.
- PiS zostawia nas z wielką dziurą Morawieckiego w tym roku, 192 miliardy złotych. To jest dziura Morawieckiego. O tyle więcej wydajemy, niż zarabiamy - mówił Petru na antenie TVN24. - W roku przyszłym ta dziura będzie 220 ponad miliardów złotych. W takim stanie zostawia nam PiS budżet; gospodarkę z zerowym wzrostem gospodarczym. O co mi chodzi - że to jest naprawdę trudna sytuacja startowa, trzeba mieć tego świadomość.
Na uwagę prowadzącej "Kropkę nad i", że nowa koalicja dostała wyjątkowo mało czasu na uchwalenie nowego budżetu, Petru odparł: - My o tym wiemy.
- Trzeba będzie przyjąć budżet pisowski, zrobić małą autopoprawkę, przyjąć go, by Andrzej Duda nie był w stanie rozwiązać parlamentu i w perspektywie pół roku zrobić głęboką korektę budżetu, co go dostosuje do naszych planów - powiedział ekonomista.
Przypomnijmy, że przedłużające się tworzenie rządu oznacza rekordowo mało czasu na napisanie nowej ustawy budżetowej. W świetle konstytucji wygląda to w ten sposób, że rząd do końca września musi przedstawić projekt budżetu na przyszły rok. Obowiązku tego dopełnił gabinet Mateusza Morawieckiego, jednak teraz, w związku z zasadą dyskontynuacji, projekt ten przepadnie. Morawiecki dostał wprawdzie misję sformowania nowego rządu, ale ten według wszelkiego prawdopodobieństwa nie uzyska wotum zaufania, bo w Sejmie ma przewagę dotychczasowa opozycja. Nowy rząd koalicji partii opozycyjnych będzie więc przedstawiał własny projekt budżetu, a Sejm na prace nad nim będzie miał cztery miesiące. Jeśli Izba Niższa nie zdąży budżetu uchwalić, prezydent może rozwiązać parlament.
Wprawdzie w konstytucji jest luka i nie ma jednoznacznej interpretacji, od którego momentu należy obliczać cztery miesiące, które na uchwalenie budżetu ma Sejm: czy od dnia wniesienia projektu przez ustępujący rząd, czy od wniesienia nowego po wyborach. Rząd Morawieckiego przyjął projekt ustawy budżetowej na 2024 r. 28 września br., a 29 września złożył go w Sejmie. Według tej rachuby, cztery miesiące na przesłanie ustawy prezydentowi mijają 29 stycznia 2024 r. Jednak nowy gabinet opozycji raczej nie będzie ryzykował politycznej gry wokół tych terminów i będzie starał się działać szybko.
Opozycję goni czas: teraz, gdy w pierwszym konstytucyjnym kroku próbę stworzenia rządu podejmie Mateusz Morawiecki, realna staje się perspektywa, że Koalicja Obywatelska, Nowa Lewica i Trzecia Droga sformują swój gabinet nie wcześniej, niż w drugiej połowie grudnia. To oznacza, że ten nowy gabinet będzie miał zaledwie kilka dni, by złożyć projekt budżetu na 2024 r. przed końcem bieżącego roku.
W tej sytuacji propozycja Ryszarda Petru, by do budżetu na 2024 r. autorstwa PiS wprowadzić jedynie małą korektę, a głębszą rewizję przeprowadzić później, z politycznego punktu widzenia stanowiłaby dla nowej koalicji szansę na wygranie wyścigu z czasem.