Polacy - biedacy Europy
Jak pomoże ubogim rząd Tuska? - zastanawia się poniedziałkowa "Trybuna". Ponad 35 proc. Polaków nie stać na posiłek zawierający mięso, drób albo ryby - przynajmniej co drugi dzień. Ta wstydliwa prawda dotarła do nas za sprawą najnowszego raportu Komisji Europejskiej. Polska ma jeden z najgorszych wskaźników w Unii. Gorzej jest tylko w Słowacji (41 proc.) i na Łotwie (37 proc.).
Dla unijnych urzędników takie dane są niepokojące. Dla nas, nad Wisłą, to hańba. Tym większa i bardziej bolesna, że wśród grup podatnych na biedę są nie tylko długookresowo bezrobotni i małorolni (choć sytuacja tych drugich zdecydowanie poprawiła się po wejściu do UE), ale także rodziny wielodzietne oraz takie, w których są osoby niepełnosprawne - alarmuje gazeta.
Okazuje się dodatkowo (co również potwierdza raport Komisji Europejskiej), że Polska nadal przoduje w statystykach dotyczących zagrożonych biedą dzieci. Najwięcej, bo 26 proc. polskich dzieci żyje w biedzie lub na jej skraju. Natomiast 19 proc. Polaków żyje poniżej progu ubóstwa.
Według Światowej Organizacji Zdrowia, posiłek mięsny co dwa dni stanowi jedną z podstawowych potrzeb współczesnego człowieka. Tymczasem na takie przyzwoite jedzenie nie stać także tych, którzy zarabiają powyżej 60 proc. przeciętnego krajowego wynagrodzenia.
W Polsce, słynnej z okrutnych rekordów, w 2007 r. za ubogą uważano osobę, której dochód wynosił ok. 400 zł. Tyle mniej więcej wynosiło minimum egzystencji. Jak za to żyć?
O tym problemie pisze w dzisiejszej "Trybunie" Ewa Rosolak.