Polacy coraz częściej emigrują i to na stałe

- Spadek liczby osób w wieku produkcyjnym stał się długofalowym i trudnym do odwrócenia trendem, a migracja zastępcza nie będzie w stanie zniwelować tej negatywnej zmiany - uważa Paweł Strzelecki z Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej. Analitycy biją na alarm Polskę czeka demograficzna i finansowa katastrofa.

- Obecne lata to czas zmian pewnego długookresowego trendu. Praktycznie od 2011 roku nie był w historii Polski takiego okresu, w którym liczba osób w wieku produkcyjnym nie powiększała się, co dawało rozwojowy bodziec dla gospodarki. To co dzieje się od 2011 roku, to zmiana tego trendu. Będzie ona długookresowa. Za kilkadziesiąt lat nie będziemy pamiętać, że ta liczba kiedykolwiek się powiększała. Cały czas będzie się ona zmniejszać - powiedział w czasie wystąpienia poświęconego problemowi migracji w Polsce na posiedzeniu sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.

Reklama

Jego zdaniem migracja zastępcza nie jest w stanie zniwelować problemu zmniejszającej się liczby osób w wieku produkcyjnym.

- Można zadać pytanie, czy tzw. migracje zastępcze są odpowiedzią na ten problem. Przeprowadziłem symulację dotyczące tego, jakie saldo migracji netto należałoby utrzymać, by wypełnić lukę związaną ze zmniejszeniem liczby osób w wieku produkcyjnym. Widać wyraźnie, że saldo musi być dodatnie i musi bardzo szybko rosnąć. W 2020 roku musielibyśmy zapraszać tylu imigrantów, ilu tracimy teraz. To w krótkim czasie jest trudne do zrobienia.

Wskazuje to na to, że taka polityka nie jest realistyczna. Do 2060 roku musielibyśmy zaprosić 5,3 mln osób, co jest porównywalne do liczby mieszkańców województwa mazowieckiego. To jest skrajna wersja, przy założeniu, że w innych obszarach polityki społecznej nic nie zrobimy - dodał ekspert.

Co sprzyja emigracji?

Strzelecki wśród istotnych czynników zwiększających w przyszłości migrację wymienił: dotychczasowe doświadczenia osób opuszczających Polskę, rozwinięte "sieci migracyjne" oraz starzenie się populacji, i w związku z tym działanie krajów na rzecz zachęcania - szczególnie osób w wieku produkcyjnym - do osiedlania się na ich terenie.

- Znaczenie sieci migracyjnych będzie dodatnie. Dodatkowo w krajach Europy Zachodniej polityka społeczna nakierowana będzie na zwiększanie imigracji w związku ze starzeniem się społeczeństwa - powiedział.

- Natomiast czynnikami hamującymi przyszłą migrację może być coraz mniejsza chęć do wyjazdów (najbardziej zdecydowani już wyjechali) oraz powolne wygasanie bodźców ekonomicznych - powiedział Strzelecki.

Polska nie jest magnesem

Zdaniem Strzeleckiego Polska, jeśli chodzi o zachęty ekonomiczne, długo nie będzie jeszcze konkurencyjna wobec krajów Europy Zachodniej.

- Nie jesteśmy krajem, który przyciąga atrakcyjnym rynkiem pracy. Podchodzimy też dość konserwatywnie do nadawania obywatelstwa. A może rzeczywiście wniosków o nadanie obywatelstwa nie jest dużo?

Mamy stosunkowo niewielką imigrację na stałe i są to osoby głównie związane z Polską. Nie jesteśmy magnesem przyciągającym różne nacje. Są oczywiście pewne wyjątki np. powiększyła się imigracja z Wietnamu - powiedział.

Spore równice płac

Strzelecki powiedział także, że do tej pory jednym z najważniejszych czynników wpływających na migrację były czynniki ekonomiczne (np. różnica płac netto). Nie bez znaczenia było również otwieranie rynku pracy, choć wpływ tego drugiego zależał w dużej mierze od samej struktury rynku pracy danego kraju oraz polityki wobec imigrantów.

- Te kraje, w których różnica między płacami netto, a płacą w Polsce jest największa są faktycznie głównie krajami docelowymi emigracji. Proporcja wynagrodzenia wyrażona w sile nabywczej płac w Polsce jest bliska portugalskiej, ale w porównaniu z krajami Europy Zachodniej nadal jest duża. Kryzys niewątpliwie zakłócił ten proces wyrównania tych proporcji. Można założyć w długim terminie, że nasze płace będą się zbliżać, ale nadal ta różnica będzie spora - powiedział Strzelecki.

- Kwestia otwarcia rynku pracy przez kraje UE też była ważna dla zwiększenia emigracji z Polski, choć - jak pokazuje przykład Szwecji - nie zawsze miało to kluczowe znaczenie. Po otwarciu rynku pracy Szwecja nie odnotowała znaczącego napływu siły roboczej z Polski w takim stopniu, jak Wielka Brytania. Natomiast Holandia, po otwarciu, powieliła przykład Wielkiej Brytanii i liczba imigrantów z Polski podwoiła się. Wiele zależy, jak pokazują przykłady od tego, czy dany rynek jest przystosowany do przyjęcia imigrantów - powiedział Strzelecki.

Strzelecki powiedział, że Polska zajmuje 12 miejsce na świecie pod względem przepływów pieniężnych od osób przebywających na emigracji.

- Stanowią one jednak niewielki odsetek PKB. Według raportu OECD w 2010 roku stanowiły około 1,7 proc. PKB" - powiedział.

Podkreślił jednak, że te przepływy będą z czasem coraz mniejsze, bo zależą one głównie od charakteru emigracji, a Polacy coraz częściej, jeśli emigrują, to na stałe."To, że przepływy rosły w ubiegłych latach zależało od charakteru emigracji. W przeszłości nie była to emigracja typowo osiedleńcza. Od czasu kryzysu, od 2010 roku wzrosła niepewność i obecnie emigrują głównie osoby o sprecyzowanych planach, silniej przekonane o stałym osiedleniu. Dlatego też liczba transferów od kryzysu spadła dość istotnie, co oznacza, że emigracja w coraz większym stopniu traktowana jako zmiana pobytu na stałe - powiedział Strzelecki.

_ _ _ _ _

Konieczna nowa polityka rodzinna! Większe wsparcie dla rodzin w okresie kryzysu demograficznego zawierają opracowane przez Kancelarię Prezydenta rekomendacje. Prezydent rozpoczął wczoraj konsultacje w sprawie polityki rodzinnej . Do Pałacu zaproszeni zostali przedstawiciele klubów parlamentarnych. Demografowie ostrzegają, że jeśli nie będzie rodziło się więcej dzieci, to grozi nam nie tylko katastrofa demograficzna, ale także finansowa - mówi Informacyjnej Agencji Radiowej ekonomista, demograf i były minister finansów Stanisław Kluza. Wyjaśnia, że przy małej liczbie narodzin przybywa osób starszych, które już są albo niedługo będą emerytami. Może dojść do sytuacji, w której nasz system emerytalny nie będzie w stanie utrzymać osób starszych ze składek osób pracujących - podkreśla Stanisław Kluza. Aby jednak w Polsce rodziło się więcej dzieci, niezbędne są rozwiązania wspierające duże rodziny. Wśród prezydenckich rekomendacji znalazły się między innymi nowa ulga na dzieci, tanie mieszkania na wynajem czy wprowadzenie górnego limitu wysokości opłaty za opiekę w żłobkach i przedszkolach. Prezydent chce również, by Karta Dużych Rodzin ustanawiająca powszechne zniżki w opłatach za usługi publiczne dla rodzin wielodzietnych była wprowadzona w całej Polsce. Jak podkreśla Konstanty Radziwiłł, wiceprezes Związku Dużych Rodzin "Trzy Plus", więcej takich Kart będzie dla tych, którzy mają kilkoro dzieci ogromną pomocą. Podkreślił, że często zła sytuacja dużych rodzin nie wynika z niezaradności czy niskich zarobków ale z tego, że trzeba wszystko rozdzielić pomiędzy wiele osób. Karta Dużej Rodziny umożliwiająca tańszy dostęp na przykład do obiektów kultury, sportu czy komunikacji została wprowadzona została w bardzo niewielu miastach Polski, między innymi we Wrocławiu i w Grodzisku Mazowieckim. Według Konstantego Radziwiłła, bardzo ważne jest to, by wszystkie wielodzietne rodziny zostały objęte taką kartą. Minister w Kancelarii Prezydenta Irenę Wóycicką programu "Dobry Klimat dla Rodziny". "Jedną z propozycji zachęcających młode rodziny do starania się o dziecko jest zmiana obecnego systemu ulg podatkowych" - wyjaśniała w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową Irena Wóycicka. Dodała, że jest to kwestia zwiększenia ekonomicznej samodzielności rodzin. Chodzi między innymi o ustanowienie kwoty wolnej od podatku, która byłaby uzależniona od liczby dzieci w rodzinie. Zastąpiłaby ona obecny sposób obliczania ulgi na wychowanie dziecka, w myśl zasady, że im w rodzinie jest więcej dzieci, tym kwota będzie wyższa. Jak mówi minister Wóycicka, nowa ulga byłaby adresowana do rodzin na starcie. W programie "Dobry Klimat dla Rodziny" jest też propozycja wprowadzenia w skali całego kraju "karty dużych rodzin", systemu mieszkań na wynajem w regulowanej i umiarkowanej cenie. Jest też mowa o zmianie świadomości przy podziale obowiązków w gospodarstwie domowym. Jak podkreśla prezydencka minister, kobiety bardzo często muszą dokonywać dramatycznych wyborów - praca albo wychowanie dziecka. Dlatego prezydencka propozycja zmierza do rozszerzenia stosowania elastycznej organizacji czasu pracy oraz pracy w niepełnym wymiarze. IAR
PAP/IAR
Dowiedz się więcej na temat: Polacy | demografia | emigracja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »