Polacy liczą na inwestycje Ukrainy

Jak najlepiej wykorzystać boom EURO 2012? Trzeba być i w Polsce, i na Ukrainie. Na giełdzie jest wiele takich firm. Polsce i Ukrainie przyznano organizację EURO 2012 przed dziesięcioma dniami.

Od tego momentu nie było praktycznie dnia, by inwestorzy nie kupowali przyszłych zysków firm mogących na tym skorzystać. Na pierwszy ogień poszły spółki związane budownictwem, działające w Polsce. Mało kto pamięta jednak, że wiele polskich spółek giełdowych działa także na Ukrainie. Ich prezesi zacierają ręce, bo dostali od UEFA podwójny prezent. Może znacznie przyśpieszyć rozwój ich biznesu zarówno w Polsce, jak i za wschodnią granicą.

Bariery mogą zniknąć

Polacy prowadzący interesy na Ukrainie doskonale wiedzą, że ten rynek ma zalety, ale też wiele wad.
- To perspektywiczny rynek. Nasze firmy liczą, że rozwinie się tam bardzo szybko. Ma on dwie zasadnicze zalety - niskie koszty pracy oraz dużą chłonność. Mankamentem jest jednak duża biurokracja - mówi Piotr Wiśniewski, analityk DM Amerbrokers.

Reklama

Mimo to polscy przedsiębiorcy czują, że mogą tam zrobić dobry interes. Już w 2006 r. na Ukrainie zarejestrowanych było ponad tysiąc spółek z udziałem polskiego kapitału. Inwestycje naszych firm sięgają setek milionów dolarów.

Teraz może być ich jeszcze więcej. Prezesi polskich spółek giełdowych liczą, że EURO 2012 będzie dla Ukrainy nie tylko katalizatorem gospodarczym. Spodziewają się, że przy okazji znikną bariery, które utrudniały rozwój biznesu.

Znów budowlanka

Ukrainę też czeka budowa stadionów i infrastruktury. Więc - tak jak w Polsce - na kontrakty liczą głównie firmy budowlane i producenci materiałów.
- Z naszych giełdowych firm powinny skorzystać na tym głównie Barlinek, Cersanit oraz Śnieżka - mówi Mirosław Saj, analityk BISE.

Barlinek i Cersanit, spółki inwestora Michała Sołowowa, budują na Ukrainie swoje fabryki. Barlinek, producent m.in. desek podłogowych, chce ruszyć jeszcze w tym roku. Fabryka Cersanitu, producenta kompleksowego wykończenia łazienek, powinna ruszyć na początku przyszłego roku.

W lepszej sytuacji jest Śnieżka. Producent farb i lakierów ma już tam dwa zakłady produkcyjne i 15-procentowy udział w rynku. Zakłady mają także giełdowe Forte i Plast-Box. Ich szefowie przyznają, że liczą nie tylko na bezpośrednie korzyści z EURO 2012. Oczekują, że dzięki tej imprezie gospodarka zacznie się rozwijać dużo szybciej. Tym tropem pójdą kolejne polskie firmy.

- Wśród chętnych do wejścia na ten rynek powinni być producenci materiałów budowlanych. Z czasem przyjdzie też pora na większe inwestycje deweloperów - mówi Mirosław Saj.

- Rynek wschodni jest bardzo perspektywiczny. Już dziś Wschód stanowi znaczący procent w eksporcie naszej firmy. Ukraina ma być przyczółkiem do zdobywania Wschodu, np. bardzo chłonnego rynku rosyjskiego. Branża budowlana przeżywa tam prawdziwy boom - mówi Wiktor Marconi, prezes Polcoloritu, notowanego na GPW producenta płytek ceramicznych.

Czekajmy na wyniki

Inwestorzy powinni jednak poczekać na realne zyski z EURO 2012.
- Firmy mogą je odczuć jeszcze w tym roku - mówi Mirosław Saj.
- Ostrzegam przed zbyt wygórowanymi oczekiwaniami - twierdzi Dariusz Nawrot, analityk BM BPH.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: barlinek | Ukraina | Euro 2012 | Ukraine | firmy | boom | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »