Polacy wolą na czarno

Otwarcie 1 lipca francuskiego rynku pracy dla Polaków może przyciągnąć do Francji wysoko kwalifikowanych specjalistów sektora finansowego i bankowego, lekarzy czy inżynierów. Nie będzie jednak masowego napływu pracowników - oceniają pytani przez PAP eksperci.

Otwarcie 1 lipca francuskiego rynku pracy dla  Polaków może przyciągnąć do Francji wysoko kwalifikowanych  specjalistów sektora finansowego i bankowego, lekarzy czy  inżynierów. Nie będzie jednak masowego napływu pracowników -  oceniają pytani przez PAP eksperci.

Zgodnie z zapowiedzią prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, 1 lipca nastąpi całkowite otwarcie rynku pracy dla Polski i innych krajów, które wstąpiły do Unii Europejskiej w 2004 roku.

Oznacza to, że polscy obywatele ubiegający się o zatrudnienie we Francji zostaną zwolnieni z obowiązku posiadania pozwolenia na pracę.

Zdaniem Agnieszki Czupryniak z Wydziału Ekonomicznego Ambasady Polskiej w Paryżu, otwarcie rynku może być szansą dla wykwalifikowanych specjalistów, np. analityków finansowych, kadr bankowych.

-Na rynku francuskim poszukuje się fachowców w tych dziedzinach, znających biegle język angielski - podkreśliła w czwartek Czupryniak na spotkaniu z dziennikarzami.

Reklama

Według niej, może też wzrosnąć liczba pracowników sezonowych, zatrudnianych corocznie m.in. przy winobraniu czy zbiorze jabłek. Już w tej chwili Polacy są według danych francuskich urzędów najliczniejszą grupą pracowników sezonowych - w 2007 roku było ich, według oficjalnych danych, blisko 12 tysięcy.

W opinii ekspertów, otwarcie francuskiego rynku pracy nie spowoduje "najazdu" polskich pracowników. Od 2006 roku, mimo wprowadzenia przez Francję częściowych ułatwień w dostępie do rynku pracy, przybyło tam pracować na stałe zaledwie około 3 tysięcy Polaków.

0Rynek francuski jest mało atrakcyjny z powodu relatywnie niskich płac w porównaniu z Anglią czy Irlandią. Zarobki rzędu 1500-1700 euro brutto nie przyciągają polskich robotników, jeśli wziąć pod uwagę bardzo wysokie koszty życia we Francji- powiedziała PAP Urszula Majorkiewicz z Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej we Francji.

Otwarcie rynku może spowodować wyjście z "szarej strefy" części Polaków zatrudnionych m.in. na budowach, przy usługach remontowych czy opieki nad dziećmi. Jednak zdaniem specjalistów, nie należy się spodziewać masowej legalizacji.

-Z moich rozmów z Polakami pracującymi na budowie wynika, że wielu z nich nie jest zainteresowanych legalną pracą, bo wtedy ich płace - "na czarno" 2,5-3 tysięcy euro - zmaleją nawet o połowę - zauważa Czupryniak.

Od lipca ubiegłego roku Francja otworzyła całkowicie swój rynek dla polskich absolwentów francuskich uczelni z tytułem Master, czyli odpowiednikiem polskiego magistra. Od tego czasu nie muszą więc oni posiadać ani pozwolenia na pracę, ani karty pobytu.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: PAP | na czarno
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »