Polacy wykorzystywani jako "słupy" w Niemczech. Szokujące wyniki śledztwa

Plac Poczdamski (Potsdamer Platz) to dość prestiżowa "miejscówka" w Berlinie. W okolicy swoje siedziby mają firmy i instytucje, a niektóre z nich zarządzane są - tak przynajmniej wynika z oficjalnych dokumentów - przez Polaków. Dziennikarskie śledztwo radia Rbb (publiczna rozgłośnia Berlina i Brandenburgii) pokazało smutną prawdę - w środku Europy polscy (także rumuńscy i bułgarscy) obywatele żyjący w swoich krajach na marginesie społecznym, pełnią rolę "dyrektorów" i "menedżerów" firm spedycyjnych, budowlanych, handlujących samochodami. Najpewniej służą ukrywaniu trefnych interesów - nielegalnego przepływu pieniędzy, unikaniu podatków, przemytu.

"Przestępcy wykorzystują bezdomnych i alkoholików z Polski jako słupy niemieckich firm. Może to państwo kosztować miliardy euro - alarmuje "Deutsche Welle", powołując się na śledztwo redakcji Rbb z Berlina.

Oszuści z Niemiec wyszukują mieszkańców pogranicza i wykorzystują ich w roli "słupów"

Dziennikarzy Rbb (Adriana Bartocha i Jana Wiese) śledztwo zawiodło do Legnicy, gdzie - według niemieckich rejestrów - zameldowanych jest kilkunastu "dyrektorów" niemieckich spółek prowadzących rozliczne i niemałe interesy. "Razem oficjalnie prowadzą stamtąd około 80 firm w całych Niemczech, wiele z nich w Berlinie, w tym firmy zajmujące się handlem samochodami, energią elektryczną i nieruchomościami, a także firmy budowlane, spedycyjne i ochroniarskie oraz firmy eksportowo-importowe" - opisuje Rbb cytowane przez "DW".

Reklama

Dziennikarze dotarli do jednego z "menedżerów". Okazał się nim mężczyzna - alkoholik mieszkający w zapuszczonym, legnickim mieszkaniu. W rozmowie z reporterami przyznał, że kiedyś zabrano go prosto spod sklepu do Niemiec, wynagradzając tę eskapadę pieniędzmi na alkohol. Efektów tej "wycieczki" już nie był świadomy, ale najpewniej właśnie w ten sposób z przytupem wszedł do świata dużego biznesu w roli "zarządzającego".

"Martwe dusze" zarządzają niemieckimi biznesami

Jak pokazało śledztwo Rbb, część "dyrektorów" już nie żyje lub została uznana za zaginionych. Inni - jak wspomniano - to alkoholicy i bezdomni.

Będzie w błędzie ten, kto opisywane patologiczne zjawisko uzna za marginalną "biznesową egzotykę". "Deutsche Welle" przytacza słowa cytowanego przez Rbb Ralfa Simona, śledczego z Wydziału Przestępczości Zorganizowanej w Urzędzie Celnym Policji Kryminalnej (ZKA) w Kolonii, który informuje, że tego typu przypadki można liczyć w tysiącach. Osoby wykorzystywane w charakterze "słupa" pochodzą z Polski, Rumunii czy Bułgarii. Korzystają z nich wszystkie istotne organizacje przestępcze w Niemczech: mafie, klany czy gangi motocyklowe.

Fikcyjni dyrektorzy w Niemczech - jak to możliwe?

Jak się okazuje, przestępcy doszli do perfekcji w wykorzystywania słabych stron niemieckiego prawa. To ostatnie w specjalny sposób chroni notariuszy.

"Zmiana dyrektora zarządzającego firmy może odbyć się wyłącznie u notariusza i wymaga jego poświadczenia. Reporterzy Rbb sprawdzili setki umów notarialnych w niemieckich rejestrach handlowych. Przy około 70 umowach - wszystkich zawartych w imieniu legnickich słupów - obecny był zawsze ten sam tłumacz - donosi "DW". Ale to nie wszystko - jak ustaliła redakcja Rbb, tłumacz pochodził także z Legnicy i jest notowany w Polsce jako przestępca. Mało tego, okazuje się, że umowy są poświadczane u tych samych notariuszy, którzy najprawdopodobniej są częścią procederu.

"Jeśli oszustwo zostanie wykryte, pierwszymi osobami, które zostają objęte dochodzeniem, są odpowiedzialni za nie dyrektorzy zarządzający, czyli słupy" - puentują dziennikarze Rbb. "DW" dodaje, że prawo chroni tajemnicę notarialną, dlatego współpraca rejentów z organami ścigania bywa utrudniona.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: oszustwa | Niemcy | Berlin | firmy transportowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »