Polak bliski "karoshi"

"Bóg umieścił mnie na Ziemi, abym wykonał określoną liczbę spraw. W obecnej chwili mam takie zaległości, że chyba nigdy nie umrę" - tak mówił główny bohater pewnej kreskówki.

Uczestniczący w naszych szkoleniach menedżerowie twierdzą, że z powodzeniem mogliby się podpisać pod tym cytatem. Czy można to zmienić?

Utkwiły mi w pamięci słowa pewnego menedżera, uczestniczącego w szkoleniu z zakresu zarządzania priorytetami: "Czas jest jak pociąg, który ciągle gonię". Tak? Natłok codziennych spraw, ciągła pogoń za uciekającym czasem, jak za pociągiem, na który się spóźniamy, tzw. bycie w niedoczasie?

To uczucie dotyczy wielu ludzi pracujących w biznesie. Doba trwa niezmiennie 24 godziny, z czego 12-14 godzin niektórzy spędzają w pracy, a na dziesięć zadań zaplanowanych na określony dzień wszystkie są priorytetami. Trudno mówić w takiej sytuacji o poczuciu równowagi.

Reklama

W poszukiwaniu równowagi

Zastanówmy się, czym jest równowaga, w sensie, o którym myślę, czyli utrzymywania balansu pomiędzy życiem osobistym a pracą. Termin "work-life balance" oznacza zachowanie harmonii między życiem zawodowym a życiem prywatnym, bez ograniczania przy tym potrzeby samorealizacji, za to z zachowaniem świadomości wielowymiarowości sytuacji. Potrzeba samorealizacji w tym kontekście odnosi się również do innych aspektów życia niż życie zawodowe.

Rozmawiając z menedżerami o utrzymywaniu równowagi między życiem zawodowym a osobistym, słyszałam często z uśmiechem wypowiadane pytanie: "A co to jest życie osobiste?" I choć brzmiało ono żartobliwie, to niosło poważne przesłanie. Może to oznaczać, że pracowanie po kilkanaście godzin na dobę jest w modzie, bo związane jest bezpośrednio z osiąganiem sukcesu zawodowego. Co więcej, że świadczy o życiowej zaradności i przedsiębiorczości. Pracoholizm stał się jednym z najbardziej szlachetnych uzależnień. Jest na niego społeczne przyzwolenie. Taki sposób myślenia i działania może być jednak bardzo niebezpieczny.

Przestrogą niech będzie dla nas zjawisko określane w Japonii mianem "karoshi".

Oznacza nagłą śmierć, której przyczyną jest stres i przepracowanie. Przeanalizowano japońskie przypadki "karoshi" między 1974 a1990 r. Okazało się, że ludzie, którzy odeszli w ten sposób, pracowali ponad 60 godzin w tygodniu, mieli ponad 50 nadgodzin w miesiącu i ponad połowę niewykorzystanych urlopów. To trudne dla nas do pojęcia, ale w Japonii śmierć jednego z członków rodziny z przepracowania staje się powodem do dumy pozostałych.

Wiąże się to z faktem, iż w tradycji japońskiej osoby lekceważące śmierć zasługują na szacunek. Wróćmy jednak do naszej polskiej rzeczywistości?

W niektórych firmach wprowadza się metody budowania równowagi między pracą zawodową a życiem osobistym. Zarządzający firmami i ich właściciele zaczynają rozumieć, że produktywność nie jest pochodną czasu spędzanego w pracy, a raczej energii w nią zainwestowanej. Dlatego eksperymentują z nowymi formami pracy dla osiągnięcia większej elastyczności. Między innymi dotyczy to kwestii, jak, kiedy i gdzie praca jest wykonywana. Dobrym przykładem może być tutaj firma IBM. - Jednym z powodów, dla jakich ludzie przychodzą pracować dla IBM, jest fakt, że poważnie traktujemy elastyczność miejsca pracy - podkreśla kierownictwo firmy. Jeśli chodzi o uelastycznienie trybu pracy, to coraz więcej jest umów cywilnych zawieranych z pracownikami, umów o współpracy na zasadzie prowadzenia własnej działalności gospodarczej. Zdarza się również, że pracownik może wykonywać swoją pracę z domu.

Wyzwania, jakie stoją przed menedżerami, którzy pragną promować work-life balance, to nie tylko potrzeba uelastycznienia trybu pracy. To również kreowanie realistycznych celów biznesowych, zorientowanych na wyniki pracy, a nie na czas pracy, eliminowanie niepotrzebnej pracy oraz wspieranie pracowników w realizacji ich potrzeb osobistych.

Polak "balansuje" inaczej

Do niedawna, jeśli chodzi o programy z zakresu HR, stosowano metodę, którą można by nazwać, używając terminologii informatycznej "copy-paste", tzn., gdy na Zachodzie jakaś technika była stosowana, w Polsce ją podglądano i stosowano. Jednak w przypadku Polski należy brać pod uwagę nasze cechy charakteru i wartości.

Polacy są bardzo niezależni. Dlatego kopiowanie metody work-life balans poprzez kalkowanie zachodnich wzorców w naszej rzeczywistości nie daje dobrych rezultatów. Polacy nie są przykładem nacji, która z życzliwością przyjęłaby zagospodarowanie całego czasu przez firmę, jak to się dzieje na Zachodzie. Jak zatem w naszej rzeczywistości promować ideę work-life balance?

Należałoby zacząć od siebie.

Odkryć, na czym polega równowaga dla nas samych oraz jak ją utrzymywać, a jeśli na jakiś czas ją utracimy - jak do niej wracać. Jeśli uda nam się zatrzymać i poobserwować siebie, możemy odkryć, że równowaga jest czymś więcej niż równy i sztuczny podział godzin pracy i życia zawodowego, jest też czymś więcej niż zapełnianiem czasu wolnego jakimś hobby czy chodzeniem na fitness. Jest ona poczuciem, że istniejemy w pełni, mamy satysfakcję z życia w wielu aspektach. Wiąże się również z faktem, że chcemy i umiemy odpoczywać. Jeśli zachowujemy równowagę, mamy też poczucie, że realizujemy w życiu to, na czym najbardziej nam zależy, że znamy swoje wartości i priorytety. Bycie w stanie równowagi to bycie "in time", czyli tu i teraz, gdy coś robimy. Często zdarza się nam, że myśli o pracy i niezałatwionych sprawach zaprzątają nam głowę długo po wyjściu z pracy. To jest w jakiś sposób naturalne. Nie jest jednak dobrze, gdy już w ogóle nie potrafimy się od tych myśli oderwać. Cierpi na tym i nasza rodzina, i życie zawodowe, bo w żadnym przypadku nie jesteśmy do końca efektywni.

Pomocnym narzędziem jest uświadomienie sobie naszej hierarchii wartości. Jeżeli na przykład okaże się, że wartością istotną dla menedżera jest rodzina, przebywając w stanie równowagi wewnętrznej będzie on mógł w spokoju zjeść obiad w rodzinnym gronie, gdy jest w domu, i myśleć o pracy, gdy będzie w pracy. Oczywiście oprócz uświadomienia sobie hierarchii wartości, potrzeba jeszcze konsekwencji i pracy nad sobą, aby zmienić nawyki i swoją postawę.

Z moich doświadczeń wynika, że hierarchia wartości zmienia się zależnie od wieku menedżera i jego doświadczeń życiowych. Robiąc od wielu lat ćwiczenia pomagające ustalić hierarchię wartości, zauważyłam, że menedżerowie z dłuższym stażem pracy wpisują na początku listy swoich wartości zdrowie. Z młodszymi menedżerami bywa różnie. Często pojawia się w ich hierarchii wartości rozwój, a zdrowie czasami gdzieś umyka?

Sztuka rangowania

Work-life balance związany jest ściśle z angażowaniem energii, a więc powinniśmy wiedzieć, jakie cele i w jakim zakresie chcemy realizować, a także, ile czasu na nie poświęcać. Stąd praca nad określeniem hierarchii wartości. Jest to ściśle związane z ustaleniem lub odkryciem priorytetów życiowych. Łączy się również z odkryciem własnych źródeł mocy, tego, co nas wzmacnia i uaktywnia naszą energię, w odróżnieniu od tego, co nam ją zabiera.

Warto również zastanowić się nad tym, co lubimy w pracy, a czego nie? Należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy i jak odpoczywamy?

Co sprzyja regeneracji naszego organizmu? W 1910 roku dorosły człowiek spał jeszcze średnio 9-10 godzin na dobę. Obecnie w krajach wysoko rozwiniętych śpi się mniej niż 7 godzin. Co najmniej dwa z pięciu błędów zarządzania czasem są ściśle związane z naszym zdrowiem i odpoczynkiem. Pierwszy to właśnie brak dostatecznej ilości snu. Drugi to brak przerwy na lunch. Podczas prowadzonych szkoleń proszę o podniesienie ręki menedżerów, którzy regularnie wychodzą na lunch. Zazwyczaj mniej niż połowa obecnych podnosi rękę. Innym pytaniem, które zadaję, jest: "Po czym poznajesz, że należy wyjść z pracy?" Odpowiedzi są różne. Niektórzy mówią: "Gdy słyszę trzask zamykanych co chwila drzwi", "Gdy orientuję się, że wokół są puste biurka", "Gdy jestem już bardzo zmęczony".

Każdy z nas ma określoną strategię działania i określone kryteria, po których poznaje, że należy wyjść z pracy. Mówimy w tym przypadku o testach. Rozróżniamy testy zewnętrzne i wewnętrzne. Testem zewnętrznym może być zegar wybijający godzinę wyjścia z pracy lub głos koleżanki z pracy ponaglający nas do wyjścia. Testy wewnętrzne to nasze uczucia: zadowolenia lub zmęczenia. Ważne jest, aby mieć kontakt z własnym ciałem i poczuć, że jesteśmy zmęczeni lub głodni. Dość często menedżerowie skarżą się, że dopiero po powrocie do domu czują zmęczenie. Może to oznaczać, że w trakcie pracy uczucia, emocje nie do chodzą do głosu, są jakby "zamrożone".

Warto dać sobie czas na regenerację sił i odpoczynek, znalezienie właściwego dystansu. Ale najpierw trzeba na to wszystko znaleźć czas. Przyczynkiem do budowania worklife balance w naszym życiu niech będzie rozpisanie siebie kalendarza, a przykładem Richard Abdo.

Richard Abdo (naczelny dyrektor Wisconsin Energy, przedsiębiorstwa, którego obroty wynoszą dwa miliardy dolarów rocznie) trzyma się powziętego kiedyś postanowienia: "Choćbym miał nie wiadomo ile pracy, muszę zarezerwować sobie osiem godzin tygodniowo na samotne przemyślenie wszystkiego". Życzę zatem owocnych przemyśleń.

Beata C. Stępniak, założycielka firmy Meritum Consulting. opinie@marketing.org.pl

Artykuł ukazał się w grudniowym wydaniu miesięcznika "Marketing w Praktyce", więcej na www.marketing.org.pl

Marketing w praktyce
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje | marketing
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »