Politycy chwieją rynkiem

Na początek złoty straci kilka groszy, a giełdowe indeksy spadną o 5-10 proc. - to czarny scenariusz po odwołaniu prezesa NBP Leszka Balcerowicza. Politycy chcą postawić go przed Trybunałem Stanu.

Na początek złoty straci kilka groszy, a giełdowe indeksy spadną o 5-10 proc. - to czarny scenariusz po odwołaniu prezesa NBP Leszka Balcerowicza. Politycy chcą postawić go przed Trybunałem Stanu.

Wrzawa wokół prezesa NBP Leszka Balcerowicza może się brzemienna w skutki.

Zdaniem ekspertów, próby postawienia szefa banku centralnego przed Trybunałem Stanu to cios nie tylko dla rynku walutowego, ale również dla warszawskiej giełdy, na której dominuje przede wszystkim zagraniczny kapitał.

W sytuacji, gdyby ostatecznie doszło do realizacji czarnego scenariusza - a prezes NBP trafił przed Trybunał Stanu - exodus zachodnich funduszy z naszego rynku stałby się faktem. A to oznacza tylko jedno - gwałtowną wyprzedaż polskiej waluty i spadek jej kursu do poziomów nienotowanych już od dłuższego czasu. Na początek kilka groszy - później zdecydowanie więcej. Również akcje na warszawskiej giełdzie gwałtownie mogłyby stracić na wartości. Analitycy są zgodni - pierwsza reakcja to prawdopodobnie spadek indeksów o 5-10 proc. i obniżenie kapitalizacji w granicach 16-32 mld zł.

Reklama

Już teraz zarządzający kręcą nosem - wzrost rentowności papierów dłużnych za oceanem skłania do przeniesienia przynajmniej części inwestycji kapitałowych chociażby do Stanów Zjednoczonych bądź na rynki Europy Zachodniej.

Politycy chcą postawić na swoim. Twierdzą, że wykluczenie wiceministra finansów Cezarego Mecha z ostatniego posiedzenia Komisji Nadzoru Bankowego było poważnym błędem. Niektórzy mówią nawet o zamachu stanu i konieczności postawienia prezesa NBP właśnie przed Trybunałem. Leszek Balcerowicz odpiera te zarzuty. Przypomina m.in. sytuację z czerwca 2005 roku, kiedy to właśnie Cezary Mech - ówczesny przewodniczący Stowarzyszenia Rynku Kapitałowego UNFE - zwrócił się o wyłącznie z obrad wiceministra finansów Andrzeja Jacaszka. Spór trwa w najlepsze i w najbliższym czasie okaże się, kto postawi na swoim.

Analitycy i ekonomiści są zgodni - osoba szefa banku centralnego jest odbierana przez zarządzających funduszami jako gwarancja stabilnej polityki finansowej. Jeżeli dojdzie więc do zaostrzenia sytuacji, wówczas doskonały jeszcze do niedawna klimat wokół polskiej gospodarki może się okazać tylko wspomnieniem z przeszłości.

Euro za 4,5 zł?

Piotr Kuczyński, główny analityk WGI Domu Maklerskiego

Z całą pewnością postawienie prezesa NBP Leszka Balcerowicza przed Trybunałem Stanu byłoby ciosem dla naszego rynku finansowego. Inwestorzy odebraliby taki właśnie sygnał jako świadectwo nieobliczalności rodzimych polityków. Oczywiście na początku złoty mógłby stracić na wartości kilka groszy, jednak w dłuższej perspektywie za euro trzeba by było zapłacić ponad 4,5 zł - a niewykluczone, że i więcej. Giełda zareagowałaby prawdopodobnie 5-6-proc. spadkiem indeksów. Oczywiście to ponury scenariusz, jednak obrazuje wrażliwość polskiego rynku na nieobliczalne decyzje polityków - wystarczy, że zacznie tlić się mech, a może spłonąć cały las.

Złoty 10 proc. słabszy

Marek Nienałtowski, analityk TMS Brokers

Może to być bardzo negatywny sygnał dla inwestorów zagranicznych, którzy będą się coraz częściej zastanawiać, czy dalej lokować u nas kapitał. W tej sytuacji niewykluczone są nerwowe reakcje na rynku. Jednak groźba masowego odpływu zachodnich funduszy raczej nam nie grozi. Nie spodziewam się jednak, aby politycy ostatecznie zrealizowali swój pomysł i postawili prezesa NBP przed Trybunałem Stanu - to raczej gra pod publiczkę i próba zamanifestowania swojej siły. Gdyby jednak doszło do realizacji tego scenariusza, to wpływ na osłabienie złotego byłby raczej marginalny - w granicach 10 proc. w stosunku do innych czynników wpływających na rodzimą walutę.

Prezes wart 6 groszy

Tomasz Mozgawa, analityk Internetowego Domu Maklerskiego

W stosunku do euro złoty stracił ostatnio 16 groszy - decyzja o postawieniu Leszka Balcerowicza przed Trybunałem Stanu to kolejne 6 groszy straty. Procedura jest jednak długotrwała i samo jej uruchomienie mogłoby potrwać kilka tygodni. Trzeba jednak zauważyć, że sam pomysł zgłoszony ostatnio przez lidera LPR Romana Giertycha nie miał wpływu na notowania rodzimej waluty. Złoty reagował przede wszystkim na sprzedaż aktywów przez zachodnie fundusze, które lokowały następnie gotówkę w amerykańskie papiery dłużne. Oczywiście wszczęcie procedury może wystraszyć inwestorów, którzy wychodząc z rynku przyczynią się też do spadku indeksu WIG20 do poziomu 2500 pkt.

Wojciech Kuryłek, główny ekonomista Kredyt Banku

Rynek sobie poradzi

Jeżeli złoty przetrzymał zawirowania na rynku - m.in. rozpad koalicji PiS i PO, poważne tarcia przy tworzeniu budżetu czy też zagrożenie przedterminowymi wyborami - to przetrzyma również ewentualne odwołanie prezesa NBP. W tym ostatnim przypadku osoba Leszka Balcerowicza, jako stabilizatora sytuacji na rynku finansowym, nie ma istotnego znaczenia. Zdecydowanie ważniejsze wydają się oczekiwania zarządzających funduszami co do rozwoju wydarzeń na rynku amerykańskim. Ewentualna dalsza podwyżka stóp procentowych w USA i wzrost rentowności papierów dłużnych na tamtejszym rynku to główny czynnik, który będzie kształtował również koniunkturę w Polsce.

Krzysztof Pączkowski

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: politycy | prezes NBP | złoty | polityków | scenariusz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »